Marta Handschke: #humans_of_my_life_34

Jestem na okładkach dwóch książek. Swojej i Paula Broksa pt. „Podróż w głąb umysłu”. Na…

364 słowa
2 minuty
364 słowa
2 minuty

Przed Tobą

364 słowa
Ich czytanie zajmie Ci około
2 minuty
Jeśli zdecydujesz się powiedzieć tak temu tekstowi, dowiesz się:

  • Poznasz Martę Handschke fotografkę i autorkę książek
  • Dowiesz się jaką mocną jest osobą
  • Przedstawię Ci moją relacje z Martą

Jestem na okładkach dwóch książek. Swojej i Paula Broksa pt. „Podróż w głąb umysłu”. Na tej drugiej znalazłem się przez przypadek. Szczęśliwy. Autorka propozycji okładki – Marta – fotografowała mnie wcześniej. Jedno ze zdjęć z sesji zaproponowała na okładkę, którą projektowała. Wydawca się zgodził. Autor zaakceptował. I tak mam pamiątkę. Nie tylko mojej dwudziestokilkuletniej twarzy. Ale także świetnej znajomości z Martą Handschke.

Marta też napisała książkę. I wydała ją w Wydawnictwie Czarne, co od razu sytuuje ją na takim moim osobistym Olimpie Wydawniczym. Szczególnie jeśli chodzi o reportaż. Choć jej książka to nie reportaż, a raczej opowieść. O kobietach z jej rodziny

Martę poznałem jednak nie jako autorkę czy fotografkę, a jako uczennicę. Przez jakiś bowiem czas pracowałem z nią nad angielskim. To był ten czas, gdy ja dorabiałem do nędznej aktorskiej pensji, a Marta uczyła się angielskiego, żeby lepiej się porozumiewać w RPA. A że nie znałem Afrikaans, to uczyłem ją angielskiego. 

Nie zaprzyjaźniliśmy się na śmierć i życie, ale na pewno się polubiliśmy. 

Potem Marta pojawiała się w moim życiu w różnych inkarnacjach. Jako graficzka, która projektowała okładki do książek, nad którymi pracowałem w GWP. Jako fotografka, która robiła mi zdjęcia. Jako wokalistka, której słuchałem na płytach zespołu Kobiety. Ostatnio także jako autorka występująca w cyklu Metropolia jest OK. 

Marta jest super. Jej piękne wydatne usta jakoś tak mi się kojarzyły z Afryką. I choć nie mam pewności, czy tak o niej mówiłem, to na pewno myślałem, że jest taką trochę Mama Afrika. Mocna, ale wrażliwa. Pierwotna ale bardzo kulturowa. No muzykalna. Na scenie i w życiu. Bo jak Marta frazuje zdania, to człowiek ma wrażenie, że słucha muzyki. Dobrej. 

W tym cyklu z każdym jestem spleciony. Z Marta najbardziej materialnie wspomnianą okładką. Duchowo – na poziomie wartości i zadziwienia światem. Dziękuję! 

Komentarze

Proszę o zachowanie kultury wypowiedzi w komentarzach.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Pokrewne treści

Pokrewne treści

Książki, które do tej pory napisałem, by podzielić się wiedzą i praktykami

Napisałem 8 książek – w tym nagrodzony bestseller „Sapiens na zakupach”. Oraz anglojęzyczny „Life’s a pitch”. Każdą książkę piszę, by przekazać wiedzę, ale także, by sam się czegoś nauczyć. Każda książka to dla mnie przygoda i wielkie wyzwanie. Mam nadzieję, że dla ciebie będzie przede wszystkim tym pierwszym.

2 minuty
364 słowa
Marta Handschke: #humans_of_my_life_34 Jestem na okładkach dwóch książek. Swojej i Paula Broksa pt. „Podróż w głąb umysłu”. Na tej drugiej znalazłem się przez przypadek. Szczęśliwy. Autorka propozycji okładki – Marta – fotografowała mnie wcześniej. Jedno ze zdjęć z sesji zaproponowała na okładkę, którą projektowała. Wydawca się zgodził. Autor zaakceptował. I tak mam pamiątkę. Nie tylko mojej dwudziestokilkuletniej twarzy. […]