Efekt kozy i myślenie, które boli: #błędy_poznawcze_50

Opublikowano Kategorie Lifestyle, Marketing, Psychologia, Tak tylko mówięTagi , ,

Znam taki stary dowcip o Żydzie, mądrym rabinie i kozie.

Przyszedł biedny Żyd do rabina i prosi o radę:
Oj, mądry Rebe, pomóż mi. To moje życie takie ciężkie: mieszkam w niewielkiej chatce z żoną, czwórką dzieci, babcią, dziadkiem i jeszcze teściową. Już się zupełnie nie mieścimy w tej małej izdebce. Oj pomóż, mądry Rebe...
Rabin wysłuchał uważnie i powiedział:
Słyszałem, że masz w obórce kozę?…
Żyd zdziwił się, ale potwierdził:
Tak Rebe, mam jedną kozę, co daje mleko, którym karmię dzieci.
Po chwili mądrego milczenia rabin rzekł:
To ją teraz sprowadź do domu.
Żyd zaoponował:
Rebe, Rebe, co ty mówisz?… Ja, żona, czwórka dzieci, żona, teściowa i jeszcze koza?… To jak ja teraz będę mieszkał?…
Rabin był jednak nieubłagany i powtarzał:
Musisz wprowadzić sobie kozę do domu!

Za parę tygodni rabin spotkał Żyda i pyta się:
Co tam Icek u ciebie?
Żyd stroskany powiedział:
Oj Rebe. Teraz to już zupełnie nie da się żyć w domu. Ja, żona, czwórka dzieci, żona, teściowa, dziadek i jeszcze teraz ta koza. To już nie jest życie.
Na to rabin powiedział:
Idź teraz i zabierz kozę z powrotem do obórki.

Za niedługo rabin jeszcze raz spotyka Żyda i znów pyta się go:
Jak tam Icek, w twoim domu?…
A Żyd odpowiada rozanielony:

Oj, Rebe. Jakiś ty mądry! Jak my teraz mamy w domu dużo miejsca. Świetnie mieścimy się w tej izdebce – ja, żona, czwórka dzieci, żona, teściowa i dziadek. Oj jakiś ty mądry, Rebe…

3 kwietnia 2020 Lasy Państwowe wprowadziły tymczasowy zakaz wstępu do lasów; zamknięto też parki narodowe.

Wczoraj – w poniedziałek 20 kwietnia 2020 zakaz wstępu zdjęto. Po lesie można będzie biegać i chodzić. Bez maseczek!

Czy moja radość była wielka? Tak! Czy autentyczna. Zapewne. Naprawdę trudno było mi bez biegania, jazdy na rowerze i Nordic Walking po lasach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Zwłaszcza, że mieszkam 300 metrów od najbliższego wejścia do lasy właśnie.

Czy moja radość była wynikiem swoistego błędu poznawczego w ocenie rzeczywistości. Pewnie tak. Ten błąd można nazwać efektem kozy. Od kozy z dowcipu o Rabinie i Żydzie. Ja jednak za wielką mądrość nie podziękuję Morawieckiemu, Szumowskiemu czy Wosiowi. Wystarczy mi czułe pochylanie się nad pułapkami własnego myślenia. Nad błędami poznawczymi rządzących pochylę się z milczeniem.

Czy to, że moja radość była po części efektem błędy poznawczego, sprawia że powinienem ją stłumić? Myślę, że nie. Bo ten akurat błąd światu krzywdy nie robi.

To, że błędy poznawcze nazywamy błędami poznawczymi z marszu je obarcza taką negatywną stygmą. Trochę jak z diabłem tasmańskim. Czytasz i od razu spodziewasz się potwora. A to takie miłe zwierzątko. A jego młode już w ogóle rozkosz dla oczu.

Definicja błędów poznawczych w Wikipedii jest dość brutalna:

Błąd poznawczy − ogólne określenie nieracjonalnego sposobu postrzegania rzeczywistości.

Ja podszedłbym do tego zjawiska inaczej. 

To błędy powstające w skutek uogólnionego, szybkiego i często automatycznego postrzegania świata, zjawisk i ludzi. 

Skąd ta różnica? Bo te błędy popełniamy wszyscy i nasz system poznawczy niejako uzbroił się w nie gdy ewoluowaliśmy. Bo choć formalnie to rzeczywiście „nieracjonalny sposób postrzegania rzeczywistości”, to jednak stawiam tezę, że ta nieracjonalność ma czasem całkiem racjonalne uzasadnienie.

Weźmy na przykład optymizm. Tej pozytywnej inklinacji często towarzyszy nierzeczywista (zaburzona) ocena rzeczywistości. Najbliżej realnej oceny rzeczywistości są przecież osoby z obniżonym nastrojem, czy wręcz w lekkiej depresji są najbliżej realnego oglądu rzeczywistości (depressive realism).

Jednak to optymizm (czyli częste przeszacowywanie swoich szans) pcha świat do przodu. I to optymizm ma również wpływ na takie miary jak zdrowie, dobrostan czy nawet zamożność.

Błędy – choć czasem groźne – są być może zasadne.

Przyczyną ich pojawiania się są często ograniczone zasoby poznawcze, brak czasu lub motywacji do formułowania poprawnych sądów oraz pragnienie zachowania dobrego samopoczucia. Nasz mózg korzysta z szybkich skrótów, bo inaczej nie dałby rady przetwarzać rzeczywistości. Te błędy to takie klawisze skrótu na naszej klawiaturze.

Weźmy takie stereotypizowanie. Odpowiednik CTRC_C i CTRL_V w naszym umyśle. Przeklejamy i generalizujemy na podstawie wybranych cech. Najczęściej krzywdzimy. Czasem jednak nawet stereotyp może okazać się przydatny. Gdy widzę faceta w policyjny mundurze machającego mi z uśmiechem czerwonym lizakiem, to STEREOTYP pozwala mi się szybko zachować adekwatnie.

Duża jednak część błędów – w szczególności dotyczących procesów decyzyjnych – jest szkodliwa. Niektóre mogą prowadzić do katastrofalnych skutków. 

Taka na przykład skłonność ulegania autorytetowi. W ekstremalnej formie przybiera formę groźnej kapitanozy. W mniej skrajnej słuchania (i nie podważania) autorytetów na uczelniach, w zespołach, w szpitalach, w partiach.

Co robić, żeby się przed błędami poznawczymi wystrzegać? Po pierwsze uznać, że nikt na nie nie jest odporny – iloraz inteligencji, status społeczny, płeć czy zamożność w żaden sposób nie definiują większej lub mniejszej podatności na te błędy. 

Po drugie – zaznajomić się z nimi i czule zaciekawić. Odkrywać i śmiać się! Dziwić się swoją naturą. Och! Jakże marzą mi się takie rozmowy, podczas których ktoś mówi, „Wiesz wydaje mi się, że popełniasz tutaj błąd konfirmacji a całe twoje myślenie przybrało tok motywowanego rozumowania. Chociaż mogę się mylić i selektywnie patrzeć na twoje argumenty, bo masz mocno konserwatywne poglądy. O przepraszam – postrzegam Cię jako osobę z konserwatywnymi poglądami”.

Po trzecie – wyrobić nawyk weryfikowania swoich błędów. Metodą zaciekawionej i otwartej empirii. W tym ostatnim może pomóc tak zwana postawa skauta (zwiadowcy). Czyli przeciwieństwo postawy żołnierza, który walczy za swoje poglądy i gotów jest umrzeć za RACJĘ. A dalece w poważaniu ma dochodzenie do obiektywnej prawdy.  

Dlaczego teraz możemy być bardziej podatni na błędy?

Bo czasy są niepewne. Chcemy wiedzieć, kiedy się to wszystko skończy. Ale tego nikt nie wie. I to, co nam pozostaje, to pozostanie otwartymi na niepewność.

W funkcjonowaniu poznawczym człowieka możemy wyszczególnić dwie fazy. Pierwsza to poszukiwania informacji. W tym czasie człowiek pozostaje otwartym i elastycznym wobec wiedzy, którą zdobywa na dany temat, jednocześnie cały czas tkwi w poczuciu niepewności. Ale, jako że wszyscy jesteśmy naiwnymi badaczami, mamy ogromną potrzebę wyrobienia sobie jakiegoś poglądu. I wtedy następuje druga faza, czyli zamrożenia sądu, która jest o wiele przyjemniejsza niż ta pierwsza, ponieważ mamy pewność, co i jak, już wyrobiliśmy sobie na dany temat zdanie, mamy poczucie kontroli, wpływu na nasze życie.

Ponieważ potrzebujemy domknięcia, to często padamy ofiarą ludzi, którzy celowo (najczęściej) oferują proste recepty i wyjaśnienia. I dotyczy to zarówno informacji o tym, jakie to cuda nie leczą Covid-19, jak i tych, które wyjaśniają samą epidemię. 

Człowiek musi wiedzieć! Od momentu, gdy zaczęliśmy chodzić po sawannie dość naiwnie zaczęliśmy sobie wyjaśniać świat i zjawiska. Po dość długim czasie znaleźliśmy eksperymentalną metodę dochodzenia do prawdy. To empiryczne badanie. Doskonalone ciągle. 

Problem jednak z metodą naukową jest taki, że nie daje w większości przypadków 100% pewności. A jedynie nas do tej pewności zbliża z dużym prawdopodobieństwem. A spiskowa teoria bądź fake news daje pewność. Zwłaszcza, gdy jest w formie historii i gdy bazuje na naszych przekonaniach i światopoglądzie. 

Jak podchodzić do opinii ekspertów?

Sprawdź czy w ogóle istnieje wiedza ekspercka na dany temat – uwspólniona i naukowo weryfikowana. Na przykład istnieje wiedza ekspercka w zakresie psychologii poznawczej. W zakresie chemtrailsów czy reptilian – NIE. Bo serio – filmy foliarzy an youtubie to nie jest usystematyzowana wiedza ekspercka.

Jeśli istnieje wiedza ekspercka, spróbuj sprawdzić, czy istnieje konsensus w danej sprawie. Na przykład istnieje konsensus w sprawie dlaczego samoloty latają (i jak to się dzieje) oraz konsensus w sprawie kształtu ziemi. W sprawie wpływu szczepionek na zdrowie, ruch antyszczepionkowy wypracowuje non stop nowe konsensusy. Kiedyś było to znamię szatana, potem noworodki miały zamieniać się w krowy, teraz promuję teorię, że szczepienia wywołują autyzm. I nawet jak ich WŁASNE (zasponsorowane badanie) tego nie potwierdziło, to trwają przy swojej RACJI. Bo w dupie mają prawdę.

I myśl. Krytycznie. Badaj świat i swoje przekonania. Bo myślenie (choć boli i jest procesem wymagającym potężnego wysiłku kalorycznego) nas wyzwoli. Trzeba tylko woleć PRAWDĘ niż RACJĘ.