Rozgrzewka, baba i kogut: #słowo_na_niedziele_29

Opublikowano Kategorie Lifestyle, Pitching, Psychologia, Tak tylko mówięTagi , , ,

Baba ci koguta niesie, baba ci koguta niesie, baba ci koguta niesie tu. Taką głośną, skandowaną wyliczankę mogli przedwczoraj (29.11.2019) usłyszeć uczestnicy szkoleń, które odbywały się przez ścianę z tym prowadzonym przeze mnie.

Nie dlatego, że prowadziłem zajęcia z aktywizacji zawodowej w branży drobiarskiej. I nie dlatego, że się przekwalifikowałem i pracuję jako nauczyciel przedszkolny rytmiki. 

Tę piękną swojską frazę powtarzaliśmy ćwicząc tempo, oddech i umiejętność dobrego stawiania kropki w zdaniu.

Większość moich dwudniowych szkoleń z wystąpień publicznych i prezentacji kończę blokiem, podczas którego mówię o dobrych nawykach prelegenta. Omawiam między innymi rozgrzewkę. Bo mimo że nie wszyscy będziemy występować na deskach Teatru Narodowego i nie wszyscy potrzebujemy rozgrzewki wokalnej na miarę solistów Metropolitan Opera, to aparat gębowy warto rozgrzać.

Na początek – postawa i pozycja. Stajemy na dwóch mocnych nogach. Stopy wbite w podłogę. Tak by czuć mocno grunt pod stopami. Nogi powinny być rozstawione mniej więcej na szerokość bioder. Kolana lekko ugięte. To daje idealne podparcie dla przepony. Daje też dużą stabilność. Jeśli masz idealnie wyprostowane nogi i zablokowane kolana to stabilność tracisz.

Potem dwie ręce oprzyj na biodrach. Swobodnie. Otwórz klatkę piersiową. Głowa naturalnie uniesiona. Ramiona opuszczone. Łopatki ściągnięte. 

W tej pozycji zacznij mruczeć jak tybetański mnich. Takie swobodne mruczenie z wykorzystaniem rezonatora piersiowego to masaż dla strun głosowych. To także sposób na wzmocnienie głębi głosu. Szczególnie jeśli na codzień mówisz głównie na rejestrze głowowym. Nie daj Boże nosowym. Im niższy i pełniejszy twój głos tym lepiej. Taki głos uwiarygadnia prelegenta czy prelegentkę (Klofstad, Anderson, Peters, 2012).

Po kilku minutach mruczenia, pora otworzyć samogłoski. A, E, I, O, U. Każda jest inna. Każda niesie dźwięk. Żeby je otworzyć wypowiadam po prostu powoli i artykułuje hiperpoprawnie Ma, Me, Mi, Mo, Mu. Wykrzywiam się przy tym niemiłosiernie. Tak, by przy każdym EEEE rozpłaszczyć się ja żaba. A przy każdym UUUU złożyć usta jak do pocałunku.

Potem ćwiczę R. Ta najpiękniejsza polska głoska. Podstawa naszego narodowego przekleństwa, którego zazdroszczą nam Anglosasi, których FUCK brzmi przy naszej… K…wie conajmniej blado.

Prawidłowe R rozgrywa się na wałku dziąsłowym za górnymi zębami. Tam powinno drżeć z dużą częstotliwością. Nie ześlizgiwać się. Sprężyście odbijać się, drgając przy rrrrrrrrrrrrrrr.

Ja R rozgrzewam za pomocą wprawki Tra, Tre, Tri, Tro, Tru. Potem dodaję Bra, Bre, Bri, Bro, Bru.

A na koniec zostawiam sobie Babę, która niesie koguta

Na początku spokojnie zaczynam wypowiadać trzy razy tę samą frazę, kończąc ostatnie powtórzenie mocnym i wyraźnym TU. Dodaję do niego jeszcze mocny gest. Tak by ćwiczyć spójność gestu z KROPKĄ.

Baba ci koguta niesie, baba ci koguta niesie, baba ci koguta niesie tu.

Potem podkręcam tempo do maksymalnego. A potem wypowiadam na różne sposoby. Akcentując różne wyrazy. Raz dziwiąc się, raz gniewając. Potem różnicuję też głośność. Wypowiadam jedną z fraz szeptem.

A potem kończę. Bo po rozgrzewce trzeba startować. Wyjść na scenę. Nawet jeśli tą sceną jest mała salka konferencyjna. Czy pokój rekrutera. W każdym z tym miejsc twój głos ma znaczenie. Słowa też.

Sounds like a winner: voice pitch influences perception of leadership capacity in both men and women, Casey A. Klofstad, Rindy C. Anderson, Susan Peters,  Proc Biol Sci. 2012 Jul 7; 279(1738): 2698–2704.

Photo by 榮達 陳 on Unsplash