Przed Tobą
- Przeczytasz czy nasze decyzje są wolnymi wyborami czy tylko iluzją wyborów, kontrolowaną przez zewnętrzne czynniki
- Poznasz kulturę kontrolowania rzeczywistości
- Zobaczysz iluzję kontroli i tendencja do przeceniania stopnia, w jakim mamy kontrolę nad wydarzeniami
- Dowiesz się że zawsze mamy wybór
- Zapamiętasz znaczenie świadomości i pokory
O 5:32 otworzyłem oczy. Chwilę zastanawiałem się, czy już wstać, czy wyjątkowo poleniuchować. W końcu był świąteczny poniedziałek. Wstałem. To była pierwsza decyzja. Pierwszy z wielu wyborów. A może tylko iluzji wyborów?
Przyjemniej jest myśleć, że wybory są moje. Że kontroluję bieg wydarzeń. Że jeśli tylko odpowiednio się postaram, to świat stanie otworem. I to tym właściwym do mnie. Że gdy się bardzo mocno skupię, to na kostce wypadnie szóstka. Że gdy na kartce zapiszę plany i afirmacje, to nic mnie nie powstrzyma. Lubiłem tak myśleć.
Nie tylko ja. Za każdym razem, gdy naukowymi metodami i czystą logiką podważam twierdzenie, iż „jesteśmy kowalami swojego losu” natrafiam na opór. Tak było gdy napisałem tekst Każdy jest kowalem własnego losu. Tak było gdy dyskutowałem z Fryderykiem Karzełkiem w jego programie Klub 555.
Zawsze, gdy wspominam, że częściej mamy złudzenie kontroli niż realną kontrolę słyszę sprzeciw. Nie dziwi mnie on.
Po pierwsze – poczucie sprawczości i kontroli jest nam kulturowo wdrukowane. Od biblijnych słów o „czynieniu sobie Ziemi poddanej” aż po teorie Carnegiego czy Coveya o szlifowaniu i hartowaniu siebie. O stwarzaniu siebie samego i swojej rzeczywistości. Po drugie – mamy do dyspozycji cały arsenał nieuświadomionych błędów poznawczych, które nas w tej iluzji utrzymują.
Zgadzam się, co do jednego. Do pewnego stopnia kontrolujemy rzeczywistość. I w dużym stopniu mamy wpływ na siebie. I jedną rzecz, na którą mamy rzeczywisty wpływ. Tę, o której pisał Viktor E. Frankl w książce Człowiek w poszukiwaniu sensu. Mamy wybór. W każdej dowolnej sytuacji możemy wybrać.
Co ciekawe – akurat tę możliwość czasami odrzucamy, mówiąc (po dokonaniu wyboru trudnego), że nie mieliśmy wyboru. Otóż nie. Zawsze mamy wybór. I nawet zaniechanie działania jest działaniem.
Dokonujemy wyborów. Nie oznacza to jednak, że mamy pod kontrolą efekt naszego wyboru. Efekt naszego działania.
Często wydaje nam się, że kontrolujemy coś, co w rzeczywistości jest niezależne od naszych działań. I w tej iluzji się utwierdzamy.
To iluzja kontroli. Zjawisko to badali Alloy i Abramson (1979). Uczestnicy ich eksperymentu mieli przed sobą przycisk, który zgodnie ze swoją decyzją mogli nacisnąć lub nie. Następnie zapalała się lub nie zapalała zielona lampka. Mogły więc wystąpić cztery zdarzenia: 1) badany nacisnął przycisk i lampka się zapaliła, 2) badany nie nacisnął przycisku i lampka się zapaliła, 3) badany nacisnął przycisk i lampka nie zapaliła się i 4) badany nie nacisnął przycisku i lampka nie zapaliła się. Po każdej serii pytano badanych, w jakim stopniu według nich mieli wpływ na zapalenie się lampki, tzn. jak bardzo to, czy lampka się zapali czy nie, zależało od tego, czy badany nacisnął przycisk czy nie.
Przeprowadzono dwa takie eksperymenty. W jednym, zaświecenie się lampki rzeczywiście zależało od zachowania badanego. Jego wybór, jego działanie miało realny wpływ. W drugim było zupełnie niezależne od naciskania przycisku. W pierwszym eksperymencie badani bardzo trafnie oceniali swój wpływ na zaświecenie się lampki. Jeśli zaświecanie się lampki miało silny związek z naciskaniem przycisku badani oceniali swój wpływ jako silny, jeśli zależność ta była słabsza, tak też spostrzegali swój wpływ badani.
Inaczej jednak było w drugim eksperymencie, w którym w rzeczywistości nie było żadnego związku między zaświecaniem się lampki, a naciskaniem przycisku. Wielu ludzi ulegało iluzji kontroli, tzn. wydawało im się, że mają wpływ na to, czy lampka się świeci czy nie, chociaż faktycznie żadnego wpływu na to nie mieli
Sam bardzo chciałbym wierzyć, że jeśli mi na czymś bardzo zależy, to moja myśl się zmaterializuje i nagnie rzeczywistość. Na przykład podczas rzutu kostką do gry. Ludzie (w szczególności części bywalcy kasyn) zdają się też wierzyć, że mają wpływ na wynik rzutu kostką do gry. Pewien badacz zauważył, że kiedy chcemy wyrzucić niską cyfrę, delikatnie rzucamy kostką, natomiast kiedy chcemy, żeby wypadła wysoka cyfra, rzucamy nią mocniej… (Henslin, 1967 za: Langer, 1975).
Inne ciekawe badanie również dowodzi, że zachowujemy się tak, jakbyśmy mieli kontrolę nad tym, co wypadnie (Strickland, Lewicki, Katz, 1966 za: Langer, 1975). Uczestnicy badania brali udział w grze, w której obstawiali, ile oczek zostanie wyrzuconych. Czasami obstawiali wynik przed rzutem, a czasami po rzucie, ale przed pokazaniem, ile wypadło.
Wbrew logice, kiedy obstawiali wynik przez rzutem, stawiali wyższe sumy pieniędzy, niż kiedy obstawiali go już po rzucie. Mimo iż szansa, że trafią wynosiła zawsze 1/6. Niezależnie od tego, czy już kostka została rzucona czy nie, zachowywali się tak, jakby szansa trafienia była większa przy obstawianiu przed rzutem, niż już po nim.
Tak jakby uważali, że są w stanie w jakiś sposób wpłynąć na wynik rzutu… Zapewne jeszcze większe sumy przed rzutem stawialiby, gdyby sami rzucali kostką a nie ktoś inny, ponieważ kiedy rzucamy sami, czujemy większą kontrolę nad wynikiem, niż kiedy rzuca ktoś inny (Golin, Terrel, Johnson, 1977).
Człowiek ma wolną wolę. Ma wybór. W każdej sytuacji może postąpić przyzwoicie lub nie. To oczywiście też kategorie subiektywne. Może działać lub nie. To jednak że mamy kontrolę nad decyzją (też ograniczoną zresztą jak pokazuje wiele badań Dana Ariely’ego), nie oznacza że kontrolujemy wynik działania.
Dziś mogę podjąć absolutnie wszystkie możliwe kroki by zabezpieczyć się przed zakażeniem SARS-CoV-2. I na pewno je podejmę. To jednak nie oznacza, że mam kontrolę. Zmniejszam ryzyko, ale go nie eliminuję.
Warto mieć świadomość zarówno swojej woli. W tym woli badania swoich przekonań metodą naukową. Ale warto też wyzbyć się szkodliwej iluzji kontroli, magicznego myślenia i szkodliwego czasami nadmiernego optymizmu (optimism bias). Warto się stwarzać przez swoje wybory. Ale trzeba mieć też spokojną świadomość swoich ograniczeń. I pokornie patrzeć na siebie jak na część wszechświata, która ma naprawdę ograniczony wpływ na bieg rzeczy. Zmieniać to, co można zmieniać. I pogodzić się z tym, czego zmieniać się nie da.
Nie oznacza to automatycznie oddania się biegowi wszechrzeczy i skrajnego fatalizmu. Dobrze jest jednak gdzieś znaleźć się rozsądnie na tym kontinuum, gdzie na jednym skraju bawią się nami bogowie, a na drugim skraju to my przypisujemy sobie wszystkie cechy demiurga. Jesteśmy pomiędzy. I to przyjmuję ze spokojem.
Photo by fotografierende from Pexels
Komentarze
Proszę o zachowanie kultury wypowiedzi w komentarzach.