Uważasz czy wiesz?

Opublikowano Kategorie LifestyleTagi , , ,

Jak obserwacje i szybkie wnioskowanie rujnują życie, debatę i biznesy.

No amount of observations of white swans can allow the inference that all swans are white, but the observation of a single black swan is sufficient to refute that conclusion.

Bez względu na to jak wiele białych łabędzi zobaczysz, nie możesz wnioskować, że łabędzie są białe. Ale wystarczy, że zobaczysz jednego czarnego, by  już wnioskować, że nie wszystkie łabędzie są białe. 


To John Stuart Mill. Jego słowa to esencja naszego błędnego myślenia – wnioskowania na podstawie obserwacji. Wnioskowania szybkiego. Pospiesznego jak TGV czy Maglev. Którym często fundujemy sobie podróż nie do Paryża czy Tokio, lecz do Mielna czy Władysławowa (w sezonie). 

Czy nie uważasz, że jest coraz więcej treści, które negatywnie wpływają na młodzież? Takie pytanie zadał mi przyjaciel. W jakim kontekście? Otóż tenże przyjaciel oburzył się na praktyki telewizji, która w programie typu reality show pokazuje kobietę skazaną prawomocnym wyrokiem za skazana prawomocnym wyrokiem za działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, sutenerstwo, stręczycielstwo i zmuszanie młodych kobiet do prostytucji.

Wiesz o jaki program chodzi. Ja też się domyślałem. Mimo że od 12 lat nie oglądam telewizji.

Ten znajomy swoje oburzenie wylał eleganckim fontem na Instagramowym Story. Kilkanaście odsłon na temat tego, jaki wpływ na młodych ludzi może mieć pokazywanie i celebrowanie przestępczyni. Z ładnych cyfrowych efemerycznych kart Instagrama wyzierała autentyczna troska. I gniew. Szybka emocja. Silnie motywująca.

Podejrzewam (ale nie mogę mieć pewności), że mój znajomy najpierw natknął się na Story Jana Śpiewaka. Ten aktywista, socjolog i publicysta postawił stację telewizyjną pod pręgierzem. I zdawał się zadawać odwieczne pytanie, które brzmi „dokąd ten świat zmierza”. Przy niektórych wigilijnych czy wielkanocnych pytanie okraszone jest dodatkowym „kto to słyszał”.

To pytanie jest charakterystyczne dla tak zwanej outrage culture. Kultury świetego oburzenia. Kultury, która lepiej niż wodór napędza ruch w mediach społecznościowych². I wypełnia sakiewki akcjonariuszy Facebooka czy Twittera.

Opinie napędzane gniewem niosą się sprawnie po internecie. Są też często opiniami, które nie bazują na wiedzy. Bazują na oglądzie, czy szybkiej obserwacji i kulawym wnioskowaniu. I to właśnie chciałem przekazać znajomemu. Napisałem najpierw:

To (celebrowanie postaci z kryminalną przeszłością) nie jest zjawiskiem nowym 🙂 ani wyjątkowym. I choć masz wrażenie, że tak jest, to jest to cześć naturalnego procesu związanego z a) kapitalizmem b) konsumeryzmem i z c) mediami w których zarabia się na klikach.

Nasza pop kultura często korzysta na naszym instynkcie podglądania zła. I innych. Borwin Bandelow – niemiecki psychiatra i naukowiec – specjalizujący się w zaburzeniu borderline wysnuł w związku z tym instynktem teorię. Twierdzi, że celebryci (szczególnie z zaburzeniem borderline), którzy żyją często na krawędzi, pokazują nam życie, na które byśmy się nie odważyli, ale o którym podświadomie marzymy.

Na moją wiadomość znajomy zareagował szybko. Napisał:

Nie uważasz, ze jednak jest to zjawisko rosnące w sile?

I tu odpowiedziałem tak, jak chciałbym często odpowiadać:

Nie wiem. Tylko dane mogą dać odpowiedz. Twoja i moja percepcja jest obarczona błędem. Nie można odpowiadać na tego pytania za pomocą „uważania”. To tak jakby ktoś powiedział ze uważa ze „młodzież jest bardziej rozwiązła³”. Albo „uważam ze zimy są cieplejsze” lub „uważam że mężczyźni są mniej męscy”.

Żeby mieć opinię na temat jakiegoś zjawiska, muszę mieć dane. Ale także wgląd i dobrze postawione pytania. I otwartość na to, czego się dowiem. W przypadku badanego „wpływu telewizji na zachowanie młodych ludzi (ich demoralizowanie)” na pewno najpierw pomyślałbym jakimi miarami mierzyć zdemoralizowanie. Czy chodzi o zachowania czy może postawy lub system wartości? A może liczbę przestępstw popełnianych przez nieletnich.

Potem chciałbym pomyśleć jak to mierzyć. I jak spróbować wyeliminować wpływ innych czynników. Bo nawet jeśli 5 lat po emisji o 20% wzrośnie przestępczość i co 5 nastolatek, który oglądał program będzie stręczycielem lub stręczycielką, nie można jeszcze wysnuć wniosku, że A prowadzi do B. Nawet bardzo silna korelacja nie pokazuje związku przyczynowo-skutkowego.

A mój znajomy postawił hipotezę nie tylko o korelacji, ale wręcz o związku przyczynowo skutkowym. Oglądanie programu z celebrowanymi osobami po odsiadce wpływa na zachowanie młodzieży negatywnie. I ja miałbym taką samą intuicję. Podobnie zresztą myślałem o wpływie gier komputerowych na młodych ludzi. I się myliłem.

Podobnie myliło się wielu ludzi , którzy mieli intuicyjne przekonanie, że gry (tzw. strzelanki) wpływają na wzrost agresji wśród młodzieży. Dziś możemy wnioskować już, że takiego związku nie ma. Bo mamy badania Andrew K. Przybylskiego i Netty Weinstein. Na dużej próbie brytyjskich nastolatków wykazali, że granie w tego typu gry nie wpływa na agresywne zachowania¹. I tego się trzymam, dopóki ktoś nie podważy tych badań. Bo tak działa nauka.

Mój znajomy na moje „nie wiem” odpisał tak:

Niby tak. Niemniej, jestem zdania, że świat ulega co raz do większej demoralizacji, nawet jeżeli oczywiście jest to tylko moje subiektywne zdanie.

Zdanie czy opinia są zawsze subiektywne. Pytanie tylko czy są produktywne. Odpisałem więc:

Pytanie czy wolisz uważać (mieć zdanie) czy wiedzieć. Bo to może prowadzić do sytuacji w której ważniejsze stają się opinie – nie fakty.

Bo ja nie chcę ciągle uważać. Żeby produktywnie działać i zmieniać świat, chcę WIEDZIEĆ. Wiedzieć z dużym prawdopodobieństwiem, które gwarantuje metoda naukowa.

Załóżmy, że chcemy pozytywnie wpływać za pomocą jakiegoś medium na zachowanie młodzieży. Działając na podstawie hipotezy mojego znajomego pewnie zablokowalibyśmy emisję programu i zadbali o to, by podobne nie znalazły się w ramówce.

Tylko, że wszystkie te działania byłyby bez sensu jeśli okazałoby się, że a) młodzież, o która chcemy zadbać nie ogląda telewizji i b) jeśli treści tego typu nie zmieniają postaw.

Żeby zmieniać świat musimy wiedzieć, gdzie są problemu i z czego wynikają. A tej wiedzy nie dostaniemy dzięki opiniom.

Uważanie jest proste. O prawie wszystkim możesz mieć szybką, intuicyjną opinię. A im bardziej ją masz, tym bardziej się do niej przywiązujesz. I tym bardziej wydaje ci się ona zasadna. Szczególnie jeśli twoja publiczność w mediach społecznościowych zacznie bić brawo. Masz wtedy plemię, które myśli tak jak ty. I samo utwierdza się w swoich opiniach. To przyjemne. Ale znów bezproduktywne.

Nie wiem, czy pokazywanie tej konkretnej pani z prawomocnym wyrokiem w telewizji wpływa (czy wpłynie) na zachowania młodzieży. A to oznacza, że nie uważam. Nie mam zdania.

Moja intuicja coś mi podpowiada. Ale w tej sytuacji nie dam jej dojść do głosu. W pierwszej kolejności sprawdzę w Google Scholar, czy są jakieś badania, które odpowiadają na takie pytanie. Jeśli nic nie znajdę, to pomyślę, jak można by to sprawdzić. Ale pewnie nie przeprowadzę całego badania.

Potraktuję to jako ćwiczenie intelektualne. I najchętniej bym zaprosił do takiego ćwiczenia mojego znajomego. Bo Daniel Kahneman mówi, że to bardzo skuteczna metoda wspólnego ustalania wiedzy i rewizji poglądów.

Jeśli ty masz opinię i ktoś ma opinię skrajnie inną, pomyślcie jak możecie sprawdzić, kto z was jest bliżej prawdy. Zróbcie z tego projekt badawczy.

Załóżmy, że ktoś z was jest za surowymi karami, które mają warunkować dobre zachowania społeczne. A druga osoba uważa, że nagradzanie działań pożądanych będzie lepsze. Pomyślcie jak to sprawdzić. Albo jak znaleźć wiedzę, która da odpowiedź. Tylko proszę – szukajcie jej na Google Scholar, a nie w Google.

Nie bój się nie wiedzieć. Nie bój się powiedzieć – nie mam zdania. Czasem naprawdę nie musimy mieć zdania. Nie powinniśmy też wymagać, żeby inni mieli natychmiastowe opinie. Chciałbym żyć w świecie, w którym zamiast dzielenia się opiniami, ścierania się na opinie i wypytywania o opinie, spotykalibyśmy się, by ustalić jak jest. By działać tak, by było lepiej.


Epilog

Mój znajomy nie odpowiedział na moje pytanie. Nie wiem, czy woli uważać czy wiedzieć. Zapytał mnie tylko, czy nie uważam, że wzrost liczby samobójstwo, depresji może być pośrednio związany z takim stanem rzeczy? Na to nie odpowiedział. Po pierwsze dlatego, że nie wiem. A po drugie, dlatego, że to pytanie dotyczyło już innego obszaru. Czym innym jest demoralizacja. Czym innym jest zdrowie psychiczne młodzieży.

Oba te obszary warto badać. Szczególnie ten drugi. O moralność bym się martwił. O zdrowie psychiczne tak. Przyczyn wysokiej liczby samobójstwo i występowania depresji należy szukać. By je systemowo likwidować. Jednak nie możemy działać na ślepo. Bo stracimy energię i środki na coś, co nie przyniesie efektu. Tak, jak od lat chcemy palaczy zniechęcić do palenia ostrzeżeniami na pudełkach. Podczas gdy te ostrzeżenia nie tylko nie sprawiają, że ludzie palą mniej. Paradoksalnie sprawiają, że ludzie palą więcej⁴.

¹ Przybylski, A. K., & Weinstein, N. (2019). Violent video game engagement is not associated with adolescents’ aggressive behaviour: evidence from a registered report. Royal Society open science, 6(2), 171474.

² Berger, J., & Milkman, K. (2010). Social transmission, emotion, and the virality of online content. Wharton research paper, 106, 1-52.

³ Nie jest. W Polsce wiek inicjacji seksualnej dziś jest podobny a czasem wyższy niż w dwudziestoleciu międzywojennym. Doktor Albert Dryjski zebrał on informacje od łącznie sześciuset osiemdziesięciu uczniów uczęszczających do szkół średnich w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości. 75% ankietowanych zadeklarowało, że seks uprawiali po raz pierwszy jeszcze przed osiemnastymi urodzinami.Wyniki te można porównać z bardzo podobnym badaniem przeprowadzonym przez Zbigniewa Izdebskiego w 2004 roku. Seksuolog przepytał uczniów II klasy szkół ponadgimnazjalnych. Tylko 40% z nich przyznało, że ma za sobą pierwszy raz. Spadek jest niemal dwukrotny.

⁴ Robinson, T. N., & Killen, J. D. (1997). Do cigarette warning labels reduce smoking?: paradoxical effects among adolescents. Archives of pediatrics & adolescent medicine, 151(3), 267-272.

Photo by Eva Elijas from Pexels