Magda Lesiewicz: #humans_of_my_life_5

Opublikowano Kategorie Lifestyle, Psychologia, Tak tylko mówięTagi , , ,

Ludzi spotykają straszne rzeczy. Dobrych też. Próbujemy je sobie tłumaczyć, kramą, karą, próbą. Czasem nie próbujemy. Poddajemy się. Jest jednak grupa ludzi, która w obliczu tragicznych zdarzeń, wzrasta. Diagnoza, trauma, nieszczęście ich nie łamią. Tylko budują. Tych ludzi charakteryzuje wzrost post-traumatyczny. Przeciwieństwo stresu post-traumatycznego. To najczęściej 25% populacji. Magda Lesiewiecz jest w tej grupie.

Nie wiem, jak Magda przyjęła swoją diagnozę o raku. Pamiętam, jak ja sam dowiedziałem się, na odddziale szpitalu w Gliwicach, jak bliski jestem śmierci. I pamiętam, że od razu miałem jedną myśl i jedno pytanie, „ok, to co możemy zrobić”. I to nie było pytanie rozpaczy, to było pytanie o działanie. Taki byłem sprawczy. Lubię myśleć, że Magda ma podobnie. Po prostu działa. Zresztą Piotr Kowalczuk, wiceprezydent Gdańska, który określa Magdę mianem „kobiety z jajami o wrażliwym sercu” twierdzi, że jeśli ktoś marzy o działaniu to zamiast marzyć, powinien działać i przyłączyć się do inicjatyw Magdy.

A jest tego dużo.

Magda sama przeszła leczenie onkologiczne i wygrała. Teraz działa, by inni też wygrywali. I by te 25% populacji powiększało się o ludzi, którzy w obliczu trudności, rosną, a nie więdną. Bo nie do końca mamy wpływ na to, co się nam przydarzy. Mamy jednak wpływ na to, co z tym zrobimy. Żeby jednak być mocnymi i wzrastać, potrzebujemy wzorców, bliskości drugiego człowieka, celowości i działania. Na cóż. Magda jest jak all-in-one dla każdego. Daje wzór, do tego autentyczny, bo sama przez raka przeszła, depcząc go marszowym krokiem. Stoi blisko i się przytula. Mój dokumentalista (Ancymon) chciał zliczyć zdjęcia, na których Magda jest z kimś bliskim. Przy 250 przestał. Zadanie go przerosło. Magda dostarcza też bodźców do działania. Co więcej, do działania celowego. Jeśli marsz, to taki, który pokaże białe plamy na onkologicznej mapie pomorza. Jeśli rejs, to taki, który pokaże ludziom, że rak to nie wyrok.

Lubię takie jedno szczególne zdjęcie Magdy, które kiedyś było jej zdjeciem profilowym. Na tym zdjęciu wygląda jakby coś fajnego knuła. Jakby już nie mogła się doczekać, że wybiegnie sprzed obiektywu i pójdzie działać, pomagać. Na tym zdjęciu ma delikatnie ściągnięte usta. Normalnie taka ekspersja sugeruje napięcie, pogardę. Tu nie. Tu sugeruje radość z pomysłu, na który się wpadło.

A Magda wpada na pomysłów wiele. Są Onko Rejsy. Są biegi, marsze. Są koncerty. Wszystko dla osób z nowotorem. Wszystko po to, by działać. By wzrastać.

Do wzrostu post-traumatycznego potrzebujemy drugiego człowieka i odporności psychicznej. Potrzebujemy też nadziei. I Magda jest taką świecą o imieniu nadzieja. Taką, która nie tylko nie gaśnie. Ale jeszcze poodpala kolejne, którym więdą przemokłe knoty.

Magda stworzyła Fundację OnkoRejs. Ten projekt w całej swojej długości jest spójny z osobowością Magdy – niewykluczający, dobry, dostępny.

Na Goldenline jest takie stare zdjęcie Magdy. Chyba sprzed choroby. Uśmiecha się na nim pięknie. Mam jednak wrażenie, że teraz uśmiecha się… piękniej. Zresztą prawie zawsze jest uśmiechnięta, zawsze energiczna i gotowa na podbój świata – wszędzie jest jej pełno. To jej sposób na poprawę sytuacji w obliczu choroby – radość. Radość która leczy zarówno duszę jak i ciało – stres związany z chorobą odpływa gdzieś daleko.


Strona Fundacji Onkorejs

Facebook Fundacji Onkorejs

PS: Jeśli znasz kogoś, kto zna Magdę, udostępnij ten wpis. Zróbmy jej niespodziankę.