A co gdyby tak odpisać nigeryjskiemu księciu? O absurdzie, paradoskie i kreatywności w wystąpieniach.

Co by się stało, gdyby wszyscy mieszkańcy Ziemi stanęli jak najbliżej siebie, podskoczyli, i jednocześnie…

1486 słów
7 minut
1486 słów
7 minut

Przed Tobą

1486 słów
Ich czytanie zajmie Ci około
7 minut
Jeśli zdecydujesz się powiedzieć tak temu tekstowi, dowiesz się:

  • Zobaczysz jak absurdalność może przyciągnąć uwage
  • Poznasz techniki storytellingowe Jamesa Veitcha
  • Dowiesz się o zastosowaniu absurdalnego odwrócenia

Co by się stało, gdyby wszyscy mieszkańcy Ziemi stanęli jak najbliżej siebie, podskoczyli, i jednocześnie spadli na ziemię? Jak dużą moc obliczeniową mają mózgi wszystkich ludzi na Ziemi? Czy strzelające w dół karabiny maszynowe mogą działać jak plecak odrzutowy? To kilka przykładowych pytań z jednej z moich ulubionych książek popularyzujących naukę. Bo to nauka da odpowiedź na każde z nich. Te pytania są absurdalne. I w tym tkwi ich geniusz. Bo właśnie absurdalność i hipotetyczność tych pytań sprawia, że każdy temat, nieważne jak odległy, jest interesujący.

Tak samo jak absurdalność pytania – co się stanie jeśli zaczniesz odpowiadać na spam – sprawia, że chcesz się tego po prostu dowiedzieć. Pierwsze pytania zadał Randall Munroe w książce What if – a co gdyby. To ostatnie James Veitch, podczas swojego wystąpienia na TED global w Genewie.

Swoje wystąpienie James Veitch – brytyjski komik – rozpoczyna tradycyjną storytellingowa frazą:

Parę lat temu otrzymałem typowy spam. Przedostał się przez filtr antyspamowy i znalazł w mojej skrzynce. Autorem był niejaki Solomon Odonkoh.

Tak mogłoby się rozpocząć dobre opowiadanie. Tak można rozpoczać dobre storytellingowe wystąpienie. Mamy tu dobrze zarysowany setting (w terminologii storytellingowej to tzw. scena). Na setting składa się czas (pare lat temu), miejsce (skrzynka mailowa) i bohaterowie – narrator i Solomon Odonkoh. Ten krótki fragment to też pierwsze „podniesione pytanie”.

To także storytellingowa technika – można ją stosować zarówno podczas wystąpień, jak i przy pisaniu tekstów. Polega na tym, żeby tak konstruować zdania, żeby odbiorca musiał zadać sobie jakieś pytanie. W tym wypadku – Kim był Solomon Odonkoh? Technika służy wzbudzaniu ciekawości. Tworzysz lukę informacyjną, która potem zasypiesz. Zanim jednak to zrobisz odbiorca z zaciekawieniem podąża za tobą. Bo ty jesteś źródłem wiedzy. Ty wiesz jaka jest odpowiedź na pytanie.

Krótki fragment a tyle dobra! Dalej będzie jeszcze lepiej. James mówi:

Napisał: „Witaj James Veitch. Pragnę podzielić się ciekawą propozycją biznesową. Solomon”. Już prawie wciskałem 'Delete’. Patrzyłem na ekran. Mogłem to po prostu skasować. Albo mogłem zrobić coś, na co każdy miewa ochotę.

Krótki fragment i znów dwie storytellingowe techniki. Pierwsza to cytowanie. Narrator nie zamienia wypowiedzi w mowę zależną. Cytuje dokładnie. To bardzo dynamizuje wypowiedź. Druga technika – użycie czasowników, które nazywam „kierunkowymi”. To takie czasowniki, które pozwalają się odbiorcy historii orientować w przestrzeni i mocniej poznawczo empatyzować z narratorem. Patrzyłem na ekran – proste zdanie pozwala nam lepiej sobie wyobrazić zdarzenie. W tym fragmencie mamy też technikę „podnoszenia pytań”. Widzisz gdzie? Jasne – to zdanie […] mogłem zrobić coś, na co każdy miewa ochotę. Luka informacyjna, którą narrator zasypuje w kolejnym fragmencie:

Odpisałem: „Solomon, zaintrygowałeś mnie”.

To jedno zdanie wywołuje śmiech i brawa. Dlaczego? Najprawdopowodbniej dlatego, że jest po prostu absurdalne. Ktoś zamiast skasować i ignorować, odpowiada na spam. Wchodzi w grę. I potem tę grę opisuje. Bo James kontynuuje – relacjonując ko(s)miczną wymianę maili:

On: „Drogi James Veitch, wyślemy ci Złoto. 

Zarobisz 10% od rozprowadzonego złota”. 

Wiedziałem, że mam do czynienia z zawodowcem. 

Zapytałem: „Ile jest warte?” 

On: „Zaczniemy od małej ilości”, co mnie trochę zdziwiło, ale zaraz dodał: ” od 25 kg, wartości ok. 2,5 miliona dolarów”. 

Odpisałem: „Solomon, jeśli mamy to robić, lepiej chodźmy na całość. 

Dam sobie radę. Ile masz złota?” 

„To nie kwestia ilości złota, którą mam, tylko ilości, z jaką sobie poradzisz. Na próbę możemy wysłać 50 kg”. 

„50 kg? Nawet nie warto zaczynać, jeśli nie przyślesz co najmniej tony”. 

Zapytał: „Czym się zajmujesz?” 

„Zarządzam funduszami hedgingowymi w banku. 

Nie po raz pierwszy przerzucam złoty kruszec, Przyjacielu, o nie!” 

Potem wpadłem w panikę. „Gdzie macie siedzibę? Nie wiem, jak ty, ale sądzę, że korzystając z poczty, trzeba coś napisać. W końcu to dużo złota”. 

On: „Nie będzie łatwo namówić moją firmę na większą przesyłkę”. 

Ja: „Solomon, całkowicie cię rozumiem. Przygotuję ci wykres na spotkanie zarządu. Cierpliwości”. 

Oto co wysłałem Solomonowi. 

Ten dynamiczny ping-pong kończy graficzna pointa. To też sprawdzona technika storytellingowa. Chociaż można ją stosować także w innego typu narracjach. Po prostu po fragmencie werbalnym przerzucamy uwagę odbiorcy na obraz. Tak jak James przerzuca naszą uwagę na obraz po fragmencie – Oto co wysłałem Solomonowi.

Na slajdzie widzimy przerysowany wykres z najsilnieszą chyba możliwą korelacją pozytywną. Tej wizualnej pointy nie trzeba nawet tłumaczyć. Widownia łapie w lot. Dalej James kontynuują swoją coraz bardziej absurdalną wymianę:

„Solomon, w załączniku znajdziesz pomocny wykres. Mój asystent sprawdził dane liczbowe.

Jesteśmy przygotowani na każdą ilość złota”.

Zwykle nadchodzi moment, gdy próbują poruszyć twoje czułe struny, Ten moment nadszedł. „Będę bardzo szczęśliwy, jeżeli interes się uda, bo dostanę bardzo dobrą prowizję”. Napisałem: „Wspaniale. Na co wydasz swoją działkę?” „Na nieruchomości. A ty?”

Długo się zastanawiałem. Napisałem: „Jedno słowo. Hummus.

Ma wielką przyszłość. Byłem niedawno w supermarkecie i widziałem chyba z 30 odmian. Można też moczyć w tym pokrojoną marchewkę. Próbowałeś, Solomon?”

Napisał: „Muszę iść spać. Do jutra. Słodkiego snu”.

Zatkało mnie! Odpowiedziałem: „Bonsoir, mój złoty samorodku, bonsoir”.

Historia – jak to historia ma swoją chronologię. James te chronologię manifestuje mówiąc:

Musicie zrozumieć, że to ciągnęło się już kilka tygodni, najwspanialszych tygodni mego życia, ale musiałem to ukrócić. Wymykało się spod kontroli. Przyjaciele wyciągali mnie na drinka. „Nie mogę, czekam na maila w sprawie złota”.

Uznałem, że trzeba to zakończyć. Musiałem zakończyć tę farsę. Więc wymyśliłem plan. „Solomon, w trosce o bezpieczeństwo, wymieniając się mailami, powinniśmy używać szyfru”. Zgodził się.

Tym fragmentem narrator wchodzi w fazę kulminacji opowieści. Mieliśmy na początku setting – poznaliśmy czas, miejsce i bohaterów oraz ich motywacje. Następnie nieoczekiwane zawiązanie akcji i jej rozwój. Teraz wchodzimy w fazę ostatecznej rozgrywki.

„Solomon, całą noc myślałem nad szyfrem do dalszej korespondencji.

Prawnik – Gumiś.

Bank – Czekoladowe Jajko Cadbury.

Prawny – Gumisie Cola. Roszczenie – M&M’s.

Dokumenty – Żelki Jelly Beans.

Western Union – Gumiś Jaszczur”.

Przecież takich słów używają. Dodałem: „W dalszej korespondecji nazywaj mnie proszę Kitkatem”.

Nie było odzewu. Chyba posunąłem się za daleko. Posunąłem się za daleko. Trzeba się ciut wycofać. Zapytałem: „Solomon, czy nasza umowa stoi? Kitkat”.

I tu mamy zawieszenie akcji. Niepewność – co będzie dalej!? Dalej poznajemy odpowiedź:

Trzeba być konsekwentnym. W odpowiedzi dostałem maila. „Umowa stoi, próbuję bla bla bla…”. 

Napisałem: „Człowieku, musisz użyć szyfru!” W odpowiedzi dostałem najlepszy mail w swoim życiu. 

Nie żartuję, oto co dostałem. To był dobry dzień. „Umowa stoi. Próbuję uzyskać fundusze dla Gumisia, żeby mógł złożyć wymagane żelki Cola Jelly Beans Czekoladowemu Jaju, aby zacząć procedurę M&Ms. 

Prześlij 1500 funtów przez Jaszczura Gumisia”. 

To już pointa. Absurdalność tego maila przewyższa nawet absurdalność samej zabawy. Zabawy, która zaczyna się od pytania – Co było, gdyby… Później James przyznaje, że zabawa była tak dobra, że postanowił z tego uczynić projekt. I opowiada o swojej korespondencji z… (rzekomą) Winnie Mandela czy spamerami oferującymi sposoby na powiększenia penisa. Posłuchaj – warto!

Posłuchaj i analizuj. To wystąpienie jest odległe od większości, które kiedykolowiek wygłosisz. Jednak techniki, które omawiam przydadzą się przy omawianiu nawet daleko mniej absurdalnych case studies. Luka informacyjna, podnoszenie pytań, setting czy kulminacja to części składowe każdej historii. Przyjrzyj się też i zastanów czy nie warto od czasu do czasu poćwiczyć „wizualną pointę” w swoich wystąpieniach.

A jeśli chodzi o absurd – no cóż, doskonale wpływa na kreatywność. Można go zresztą dostrzec w tej doskonałej technice, którą nazywam „absurdalnym odwróceniem”. Ta technika odpowiada właśnie na pytanie – co by było gdyby […]. To ona jest rdzeniem książki Munroe. To ona jest rdzeniem wystąpienia Jamesa Veitcha. Może też użyjesz jej kiedyś w swoim wystąpieniu?

Photo by Aleksandar Pasaric from Pexels

Komentarze

Proszę o zachowanie kultury wypowiedzi w komentarzach.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Pokrewne treści

Pokrewne treści

Książki, które do tej pory napisałem, by podzielić się wiedzą i praktykami

Napisałem 8 książek – w tym nagrodzony bestseller „Sapiens na zakupach”. Oraz anglojęzyczny „Life’s a pitch”. Każdą książkę piszę, by przekazać wiedzę, ale także, by sam się czegoś nauczyć. Każda książka to dla mnie przygoda i wielkie wyzwanie. Mam nadzieję, że dla ciebie będzie przede wszystkim tym pierwszym.

7 minut
1486 słów
A co gdyby tak odpisać nigeryjskiemu księciu? O absurdzie, paradoskie i kreatywności w wystąpieniach. Co by się stało, gdyby wszyscy mieszkańcy Ziemi stanęli jak najbliżej siebie, podskoczyli, i jednocześnie spadli na ziemię? Jak dużą moc obliczeniową mają mózgi wszystkich ludzi na Ziemi? Czy strzelające w dół karabiny maszynowe mogą działać jak plecak odrzutowy? To kilka przykładowych pytań z jednej z moich ulubionych książek popularyzujących naukę. Bo to nauka da […]