Twarze, widzę twarze! Czyli pareidolia i Matka Boska: #błędy_poznawcze_6

Opublikowano Kategorie Lifestyle, Psychologia, Tak tylko mówięTagi ,

Buzię widzę w tym tęczu! – zakrzyknęła kiedyś pewna Pani. Nagranie z tym podniosłym, pełnym miłości do własnego objawienia rozeszło się potem wirusowo. I było podstawą niezłej szydery. A ja wam powiem, że ta pani jest człowiekiem i jak każdy człowiek ma tendencję do apofenii. A także do jej szczególnej formy – pareidolii.

Ludzki umysł lubi doszukiwać się wzorów. Wszędzie. Czasem te, które odnajdzie rzeczywiście są ze sobą powiązane. Czasem totalnie nie. Tę tendencję do nieuzasadnionego dostrzegania zależności i znaczeń w otoczeniu po raz pierwszy opisał niemiecki neurolog i psychiatra Klaus Conrad. W 1958 roku po raz pierwszy opisał zjawisko apofenii. Określił ją jako „nieumotywowane dostrzeganie związków”, któremu towarzyszy „specyficzne doświadczanie nienormalnej znaczeniowości¨. Tylko, że Conrad odnosił się do swoich badań nad schizofrenikami. 

W jego mniemaniu były to urojenia i nadinterpretacje elementów rzeczywistości typowe na dla chorych na wczesnym etapie schizofrenii.

Szwajcarski psycholog Peter Brugger, który upowszechnił to pojęcie w języku angielskim, przedstawia je jednak jako błąd w naszym systemie poznawczym i naturalną tendencję do szukania wzorów w przypadkowych informacjach.

Nasze umysły w toku ewolucji zmieniły się w maszyny skutecznego rozpoznawania wzorów, aby dostrzegać to, co istotne w kaskadzie informacji – od zarysu sylwetki drapieżnika czyhającego w trawie, po długofalowe przewidywanie rezultatów naszych działań. Apofenia – jak wiele innych błędów poznawczych – jest efektem ubocznym, który sprawia, że nasze mózgi często nie są w stanie odróżnić wzorów prawdziwych od urojonych.

Gdy się dobrze zastanowimy wszelkie błędy poznawcze – od stereotypów przez heurystykę reprezentatywności po apofenię właśnie – były (i czasem są) nam potrzebne. By przeżyć musieliśmy działać szybko i myśleć intuicyjnie. Szczególnie w sytuacji zagrożenia. Lepiej było odkrywać wzorce tam gdzie ich nie ma. I na przykład dostrzec wzorzec sylwetki tygrysa. Nawet jeśli to był tylko krzak w kształcie tygrysa. Czyli lepiej dla nas było popełniać błąd drugiego rodzaju (ang. false negative).

Podobnie teraz twój mózg w ciemnym lesie podpowiada ci, że kształt, który widzisz to wąż, a nie patyk. Albo człowiek, a nie dorodny jałowiec. 

Powszechnym przejawem apofenii jest tzw. pareidolia, czyli oparta na złudzeniu zniekształcona percepcja obrazów i dźwięków. Niektórzy dostrzegają twarz Jezusa na pizzy, Matkę Boską na szybie w Zabrzu-Kończycachoko Boga w kosmicznej mgławicy. Inni usłyszą w tekście piosenki nawoływanie do wielbienia szatana. Ktoś dostrzeże na wizerunku z banknotu diabła we włosach Elżbiety II. 

Najłatwiej dostrzegamy twarze, bo nasz mózg od zawsze był trenowany do rozpoznawania odpowiedniego ustawienia dziur i kresek i klasyfikowania ich jako twarz. 

Twarzy trudno nie dostrzec w kontakcie w ścianie, czy przeciętej na pół papryce. Tak samo pewnie nietrudno dostrzec twarzy Jezusa w spalonym toście. Jeśli jeszcze dodamy do pareidolii motywowane rozumowanie, to otrzymamy gotowy przepis na manipulacje. Szczególnie w obszarze iluzji, cyrku i religii. Nie chcę nikogo urazić. Po prostu wszystkie objawione na szybach Matki Boskie to po prostu zacieki, w których rozpoznajemy postać, bo taki błąd popełnia nasz mózg. A ponieważ mózg bardzo chce wierzyć, że spotkało go coś podniosłego, to zaczyna w tym dostrzegać cud. A jeśli na cudzie można zyskać, to tym bardziej będzie argumentować, że to jednak objawienie, a nie przypadkowa plama. 

Sam jestem osobą wierzącą, ale jako cud postrzegam raczej całość stworzenia a nie postać Jezusa na spalonym toście. Tak samo jak w zdjęciu przedstawiającym UFO w pierwszej kolejności dostrzegę UFO, ale potem zrozumiem, że bardziej prawdopodobne jest to, że ktoś po prostu rzucił w powietrze kołpak… i zrobił zdjęcie. Zresztą doskonale to tłumaczy Michael Shermer

Sama pareidolia nie jest niczym złym. Jest po prostu efektem dostrzegania wzorców tam gdzie ich nie ma. Jednak rozszerzona o interpretacje mistyczne może być groźna. Więc gdy następnym razem ktoś zobaczy boską interwencję w toście lub usłyszy szatańskie wersety, to uspokój, że to tylko szczególna forma apefonii – pareidolia. I powiedz, że może wykorzystać cudniejszą jeszcze właściwość naszego umysłu – myślenie krytyczne.