Nie wybijaj sobie zębów przed wyjściem na ring: #słowo_na_niedziele_19

Opublikowano Kategorie Lifestyle, Pitching, Psychologia, Tak tylko mówięTagi , ,

Nie lubię porównań do seksu. Lubię porównania do sportu. Może dlatego na moich szkoleniach nie usłyszysz, że „prezentacja jest jak uwodzenie”. Nie usłyszysz też, że lejek sprzedażowy jest jak droga do łóżka z upatrzonym targetem. Usłyszysz za to, żeby nie blokować kolan, gdy stoisz na scenie. I zawsze stać na lekko ugiętych nogach jak bokser. 

Usłyszysz też o teorii „marginalnych zysków” i poprawianiu czego się da o 1%. Teorii zbudowanej na podstawie pracy Sir Dave’a Brailsforda z brytyjską drużyną kolarską. Usłyszysz o wytrwałości i treningu wystąpień, który przypomina trening sportowy. I usłyszysz o teorii quiet eye, którą zaczerpnąłem od golfistów i chirurgów. 

Nie lubię porównań do seksu. Są efektowne, ale w dużej mierze banalne.  I często seksistowskie.

Lubie te sportowe, bo oddają istotę pracy na nawykach. Mówią wiele o wytrwałości, treningu mentalnym i podejściu do stresu. 

Ostatnio podczas szkolenia wpadłem na kolejną metaforę. Do jednej z uczestniczek powiedziałem po jej wystąpieniu, „nie wybijaj sobie zębów przed wyjściem na ring”. Dlaczego?

Bo zanim zaczęła prezentować przed grupą innych uczestników powiedziała, „Jestem trochę onieśmielona, bo wasze prezentacje były takie fajne, biznesowe. Moja jest taka banalna i nieprzygotowana”. Po tym wstępie do wstępu zaczęła właściwą prezentację. I ta prezentacja była ciekawa. Z dobrym storytellingiem dotyczącym strajku nowojorskich śmieciarzy. Z elementami waluty społecznej, która dotyczyła najczęściej stosowanego przez firmy transportowe oprogramowania. Jasne, że było dużo rzeczy do poprawy. W końcu to było szkolenie i pierwsza próba tej prezentacji. Jednak w całości nie był to zapowiadany obraz nędzy i rozpaczy. 

Ta dziewczyna zrobiła coś, co czasem robimy prawie wszyscy w różnych interakcjach społecznych. Na wstępie obniżyła swoją wartość. Ta przypadłość dotyczy częściej osób, które akurat mają kompetencje, a w nie wątpią. Z różnych powodów. Czasem to źle rozumiana skromność. Czasem po prostu zaniżona samoocena. Czasem syndrom oszusta. 

Niestety ludzie, który kompetencji zupełnie nie mają często zupełnie się nie krępują i walą całą siłą swojego ego banalne bieda-tezy ze sceny. No cóż. Oni mają zawyżoną samoocenę i nie wątpią w siebie nigdy. Nawet, gdy powinni. 

W swojej kompetencje językowe wątpił też pewien Katalończyk, który podczas mojego szkolenia w Barcelonie, rozpoczął próbę generalną prezentacji od słów, Sorry for my bad English. Nie muszę oczywiście mówić, że tym samym nakierował uwagę odbiorców na język, a nie na treść prezentacji. I nie muszę też chyba mówić, że jego język wcale nie był taki zły. 

W swoje kompetencje wątpią też często prelegenci, którzy dowiadują się, że będą, „po Janinie” lub „przed Janiną”, „po Lewińskim” lub „przed Lewińskim”, „przed Sadkiem” lub „po Sadku”. Do mnie też kiedyś podszedł prelegent i powiedział, „występować po tobie, to jak po Metallice – pozamiatane”. Odpowiedziałem mu, że to nieprawda. Bo prawie każdy po kimś, albo przed kimś występuję. Ale jedyną osobą, do której masz się porównywać jesteś ty sam ze swoją poprzednią prezentacją. 

Ja też kiedyś występowałem „po Owsiaku i przed Biedroniem”. W takiej kanapce czasoprzestrzeni. I co? Zrobiłem swoje. Bo ani nie jestem kulą energii jak Jurek, ani nie wjechałem na rowerze na scenę jak Robert. Występowałem tez po Marii Czubaszek. Która sprawiła, że poważni ludzie wyli ze śmiechu i tarzali się po podłodze (tak było, nie zmyślam). I co? Też zrobiłem swoje. Bo konkurowanie z Panią Marią na ironiczny dowcip byłoby jako moje konkurowanie z Midori Ito na potrójne axle. 

Zmień myślenie i przestań sobie kłaść do głowy, że twoja prezentacja jest gorsza od kogoś innego. Że twój angielski nie jest angielskim królowej Elżbiety. Że nie jesteś taki pluszowy jak Sadek i taki piękny jak Gosling. 

I nie bombarduj ludzi na samym wstępie swoimi lękami. Bo po pierwsze kierujesz ich myślenie i uwagę właśnie na to, o czym im gadasz. A po drugie – mogą pomyśleć, że się głupawo krygujesz. 

A jak nie chcesz przed kimś albo po kimś występować to zorganizuj sobie jednoosobową konferencję. To też jakiś pomysł. 

Photo by Martin Kníže on Unsplash