Kalambury, asymetria wiedzy i klątwa tejże: #błędy_poznawcze_27

Opublikowano Kategorie Lifestyle, Psychologia, Tak tylko mówięTagi , ,

Pod koniec września tego roku pojechałem z Ancymonem, Janiną i jej mężem na cały weekend do mojego domu na wsi. Tam poza wszystkimi fajnymi rzeczami, które robi się na wsi, znalazłem czas na próbę mojej prezentacji na zbliżającą się konferencję I love Marketing. Po pierwszym „czytaniu” Janina zapytała, czy jestem pewien, że publiczność (marketingowa) będzie wiedziała o czym mówię, gdy tylko mimochodem wspomnę reklamę społeczną EVAN. Chwilę pomilczałem i przyznałem, że rzeczywiście mogą nie wiedzieć. Nie kojarzyć. 

Mylnie założyłem, że wiedza, która mam jest powszechna. Trochę żyłem w złudnym przekonaniu, że branża to branża. Wszystko wie, wszytko zna. Wszystko pamięta. Otóż nie. 

Standardowy przykład klątwy wiedzy. Nieumiejętności wyobrażenia sobie (czy przewidzenia), że druga strona nie wie tego, co ty. 

Inny przykład klątwy wiedzy (ang. curse of knowledge) znajdziesz w pierwszym zdaniu. Przecież nie mogę zakładać, że wiesz kto to Ancymon, Janina czy Janina z mężem. Jeśli wiesz to spoko. Jeśli nie wiesz, to nie twoja wina. 

W wiele sytuacji społecznych wchodzimy ze swoją wiedzą. Im bardziej jesteśmy doinformowani; im częściej przebywamy w swoim hermetycznym środowisku eksperckim, gdzie jakaś wiedza jest rozpowszechniona, tym większa szansa na klątwę wiedzy. 

Zresztą taka asymetria występuje nie tylko w sytuacjach, gdy ekspert w niszowej dziedzinie rozmawia z kimś, kto nawet nie wiedział, że taka dziedzina istnieje. Występuje też gdy grasz ze znajomymi w kalambury. 

Osoba pokazująca hasło jest potężnie sfrustrowana i nie może pojąć, jak można nie skumać hasła, które ona pokazuje. Przy czym jej wskazówki są dla niej jasne (lub jaśniejsze), bo ona ZNA hasło. Więc postrzega swoje wskazówki przez pryzmat swojej wiedzy. Innymi słowy – trochę trudno jej sobie wyobrazić, jak się ją ogląda gdy się hasła nie zna. 

Tę sytuację doskonale obrazuje eksperyment przeprowadzony na Uniwersytecie Stanforda. W 1990 roku Elizabeth Newton zebrała 240 studentów. Utworzono 120 losowo dobranych par: pierwsza osoba miała za zadanie wystukać palcem rytm jakiejś znanej melodii, a druga – odgadnąć jej tytuł. Okazało się, że jest to nadzwyczaj trudne. Tylko trzej słuchacze prawidłowo zidentyfikowali utwór. 117 osobom stukanie z niczym się nie skojarzyło… oprócz alfabetu Morse’a.

Ciekawe jest też to, że studenci, którzy wystukiwali rytm, byli pewni, że ich partnerzy mają co najmniej 50% szans na poradzenie sobie z zagadką. Dlaczego tak sądzili? Ponieważ stukając, słyszeli w swojej głowie poszczególne tony i nie brali pod uwagę faktu, że ta informacja jest niedostępna dla odbiorców ich „komunikatu”. Dokładnie tak jak ty pokazując hasło w kalamburach widzisz je w swojej głowie. 

Nie da się zupełnie wyeliminować klątwy wiedzy. Jednak warto pracować nad większą symetrią informacji. I często zadawać sobie pytanie, które zadała mi Janina – „skąd wiesz, że oni to wiedzą”. No właśnie… skąd. 

PS: Jak chcesz poznać Janinę to szybko, szybciutko tutaj proszę iść. Tam też między wierszami pewnie poznasz jej męża. A Ancymona szukaj na Instagramie. Chociaż oczywiście nie ma obowiązku znać nikogo z powyższych 🙂

Newton, Elizabeth Louise. 1990. The rocky road from actions to intentions. PhD diss., Stanford University.

Heath, Chip; Heath, Dan (Dec 2006). „The Curse of Knowledge”. Harvard Business Review. Retrieved 26 April 2016.