Moi nauczyciele: #humans_of_my_life_48

Opublikowano Kategorie LifestyleTagi , ,

Mam dwa pierwsze wspomnienia ze szkoły. Pierwszy dzień – stoimy w parach. Dla mnie – uważnego obserwatora i nieco skrytego dziecka – to nowość. Ściskam dłoń jakiegoś obcego chłopca. Stoimy przed klasą. Na korytarzu oplecionym wstęgą brązowych, farbą olejną malowanych, lamperii. Później na studiach dowiem się, że to był odcień sieny palonej. 

Nagle ktoś z przodu, jakiś chłopak złośliwie wskazuje na mnie i z pogardą rzuca, „ten się spierdział”! Kilkanaście oczu zwróconych we mnie wypala dziurę wstydu. I frustracji. Bo wiem, że to nie ja. Nie tłumaczę się. Stoję jak wryty. Wreszcie przychodzi wybawienie. Miła PANI zaprasza nas do klasy. Wita nas . To Pani Petrykowska. Pamiętam jej nazwisko, krótkie szorstkie ciemne włosy. Grube i suche. Obciążone popularną w latach osiemdziesiątych trwałą ondulacją. Pamiętam też, że była miła. Nie pamiętam jak była w stanie zapanować nad klasą. Dwa wspomnienia. Niesłusznego oskarżenia. I miłego wybawienia. 

Nie pamiętam wszystkich nauczycieli. Czasem jak migawki wracają wspomnienia. Pani od polskiego, pan od matematyki. Pan od biologi i pan od wszystkiego… bo czasem tak się zdarzało, że ktoś kto prowadził PO i ZPT nagle zamieniał się w nauczyciela biologii. Bo były braki. 

Pamiętam, jak w latach osiemdziesiątych w mojej podstawówce nauczyciele chodzili z opaskami, „Solidarności”. To był strajk. To też był strajk. 

Nie wszystkie moje wspomnienia są dobre. Były lekcje nudne. Były lekcje ważne. Byli nauczyciele zmęczeni i pełni energii. Były przerażone stażystki, które nie mogły sobie poradzić z okrutnymi adolescentami. Tymi, którzy są mądrzejsi od wszystkich. Wiem jednak, że nauczyciele byli i są jednymi z najważniejszych ludzi, których spotkałem. 

Wczoraj przejeżdżałem koło mojego liceum. Na płocie napis, „nauczyciele jesteśmy z Wami”. Wymalowany niebieską farbą na białym płótnie. Wzruszyłem się. Bo też jestem z nimi. Choć nie wszystkie wspomnienia ze szkołą mam dobre. Jednak nie pozwolę by dowód anegdotyczny przysłonił mi myślenie. 

Nauczyciele to ludzie, którzy kształtują innych ludzi. Nas. Robią to lepiej lub gorzej. Duża część nie ma już sił. Też byś nie miał. 

Jeśli razi cię, że postulaty są tylko płacowe, to poczytaj kodeks pracy. Dowiesz się, że w sporze z pracodawcą postulaty mogą tylko tego dotyczyć. 

A jeśli masz jeszcze inne wątpliwości wyrażane w dyskusja na Facebooku, czy rodzinnym stole, to dedykuje Ci doskonały wpis Jakuba Żulczyka:

Każdy kto twierdzi, że „nauczyciele mówią, że jest im tak ciężko, a przecież nie musieli wybierać tego zawodu” powinien zastanowić się nad swoimi przekonaniami, bo mówiąc powyższe głosi tak naprawdę dwa poglądy. Pierwszy pogląd jest taki, że szkolnictwo i edukacja są tak naprawdę niepotrzebne – bo przecież mówiąc, że nauczyciel „nie musi” wybierać swojego słabo płatnego zawodu, zakłada się tym samym utopijną sytuację, w której wszyscy idą po rozum do głowy i nauczycielem w efekcie nie zostaje nikt. Drugi pogląd jest taki, że szkolnictwo i edukacja są szkodliwym, przykrym obowiązkiem, gdyż każdy, kto pracuje w szkolnictwie jest „frajerem”, który nie umie zadbać swoje interesy – ergo, chodzenie do szkoły jest trwającym lata, systematycznym kontaktem z nieumiejącymi sobie poradzić „frajerami”; ergo, chodzenie do szkoły nie jest procesem edukacyjno-socjalizacyjnym, tylko wręcz przeciwnym, oddalającym od prawdziwej natury życia w społeczeństwie i paczącym charakter.
Jest jeszcze trzeci pogląd, pozornie odległy od tamtych dwóch, ale również pozostający w orbicie tego cokolwiek pastewnego korwinizmu – twierdzenie wyrażone przez dzisiejszą okładkę Gazety Polskiej Codziennie, jakoby nauczycielom zależało „na kasie”, a nie „na dzieciach”. Głoszący ten pogląd uważają w takim razie, że praca w sektorze publicznym jest pewnego rodzaju niewolnictwem dla idei, służbą, której szlachetność nie pozwala na brukanie jej sprawami materii. Ten trzeci pogląd jest, podobnie jak pierwsze dwa, głupi i nieludzki; miałby jednak szansę na spójność, gdyby głoszący go ludzie uważali, że posłowie i ministrowie, tak samo jak nauczyciele, powinni zarabiać 3000 zł brutto.

Jakub Żulczyk – Facebook – profil oficjalny

Dziękuję Wam nauczyciele. Za wszytko. Jestem z Wami. Nie wszyscy byliście idealnymi bohaterami mojego dzieciństwa. Ale ja też nie byłem swoim idealnym bohaterem. Byli wśród was jedna tacy bez których byłbym jakimś planktonem. Intelektualną rozwielitką, która myslałaby, ze zjadła wszelkie rozumy, a tymczasem w dupie była i gówno widziała. 

Podziękuj i wspieraj. Bo jak wszyscy pójdą po rozum do głowy i pakiet pracowniczy w Lidlu to nie będzie komu uczyć. Edukacja i służba zdrowia to racja stanu. Szkoda, że tak pokiereszowana. Jeśli myślisz, że strajk i jego wspieranie jest polityczne – to masz racje. Jest. Wszystko jest bo polityka to język społeczeństw. Więc bredzenie o „upolitycznieniu” jest argumentem stosunkowo słabym. AMEN!