Przed Tobą
- Przedstawię Ci moją książke „Złap równowagę”
- Dowiesz się kim jest współautor Dr. Wojciech Pączek
- Zobaczysz rolę doktora w mojej chorobie
Wróciłem dziś po ostrym treningu rowerowym do domu. 30 kilometrów. Pruszący śnieg. Lekko odmrożone palce u stóp. Lekko przemarznięte małe palce u dłoni. Szeroki uśmiech. Odpaliłem pocztę i uśmiech mi się jeszcze poszerzył. Jeden z czytelników książki „Złap równowagę” pisze i dziękuje. Mówi, że natknął się na książkę, gdy w ramach wolntariu chodził po szpitalach. Tam, z ciężko schorowaną panią rozmawiali o swoich chorobach. On powiedział jej o ChAD. Ona poleciła mu „Złap równowagę”.
Czytelnik dziękuje mi – autorowi. Tylko, że ta książka ma dwóch autorów. Od samego początku moim zamierzeniem było opowiedzieć swoją historię. I wesprzeć ją wiedzą z obszaru psychiatrii i psychoterapii. Nawet najciekawsze świadectwo pacjenta (w tym wypadku mnie) to nadal indywidualne jednostkowe świadectwo. To, że coś wydarzyło się nam, nie oznacza, że można to przenieść jako złotą zasadę na resztę populacji. Zapominają o tym czasem autorzy poradników. Ja nie chciałem być jak oni. chciałem uzupełnić moją opowieść głosem psychiatry u psychoterapeuty. Tak by to był dwugłos.
Początkowo wymyśliłem sobie, że ten dwugłos to będzie duet mój i mojej psychoterapeutki. Ona – z przyczyn etycznych – odmówiła. I za to ją bardziej chyba nawet szanuję. Zaczęło się poszukiwanie innego – nie powiązanego ze mną autora. A bardziej nawet autorki, bo jakoś tak sobie uwidziałem, że fajnie będzie, jak to będzie kobieta. Żeby był parytet autorski. Ale kandydatki albo nie mogły, albo nie było chemii twórczej. I wtedy jedna z osób, które brałem pod uwagę poleciła mi swojego kolegę z roku – Wojciecha Pączka. Napisałem do niego i umówiliśmy się na telefon.
Pamiętam ten wieczór – dla mnie późny, bo było po 21:00. Dla Wojtka jedyny wtedy możliwy czas, bo już po ułożeniu do snu małego synka. Gadaliśmy długo i rzeczowo. Ja w hotelu w Katowicach. On w Gdańsku. W domu.
Później przyznał, że na początku miał podejrzenie, że dzwoni do niego facet w lekkiej manii. Teraz chce pisać książkę. Potem mu przejdzie. Teraz ma urojenia wielkościowe. Jutro zabraknie mu energii i motywacji. Jednak gdy dostał moją część książki, to zrozumiał, że to poważny projekt. Potem spotkaliśmy się już u wyadawcy i prace ruszyły. I naprawdę nie mogłe lepiej trafić. Bez Wojtka ten projekt by się nie udał. Uzupełnił go rzeczowym, ale ludzkim głosem nauki.
Gdy ostatnio widziałem go na Festiwalu Książek Psychologicznych organizowanym w Sopocie przez naszego wydawcę, mówił do sali pełnej ludzi. Mądrze i z empatią opowiadał o ChAD. O książce. I wiedziałem, że zmienia świat. To bardzo dobry lekarz. Dobry terapeuta. Taki, który ciągle się uczy.
Mój współautor – Wojciech Pączek. Janina Bąk powiedział o nim, że ma najlepsze nazwisko na świecie. Szczególnie jeśli jest psychiatrą i terapeutą poznawczo-behawioralnym. Cieszę się, że to nazwisko jest koło mojego na książce, która była jedną z ważniejszych, które popełniłem.
Komentarze
Proszę o zachowanie kultury wypowiedzi w komentarzach.