Kto rezygnuje, nigdy nie wygrywa. Kto wygrywa, nigdy nie rezygnuje: #prawda_czy_fałsz_37

Opublikowano Kategorie Lifestyle, Psychologia, Tak tylko mówięTagi , , ,

Na początek szybka analiza jednego z poprzednich wpisów. W #prawda_czy_fałsz_33 postawiłem tezę Nic nie jest gorsze dla zdrowia niż zbytnia troska o nie. Z tą myślą, wyrażoną zresztą przez Benjamina Franklina zgodziło się 48% głosujących. Prawie połowa szybko zeskanowała komunikat i zdecydowała, że NIC nie jest gorsze dla zdrowia niż zbytnia troska o nie. 

Nie dziwi mnie automatyczna ocena prawdziwości danego komunikatu. Jak mówi Daniel Kahneman:

A remarkable aspect of your mental life is that you are rarely stumped. You have intuitive feelings and opinions about almost everything that comes your way. You often have answers to questions that you do not completely understand, relying on evidence that you can neither explain nor defend.

Co można przetłumaczyć:

Niesamowitym aspektem twojego życia mentalnego (myślenia) jest to, że rzadko masz wątpliwości. Masz intuicyjne odczucia i natychmiastowe opinie na niemal wszystko co napotkasz – tezy, ludzi, zdarzenia. Często masz odpowiedzi na pytania, których w pełni nie rozumiesz. Bazujesz przy tym na dowodach, których nie potrafisz wyjaśnić i obronić. 

Nie martw się – nie chodzi o ciebie. Chodzi o nas wszystkich. Ten cały cykl bada właśnie taką skłonność do natychmiastowego wnioskowania. 

Przyjrzyjmy się właśnie tezie: NIC nie jest gorsze dla zdrowia niż zbytnia troska o nie.

Na potrzeby analizy wyznaczmy skalę od 0-100. Przy czym zero będzie oznaczało rzeczy najgorsze dla zdrowia, a 100 najlepsze. W tym modelu zbytnia troska o zdrowie sytuuje się na pozycji 0. W końcu skoro nic nie jest gorsze, to wszystko inne jest lepsze. Czyli powyżej troski o zdrowie sytuują się palenie papierosów, aromatoterapia rtęcią i picie płynnego ołowiu. Tak twierdzi 48%. Oczywiście tak twierdzi „intuicyjnie” i po pierwszym czytaniu. Gdyby uruchomić system oceny bazujący na analizie komunikatu, to pewnie odpowiedzi by się zmieniły. 

Problem z tym, że oceniamy szybko intuicyjnie, a gdy już mamy zdanie to trudniej jest nam je zmienić, bo jest NASZE. I jak powiedział Jacek Wasilewski „Problem nie polega na tym, że my się nie potrafimy dogadać. Problem polega na tym, że my nie widzimy potrzeby się dogadywać”. Bo każdy jest depozytariuszem prawdy. A jeśli nie prawdy, to przynajmniej racji. 

Więc teraz wyposażeni w tę wiedzę przeanalizujmy dzisiejszą tezę:

Kto rezygnuje, nigdy nie wygrywa. Kto wygrywa, nigdy nie rezygnuje

Sam cytat Napoleona Hilla wychwala determinację – wytrwałość w działaniu. Badania Angeli Duckworth nad tą właściwością (grit) wskazują, że rzeczywiście determinacja to cecha, którą można wiązać z sukcesem. Jednak kategoryczność, z jaką Hill stwierdza, że nigdy nie wolno rezygnować, jeżeli się chce wygrać, jest niebezpieczna. Czasami bowiem – a może nawet często – kluczem do zwycięstwa jest gotowość przyznania, że są takie chwile, w których trzeba zrezygnować. I dobrze na tym wyjść. 

W 1984 roku w Journal of Personality ukazało się badanie Baumeistera, McFarlin i Blascovich pt. On knowing when to quit: Task failure, self‐esteem, advice, and nonproductive persistence. Badacze sprawdzali, jak umiejętność „poddania się” i rezygnacji wpłynie na sukces. Uczestnikom eksperymentu dano minutę na rozwiązanie zadań. Część była trudna, część prosta. Badanych podzielono na osoby o wysokim poczuciu własnej wartości i te, u których poziom tej cechy był niski. 

Co się okazało?

Osoby z wysokim poczuciem wartości były mniej produktywne niż uczestnicy z drugiej grupy. Czemu? Bo się nie chcieli poddać. 

Osoby z wysokim poczuciem wartości na dłużej grzęzły w trudnych zadaniach. Nie chciały odpuścić. A osoby z niskim poczuciem własnej wartości pomijały trudne zadania i mogły posuwać się w eksperymencie dając odpowiedź na większą liczbę pytań. Dzięki temu osiągały lepsze wyniki niż ludzie z żelazną determinacją. 

Badacze podsumowali – skłonność osób z wysokimi oczekiwaniami do nieustępliwości, zwłaszcza po porażce, może okazać się nieprzystosowawcza. Niechęć do poddania skutkowała NIEPRODUKTYWNĄ wytrwałością. Poza laboratorium też znajdziesz dużo przykładów, które pokazują, że porażka może być powodem, żeby się wycofać. Kontynuowanie działań z niesłabnącą siłą bez surowej konfrontacji z rzeczywistością prowadzi do dalszych porażek. Jeśli po kolei wszyscy wydawcy odrzucają twoją książkę, to może nie ma co być bardziej zdeterminowanym i wysyłać ją w tej samej wersji non stop do kolejnych. Jeśli na wszystkich castingach mówią ci, „zadzwonimy, proszę nie dzwonić”, a potem telefon milczy, to może rzeczywiście nie masz predyspozycji. Jeśli w działaniach wojennych kontynuujesz tą samą strategię militarną w obliczu powtarzających się klęsk, to zapewne zwiększysz tylko liczbę ofiar. Jak USA w Wietnamie. 

Determinacja sióstr Godlewskich nie sprawi, że zostaną dobrymi wokalistkami. 

Jasne, że wskażesz dowody na to, że jednak determinacja się opłaca. Tylko że opłaca się raczej determinacja oparta o konstrukt znany jako racjonalna optymalizacja. W konfrontacji z niepowodzeniem nie powinniśmy automatycznie myśleć, że kolejnym najlepszym krokiem będzie robienie tego samego z większym wysiłkiem. Z jeszcze większą determinacją. 

Moim zdaniem najciekawsze są chyba badania nad osobami, które ulegają egotystycznemu złudzeniu. Z tym złudzeniem spotykamy się wtedy, gdy ludzie mają przesadne mniemanie o sobie. Samo poczucie własnej wartości (zdrowe) nie jest niczym złym. Jednak w przypadku osób ze złudzeniem egotystycznym mówimy o poczuciu własnej wartości do potęgi dziesiątej. To skrajnie nierealistyczny obraz siebie. Skutkuje stawianiem sobie celów niemożliwych do osiągnięcia. Taka nadmierna wiara nie daje siły. Osłabia i nie przynosi korzyści. 

W obliczu niepowodzenia – jak pokazują badania Baumeistera, Hethertona i Tice’a – są zbyt zaślepieni własnym poczuciem wartości, by się poddać. Porażkę widzą jako przeszkodę, którą trzeba pokonać z wielką siłą i determinacją, a nie jako sygnał do tego, by się zatrzymać i może całkiem zmienić kierunek. 

We wspomnianym badaniu pt. When ego threats lead to self-regulation failure: negative consequences of high self-esteembadacze wskazali, że osoby o skłonności do egotystycznych złudzeń „działały agresywnie i były tak zdeterminowane, żeby osiągnąć spektakularny sukces, że działały szybko, pobieżnie i mniej dokładnie”.

Ludzie z wysokim (zawyżonym) poczuciem własnej wartości za wszelką cenę chcą chronić swoje ego. Nie mogą się poddać, bo czynią starania by zachować twarz. Czasem jednak naprawdę bardzo dobrze jest przestać się starać. Bo jednak jest tak, że:

Kto rezygnuje może wygrać, a kto wygrywa może zrezygnować. I nic się nie stanie.

Tekst powstał na podstawie wspomnianych badań i książki pt. Co cię nie zabije to cię wzmocni i inne motywacyjne bzdury.

Przy analizie tej tezy warto zwrócić uwagę na słowo NIGDY, które w zasadzie dyskwalifikuje tę tezę od razu. Aż jestem ciekaw, jak odpowiedziałeś/aś.