Świat jest coraz lepszym miejscem: #prawda_czy_fałsz_36

Opublikowano Kategorie Lifestyle, Psychologia, Tak tylko mówięTagi , , , ,

Prawie każde rodzinne spotkanie grawituje nieuchronnie w kierunku rozmowy, która kończy się wnioskiem, ciążącym na rzeczywistości, jak zjedzony o 2 nad ranem kebab na sumieniu. Konkluzją, że jest gorzej. Młodzież jest bardziej chamska niż była kiedyś. Więcej matek wyrzuca dzieci na śmietniki albo je morduje. Politycy bardziej kradną niż kradli, a wódka smakuje jakoś gorzej. Ludzie masowo głupieją, a Terlikowski to ma rację, bo ludzie to wtórni analfabeci, którzy nie rozumieją tego co czytają. I dlatego nie chodzą na jego spektakle. A zdziczenie obyczajów doprowadza do wynaturzeń i w ogóle to się w dupach poprzewracało.

Gdy już wszyscy (poza mną, bo ja obserwuję) dociążą swoje światopoglądy odpowiednią dawką smuty, ktoś proponuje pocieszenie. Ktoś mówi, „no to czego się napijecie”.

I tak co spotkanie – kiedyś to były czasy, dzisiaj nie ma czasów. Czasem lubię tę zgodność dojmującej narracji przerwać prostym sprawdzam. I wyciągam statystyki. I oręże ostateczne w postaci dialogu sokratejskiego. Potężne. Bo gdyby dialog sokratejski byłby bronią, to byłby bazuką.  Wyciągam więc statystyki i pytam, „skąd wiesz to, co wiesz”. I wtedy okazuje się, że „nie wiem skąd wiem, ale wiem”. A jeśli już nawet wiem, skąd wiem, to nie do końca mogę podać źródło. A już tym bardziej potwierdzić jego prawdziwość. Ostateczną linią obrony jest czasem stwierdzenie, że „są statystyki i statystyki”. Albo, „badania się fałszuje”. Zgodzę się, są ludzie kłamią za pomocą danych, ale dane same w sobie są tak obojętne jak pani siedząca na sali wystaw czasowych w muzeum regionalnym we Fromborku. 

No więc wyciągam dowody i mówię, że to co wiemy – albo bardziej zdaje się nam, że wiemy – obarczone jest kilkoma błędami.

Po pierwsze – heurystyka reprezentytawności. Twój świat, twoja bańka, twoje podwórko to nie cały świat. Londyn to nie Wielka Brytania, Warszawa to nie Polska, Nowy Jork to nie USA. Jeśli wyciągasz wnioski na temat świata na podstawie niereprezentatywnej próby – a taka będzie próba „twojej miejscowości” – to już popełniasz błąd. Jeśli zapytam cię o poziom bezpieczeństwa, to odwołasz się do przykładów, którymi udowodnisz (sobie), że jest bardzo niebezpiecznie. A czy rzeczywiście tak jest – o tym powiedzą w swej bezwględności liczby.

Jeśli zapytam się, czy żyje się lepiej, to być może powiesz, że niekoniecznie. Wtedy też będziesz ofiarą heurystyki reprezentatywności i dostępności. Dodatkowo (podobnie jak ja i wielu innych) będziesz pod wpływem egotycznych zniekształceń pamięci. Jak to pięknie podsumował Franklin Pierce Adams, „Nothing is more responsible for the good old days than a bad memory”. Przeszłość częściej gloryfikujemy. Na teraźniejszość częściej narzekamy. I tu ciekawostka – jak myślisz, który naród narzeka częściej: Polacy czy Brytyjczycy? Polacy powiedzą, że Polacy. Brytyjczycy twierdzą, że to ich sport narodowy. To być może iluzja ponadprzeciętności. Która w tym wypadku dotyczyłaby nie jakiejś ponadprzeciętnej umiejętności, ale właśnie wyższej niż przeciętna skłonności do narzekania.

Rok 2016 był najgorszym rokiem w historii. Dopóki nie nadszedł 2017 i nie zgarnął tego tytułu. Potem był najgorszy 2018 i a teraz dla wielu (w tym dla mnie) zaczęło się złudzenie najgorszego startu kolejnego roku. A ponieważ niewielu rzeczy bronimy z taką zaciekłością jak kruchej ekologii naszych złudzeń, to wytaczamy arguementy – najczęściej dowody anegdotyczne bazujące na heurystyce reprezentatywności.

Często też naszą ocenę rzeczywistości modelują bieżące stany emocjonalne. I najświeższe wydarzenia. Wtedy wpadniemy w pułapkę oceny rzeczywistości pod wpływem heurystyki nastroju. W dobrym nastroju jesteśmy sobie w stanie przypomnieć dobre wydarzenia. W fatalnym przywołamy z pamięci więcej dowodów na NIE. A ile było ich w rzeczywistości? Założę się, że nie prowadzisz regularnych badań ilościowych i jakościowych dotyczących liczby wydarzeń klasyfikowanych jako dobre, złe i neutralne. Ja zacząłem… i wiesz co? Zmienia się postrzeganie.

Wszystkie te heurystyki to pułapka numer jeden.

Po drugie – media. A w zasadzie ich natura. Emocjonalnie nacechowane, polaryzujace, przerażające, odrażające moralnie i ewolucyjnie skupi uwagę. Znacznie lepiej niż coś radosnego, kojącego lub wzruszającego. Polaryzowanie się (niestety) opłaca, bo szczególnie gdy medium jest elektroniczne to dyskusja będzie wpływać na klikalność. Dodatkowo – media piszą o tym co się zdarzyło, a nie tym co się nie zdarzyło. Czyli o wypadkach śmiertelnych, a nie o wszystkich którzy tego dnia przeżyli. 

Liczenia na to, że media przedstawią realny obraz rzeczywistości, to jak oczekiwanie, że listopad będzie najsłoneczniejszym miesiącem roku i urlop w Ustce o tej porze roku spędzimy na plaży.

Więc nie czerp wiedzy o świecie z mediów. Just don’t!

Nie czerp też wiedzy z memów. Tam łatwo skonfrontować wizerunek męskiego twardziela z lat pięćdziesiątych ze szczupłym hipsterem w rurkach pijącym latte. I powiedzieć – GDZIE CI MĘŻCZYŹNI. Tylko, że to porównanie służy wykazaniu (swojej) tezy za pomocą dwóch wyrwanych z kontekstu zdjęć. Mem i media upraszczają. Podobnie jak cytat. Taka już jego natura – mają gładko i jednoznacznie podsumować rzeczywistość. A ta jednoznaczność i gładkość oznacza zafałszowanie.

Po trzecie – wiedza szkolna. Nie mam pretensji, że nauczyciele przekazują wiedzę o świecie, którą im przekazano. W niektórych przedmiotach niewiele się zmieniło. Twierdzenia Pitagorasa nie trzeba poddawać próbie. Sam jednak pamiętam lekcje, na których przekonywano mnie, że jedyną budowlą widoczną z kosmosu jest mur Chiński, a suma kątów w każdym trójkoncie jest równa ZAWSZE 180 stopni. Straszono mnie też przeludnieniem i używano sformułowania kraje trzeciego świata. Ta zaś wiedza i sformułowania wymagają korekty. Nauczyciele uczą o świecie, który znali. Nie wszyscy i nie zawsze. Mam ogromny szacunek do nich, ale gdy słyszę, że 87% wierzy w lewo i prawopókulowców, to wiem dlaczego ten neuromit jest tak popularny wśród uczniów, którzy potem stają się dorosymi, których ja „odkłamuję”.

Po czwarte – brak nawyku sięgania po źródło i konfrontowania się z prawdą. Czasem niewygodną. Bo jak wujek przy wigilijnym stole mówi, że drożyzna i wszystko drożeje, to potem trudno mu przełknąć prawdę, że nie wszystko, bo część tak, ale już na przykład jaja, cukier i wieprzowina staniały. Albo ciocia mówi, że ciągle tylko zamachy i nieszczęścia, a ty wskazujesz, że nawet biorąc pod uwagę wszystkie ostatnie wydarzenia, to zamachów, w których giną ludzie jest znacznie mniej niż 30 lat temu.

No więc, jaki jest świat? W większości wymiarów lepszy. W niektórych na pewno jest dużo do roboty. Ale nie jest gorzej!

Na początek pytanie – jaka jest średnia (oczekiwana) długość życia na świecie (cała populacja – tzw. life expectancy):
a) 52 lata
b) 62 lata
c) 70 lat

Ja się zdziwiłem. Globalnie ta liczba to siedemdziesiąt. Ja sądziłem, że 62. Tymczasem wiele się zmieniło. I jeśli za poprawę uznamy długość życia, to jest lepiej.

No dobra – to kolejne pytanie. Od 2000 roku do 2017 liczba zabójstw w Polsce:
a) wzrosła dwukrotnie
b) spadła ponad dwukrotnie
c) pozostaje na podobnym poziomie

Nie wiem, jak „czujesz”, ale zapewniam cię, że „czucie” odpowiedzi na tego typu pytania, jest obarczone błędem. Z danych jasno wynika, że od 2000 roku systematycznie spada liczba zabójstw w Polsce. Z 1269 w 2000 do 513 w 2017. Trzeba jednak być rzetelnym, że w 2016 było uch jeszcze mniej, bo 456. Trend jest jednak taki – coraz mniej zabójstw i coraz większa wykrywalność sprawców. Bo w przypadku zabójstw to 97%. Jeśli jednak wykrywalność sprawców będziesz osądzać na podstawie jednej niewyjaśnionej sprawy, o której trąbią co jakiś czas media (Iwona Wieczorek), to nie masz prawdziwego oglądu rzeczywistości.

Konflikty zbrojne? W 2017 roku na świecie trwało 12 wojen, było 60 państw rządzonych prze autokratów, 10% populacji żyło w ekstremalnym ubóstwie (mniej niż dolar dziennie). A 30 lat wcześniej? Czyli w starych dobrych czasach.

23 wojny, 85 dyktatur, 37% żyło w ekstremalnym ubóstwie.

Każda śmierć jest straszna. I 2017 był pod tym względem okrutny. W atakach terrorystycznych w Europie Zachodniej zginęło 238 osób. Straszny rok. Ale 1988 był znacznie gorszy. 440 osoby zginęły w atakach terrorystycznych.

Wiekszość ludzi tego nie wie. Bo wiedzą to co chcą wiedzieć, z mediów (w tym społecznościowych), które mówią o tym, co się bardzo zdarzyło, a nie o tym co się nie zdarzyło.

Nie sposób czuć, że świat idzie ku dobremu. Zwłaszcza 15.01.2019. Nie sposób nie wieścić końca wieku niewinności. W obliczu tragicznej śmierci – jednej, ale jakże symbolicznej – trudno zachować ułudę nadziei. Ale także zbyt łatwo polec w potyczce myślowej i ulec złudzeniu, że jest źle.

Nie jest idealnie. Zło znajduje sposób, by o sobie przypominać. I co gorsza każe nam szybko przypomnieć sobie inne zło, żebyśmy zapomnieli że dobro jest możliwe.

Żeby wiedzieć, co można zmienić w przyszłosci musimy wiedzieć jak wygląda teraźniejszość. Realnie. Żeby wiedzieć, gdzie działać. Jak działać. Co się sprawdza.

Nie możesz zmienić świata. Możesz zmienić siebie. Zacznij od siebie.Marek Aureliusz tak robił. Myślał o sobie i analizował, czy jest człowiekiem, z którym chce być i którym chce być.

Świat staje się lepszy. Ludzi dobrej woli jest więcej – statystycznie. Zło zawsze znajdzie sposób, by o sobie przypomnieć. Ale będzie mu łatwiej, jak będziemy na nie zwracali uwagę i się nim emocjonowali. Nie chcesz złego języka, nie używaj go i nie podawaj dalej tego, co powiedziała pani Krystyna P. Nie chcesz clickbaitów. Wkurza cię sensacyjność mediów. Nie czytaj ich. I zacznij od siebie. Niuansuj, mów sprawdzam. Patrz na dane. Dowiedz się, jak naprawdę wygląda świat.

I pamiętaj – są dobre wieści. Panda olbrzymia nie jest na przykład gatunkiem zagrożonym. A była.