Nasze oczekiwania, samospełniające się przepowiednie i Efekt Pigmaliona: #błędy_poznawcze_11

Opublikowano Kategorie Lifestyle, Psychologia, Tak tylko mówięTagi , , , , ,

W kręgach nauczycielskich popularna jest opowieść o pewnej nauczycielce. Pani Daugherty uczyła dzieciaki w szóstej klasie szkoły podstawowej w Chicago. Szanowana, lubiana, wymagająca. Pech chciał, że rok przed odejściem na emeryturę trafił jej się wyjątkowo paskudny rocznik. Krnąbrne, okropne i aktywne inaczej dzieci. Miała wrażenie, jakby cała klasa miała ADHD, syndrom Tourette i słuchała podszeptów Dybuka.

Daugherty nie dawała sobie rady. Obniżyła standardy i swoje oczekiwania. Niech tylko ten ostatni rok minie. Pewnego dnia zrobiła jednak coś, czego do dziś się wstydzi. Zakradła się do gabinetu dyrektora pod jego nieobecność, by potwierdzić swoje przypuszczenia. Była pewna, że ma do czynienia po prostu z niezbyt inteligentną młodzieżą. Na szczęście był sposób aby się o tym przekonać.

W archiwach dyrektora były wyniki wystandaryzowanych testów na inteligencję. Sięgnęła po teczki swoich uczniów i się zdziwiła. Większość – znacząca większość – miała IQ powyżej 128 punktów. Najgorszy zaś rozrabiaka w klasie okazał się geniuszem. Miał IQ na poziomie 145 punktów.

I wtedy Daugherty zrozumiała, że zamiast obniżać standardy i oczekiwania, musi zwiększyć wymagania. Dawała dzieciakom trudniejsze zadania. Więcej od nich wymagała. Była stanowcza, ale też chwaliła efekty. I stało się coś niesamowitego. Klasa nieposkromiona została ujarzmiona. Na końcowych świadectwach prawie wszyscy mieli najwyższe oceny. Pani Daugherty była dumna. Okazało się, że wystarczyło więcej wymagać i mocniej wspierać.

Po zakończeniu roku, Pani Daugherty spotkała się z dyrektorem. Z satysfakcją opowiedziała mu o swoim okryciu. Miała oczywiście obawy, jak pracodawca odniesie się do tego, w jaki sposób dotarła do wyników IQ. Postanowiła jednak zaryzykować. W końcu był efekt. Poza tym i tak kończyła już pracę. 

Dyrektor pochwalił. Był zadowolony. Na koniec tylko zdradził Pani Daugherty, że dane do których dotarła, to nie wyniki testów IQ. W tabelce, którą nauczycielka odnalazła w gabinecie dyrektora i którą pospiesznie przejrzała, zapisane były numery szafek uczniów z jej klasy. Od numeru 121 do numeru 145. 

Piękna opowieść. Niestety nieprawdziwa. Gdy pracowałem nad książką Viral. Jak zarażać ideami i tworzyć wirusowe treści, przyjrzałem się jej dokładnie. Nigdzie nie znalazłem wiarygodnego źródła. To jednak nie przekreśla tej historii. Bo to typowy przykład nieprawdziwej historii, która ilustruje prawdziwą tezę. (Pisałem o takich w tekście o storytellingu).

Ta fikcyjna przypowieść ilustruję prawdziwą tezę. O występowaniu często błędu poznawczego, który ma wpływ na relacje międzyludzkie. Szczególnie w edukacji i w życiu zawodowym. To Efekt Pigmaliona. 

Efekt Pigmaliona to jeden z błędów w spostrzeganiu społecznym. Uległa mu Pani Daugherty. Pewnie ulegasz ty i ja. I wielu naszych nauczycieli, przełożonych, mentorów, trenerów czy edukatorów.

Efekt Pigmaliona to odmiana samospełniającej się przepowiedni.  Po raz pierwszy zidentyfikował go socjolog Robert Merton. Na czym polega?Na spełnianiu się pozytywnego oczekiwania wobec kogoś dlatego, że to pozytywne oczekiwanie sobie wytworzyliśmy.

Pani Daugherty, po tym jak skonfrontowała się z rzekomymi wynikami testów IA, wytworzyła sobie pozytywne oczekiwania wobec uczniów. I w duchy tych oczekiwań zaczęła ich postrzegać. Zaczęła też wymagać. W rezultacie otrzymała spodziewany efekt. 

Co ciekawe – na początku historii mogła się kierować odwrotnością efektu Pigmaliona. Czyli Efektem Golema. Sądziła, że dzieci są niezbyt rozgarnięte i niewiele od nich wymagała. 

Gdy nauczyciel jest przekonany, że niektóre dzieci w jego klasie są szczególnie zdolne (może być to np. pomyłkowe przypisanie tym dzieciom wyniku w teście inteligencji) zaczyna je traktować inaczej niż resztę.

Na przykład daje im zadania i nie pomaga, wierząc, że poradzą sobie z nimi same. W tym czasie pomaga dzieciom, które uważa za mniej zdolne. W efekcie dzieci rzekomo bardziej bystre zmuszone są do samodzielnego radzenia sobie i zaczynają faktycznie więcej umieć, bardziej wierzą w swoje siły oraz kompetencje, a ich myślenie staje się bardziej bystre. W efekcie po jakimś czasie faktycznie wypadają lepiej w testach inteligencji niż te dzieci, o których nauczyciel był przekonany, że są mniej zdolne. W końcu IQ to nie wartość stała. Może być kształtowana.

Dzieci, o których nauczyciele myśleli, że są mniej zdolne, stają się ofiarami efektu Golema.

Potwierdzają to badania Roberta Rosenthala, który w 1964 roku przeprowadził eksperyment w szkole w San Francisco. Rosenthal – naukowiec z Harvardu – powiedział nauczycielom, że jego uczelnia stworzyła pewien test, który z dużą precyzją przewiduje, które dzieci są na tyle wyjątkowe, że odniosą w przyszłości sukces. Tak naprawdę test, który wypełniały dzieci to standardowy test IQ Flanagana.

Jedyne co zmieniono, to okładkę. Po tym, jak dzieci wypełniły test, autorzy badania wskazali (losowo!) te z nich, które miały być wyjątkowe. Po dwóch latach okazało się, że oczekiwania wobec dzieci znacząco wpłynęły na ich wyniki. Tak więc ich przyszły sukces nie był wynikiem ich nadludzkiej inteligencji czy zdolności, a oczekiwań w nich pokładanych. Dokładnie tak, jak w historii o Pani Daugherty.

Może więc ta wirusowa historia o Pani Daugherty, przekazywana w kręgach nauczycielskich jak cenna lekcja, była po prostu badaniem Rosenthala w atrakcyjniejszym przebraniu? W końcu badania naukowe mają to do siebie, że w oryginalnej formie, publikowanej w naukowych czasopismach, nie są ani proste, ani zrozumiałe. Rzadko też stają się wirusowe. 

Efekt Pigmaliona występuje nie tylko w edukacji. Nasz spostrzeganie społecznego drugiego człowieka wpływa na nasze oczekiwania wobec niego. Lub ich brak. To z kolei wpływa na jego zachowania i działania. Lub ich brak.

Wyobraź sobie, że ktoś okłamie Ciebie i powie, że osoba X bardzo Cię lubi. Do tej pory podejrzewałeś/łaś, że X ma raczej chłodny stosunek do Ciebie. Jesteś zaskoczony/a. Zaczynasz się przyjaźniej odnosić do X. Wtedy X zaczyna się odwzajemniać. W ten sposób twoje oczekiwania wobec X wpływają na waszą relację. 

Warto zdawać sobie sprawę z Efektu Pigmaliona. Zwłaszcza, że jest on bliskim krewnym Efektu Aureoli. Ale o tym w kolejnym odcinku.

Photo by Jonny McLaren on Unsplash