Ela Bednarkiewicz: #humans_of_my_life_35

W jednym z odcinków serialu „Frankie & Grace”, bohater grany przez Martina Sheena boi się…

418 słów
2 minuty
418 słów
2 minuty

Przed Tobą

418 słów
Ich czytanie zajmie Ci około
2 minuty
Jeśli zdecydujesz się powiedzieć tak temu tekstowi, dowiesz się:

  • Opiszę Ci moje wspomnienie o Elżbiecie Bednarkiewicz
  • Przywołam teorię o zapominaniu na przykładzie filmy „Coco”
  • Zapamiętasz jak istotna jest pamięć o ludziach którzy odeszli

W jednym z odcinków serialu „Frankie & Grace”, bohater grany przez Martina Sheena boi się śmierci. A najbardziej boi się piekła. Jeden z jego przyjaciół mówi, że piekło i niebo, to dokładnie to jak będziemy pamiętani po śmierci. „Hitler jest pamiętany źle i to jego piekło” tłumaczy znajomy. Bohatera granego przez Sheena to uspokaja, ale tylko do pewnego stopnia. Postanawia się upewnić, że będzie również dobrze zapamiętany przez swoją byłą żonę… 

Ela odeszła. Ja i wielu innych ją pamięta. To nie świeża sprawa. Odeszła już jakiś czas temu. Ale właśnie dlatego, że odeszła już chwilę temu, to cieszę się, że pamiętam. Bardzo dobrze. Co można rozumieć bardzo dobrze – czyli wyraźnie i soczyście. Ale też bardzo dobrze, bo nie mam z nią złych wspomnień. 

Pamiętam jej głos z słuchawce, gdy dzwoniła omawiać wspólne sprawy związane z promocją WSB. Pamiętam troskę. Pamiętam okulary. 

W oskarowej produkcji „Coco” jest też taka teoria o śmierci i zapominaniu. Po drugiej stronie istniejemy tak długo jak ktoś tu – z krwi kości – nas pamięta. Ja pamiętam. Wielu innych też. 

Ela wierzyła w inne tu i teraz. I w inne tam i potem

Pisała o tym pięknie. Bo oprócz pracy w WSB, Ela uczyła się sztuki reportażu. U Szczygła. Lepiej chyba nie można. I pisała doskonale. Ale nie pisała dlatego, żeby inni ją chwalili. Pisała, bo widziała drugiego człowieka. I pisała, bo widziała też siebie. Tak jak zobaczyła siebie w prostym i pięknym tekście Kocham Cię ciało

Gdy szukałem materiałów o Eli w swojej głowie, uparcie wracały wspólne projekty, praca. Wracał jej głos. Gdy szukałem w internecie, to druga podpowiedź po wpisaniu, „Elżbieta Bednarkiewicz” brzmiała „Elżbieta Bednarkiewicz nie żyje”. Brutalna, prosta fraza. Słowa kluczowe, które nazywają rzeczy po imieniu i nazwisku. 

Potem pomyślałem sobie, że to też oznacza, że ta śmierć była ważna skoro się już na drugim miejscu pozycjonuje. A jak śmierć była ważna, to i życie było ważne. Było. Jest. 

O Eli napisał też Szczygieł. Mistrzowsko. 

Elu. Dziękuję. Pamiętam. Jesteś #human_of_my_life. 

Komentarze

Proszę o zachowanie kultury wypowiedzi w komentarzach.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Pokrewne treści

Pokrewne treści

Książki, które do tej pory napisałem, by podzielić się wiedzą i praktykami

Napisałem 8 książek – w tym nagrodzony bestseller „Sapiens na zakupach”. Oraz anglojęzyczny „Life’s a pitch”. Każdą książkę piszę, by przekazać wiedzę, ale także, by sam się czegoś nauczyć. Każda książka to dla mnie przygoda i wielkie wyzwanie. Mam nadzieję, że dla ciebie będzie przede wszystkim tym pierwszym.

2 minuty
418 słów
Ela Bednarkiewicz: #humans_of_my_life_35 W jednym z odcinków serialu „Frankie & Grace”, bohater grany przez Martina Sheena boi się śmierci. A najbardziej boi się piekła. Jeden z jego przyjaciół mówi, że piekło i niebo, to dokładnie to jak będziemy pamiętani po śmierci. „Hitler jest pamiętany źle i to jego piekło” tłumaczy znajomy. Bohatera granego przez Sheena to uspokaja, ale […]