Sformułowanie, detale i kolejność na liście: #słowo_na_niedziele_27

Opublikowano Kategorie Lifestyle, Marketing, Pitching, Tak tylko mówięTagi , , , ,

Sezon konferencyjny w pełni. Widać to na Facebooku. Co rusz któryś z prelegentów lub prelegentek informuje o swojej pozycji w blokach startowych. Schemat informacji zazwyczaj jest podobny. „Moja prezentacja zaraz po Pawle Sali”. „O matko, występuję po Tkaczyku”. „Jestem w jednym dniu z Janiną i Lewińskim”. „Uchowaj Boże! Jestem między Buckim a Sadowskim”. 

Te informacje są prawdziwe. Trudno o bardziej obiektywną rzecz niż miejsce na liście. Poza pierwszą i ostatnią osobą każdy jest PO KIMŚ i PRZED KIMŚ. Pierwsza jest tylko PRZED. Ostatnia jest tylko PO. 

Te informacje jednak mogą być niebezpieczne z dwóch powodów. Po pierwsze ustawiają kotwicę, do której potencjalny odbiorca ma się odnosić w ocenie wystąpienia. Po drugie pokazują nas jako osoby, które nie chcą być najlepszą wersją siebie na scenie, tylko potrzebują porównania do innych. A w świecie wystąpień (i nie tylko) to droga do nikąd. Można wtedy zostać „polskim Macronem”, „polską Lady Gagą”, czy też Tkaczykiem drugiego sortu.

Porównywanie się jest naturalne. Zbyt częste komunikowanie lęków wynikających z porównań może być rzeczywiście niebezpieczne. Domyślam się, że często te „lęki” są delikatnym puszczeniem oka do odbiorcy. Warto jednak pamiętać, że może on na poziomie nieuświadomionym przetwarzać ten komunikat inaczej niż na poziomie deklaratywnym. 

Zapewne jeśli ktoś zapyta odbiorcę prezentacji, „czy oceniasz prezentację gorzej, bo prelegent sam powiedział, że poprzedzający go prelegent jest świetny a on na pewno gorszy”, to zapytany odpowie, „Nie” (albo „raczej nie”). Bo taka jest norma społeczna i oczekiwanie. I takie jest myślenie o nas samych. Wolimy się postrzegać jako bardziej obiektywnych. I bardziej wewnątrzsterownych. 

Jednak takie sformułowanie i kotwica w postaci odwołania się do „poprzedzającego prelegenta” mogą wpłynąć na ocenę. Bo kierujemy selektywną uwagę na porównywanie. Dowiadujemy się nie tylko, że ktoś jest po kimś. Nasza uwaga jest kierowana na porównanie.

Wiem, że w większości tych przypadków to kurtuazja i gra w pośrednie komplementy. Pamiętam, jak ktoś podszedł do mnie i powiedział, „Piotr, występować po Tobie, to jak występować po Metallice! Pozamiatane!”. Przyznaje – było to miłe. Ale od razu też powiedziałem, że to nieprawda. Bo nawet jeśli jestem dobry, to może być ktoś lepszy. Szczególnie jeśli pracuje nad tym, żeby być lepszą wersją samego siebie. A nie lepszym od Buckiego. 

Na ocenę naszego wystąpienia składają się różne elementy. Na dużą część z nich mamy wpływ. Wartość, która oferujemy możemy zaplanować i kontrolować. Podobnie jak narracje, towarzyszące slajdy. Ale na ocenę wpływają też drobne składowe, których znaczenia nie dostrzegamy. To właśnie te drobne komunikaty, które wysyłamy widowni przed samą prezentacją. I te, którymi raczymy potencjalnych odbiorców w mediach społecznościowych – podgotowując atmosferę. Czasem nieświadomie kierujemy uwagę na niedociągnięcia. Czasem obniżamy oczekiwania – choćby mówiąc, że nasza prezentacja nie będzie tak atrakcyjna jak poprzednie. Czasem z kolei zbyt podgotujemy widza mówiąc, „to będzie najlepsza prezentacja, nad którą pracuję dzień i noc od 8 tygodni”. 

Czasem uprzedzimy, że „nasze slajdy będą brzydkie”, a nasz „English is not perfect”. I od razu nakierujemy uwagę na slajdy i angielski. Które bez naszego nakierowania być może zupełnie nie zwróciłyby uwagi. I może nie byłyby surowo ocenione. 

Pamiętaj. Zawsze będziesz po kimś lub przed kimś. Zawsze można było coś zrobić lepiej. Ładniej. Sprawniej. Ale już w trakcie prezentacji, albo przed nią nie mów o tym całemu światu. Skup się na tym co masz zrobić – po prostu wystąp i zaprezentuj. 

Scheufele & Tewksbury (2007). „Framing, Agenda Setting, and Priming: The Evolution of Three Media Effects Models”. Journal of Communication. 57: 9–20.

Dialogue Involvement as a Social Influence Technique, Doliński, Nawrat, Rudak, Personality and Social Psychology Bulletin, November 1, 2001