BOB, jazda po pijaku i hipoteza Sapira-Whorfa

Opublikowano Kategorie Branding, Lifestyle, Marketing, Psychologia, Tak tylko mówięTagi , , , , ,

Cenię różne połączenia. Pomidorową z ryżem. Bułkę z masłem. Białą koszulę i granatowe spodnie. Lubię nawet marchew z groszkiem. Choć wiem, że dla niektórych to połączenie nie do przyjęcia. Nade wszystko jednak lubię jedno połączenie doskonałe. Połączenie dwóch nauk, które kocham nad życie. Połączenie nauki o ludzkiej naturze i ludzkim języku. Czyli mariaż psychologi i lingwistyki – psycholingwistykę.

Wśród psycholingwistów mam swoich ulubieńców. Jest tam Steven Pinker. Jest i Lera Boroditsky. Jest także Sapir i Whorf. Zajmują miejsce szczególne. To oni zbudowali podstawy tzw. hipotezy Sapira-Whorfa, czyli hipotezy lingwistycznej głoszącej, że używany język wpływa w mniejszym lub większym stopniu na sposób myślenia.

Przykład? Proszę bardzo!

Niemcy na przykład mają wysoką niechęć do zaciągania kredytów. Wolą płacić żywą gotówką, nie lubią kart kredytowych i płatności bezgotówkowych. Pewnie myślisz, że to zachowanie wyjaśnia ich pragmatyzm i narodowy rozsądek. Być może. Jednak psycholingwistyczne wyjaśnienie w nurcie Sapira-Whorfa jest inne.

Chodzi o język. I semantyczny zasób słowa.

W języku niemieckim wyrażenie Schuldig sein oznacza jednoczenie być winnym pieniądze czy przysługę (ang. to owe) oraz być winnym przewinienia czy zbrodni (ang. to be guilty). Język kształtuje byt i świadomość oraz zachowanie. Niemcy nie chcą czuć się winni (guilty) więc nie zaciągają zobowiązań (owe).

Inny przykład?

Z pewnością rozróżnisz te dwa kolory jako różne:

Nie będziesz mieć też raczej problemu, żeby je nazwać (nie dotyczy to oczywiście osób z zaburzeniami widzenia czy daltonizmem). To pomarańczowy i żółty.

Jeśli jednak przedstawisz to komuś z plemienia Zuni (plemię z grupy Pueblo Indian Ameryki Północnej), to się zdziwisz. Oni nie zobaczą dwóch kolorów. Zobaczą jeden. Bo jedną nazwa określają oba te kolory.

Plemię Himba z kolei nie ma słowa określającego kolor niebieski. Gdy pokazuje im się kolory niebieski i zielony (o prawdziwie widocznych dla nas różnicach) mają kłopoty z ich rozróżnieniem. Gdy słowa nie ma, znika świat, który to słowo określa.

Czasem jednak można cały świat stworzyć, wykorzystując do tego właśnie słowo. I odpowiednio je propagując. Tak zrobili naukowcy z Harvard School of Public Health’s Center for Health Communication we współpracy z Hollywoodzkimi guru od masowej komunikacji.

Wprowadzili do obiegu sformułowanie Designated Driver (w skrócie DD) i jak się szacuje między 1988 a 1998 rokiem ocalili 50 tysięcy istnień ludzkich.

Pod koniec lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku jedną z głównych przyczyn śmierci wśród ludzi między 15 a 24 rokiem życia były wypadki samochodowe – w szczególności jazda pod wpływem alkoholu.

Z tą smutną statystyką naukowcy z Harvard School of Public Health’s Center for Health Communication postanowili coś zrobić. Postawiono na masowe media i częstą ekspozycję. Z jednym szczególnym elementem. We wszystkich komunikatach wprowadzano nowy archetyp – jednego trzeźwego, odpowiedzialnego kierowcę. Nazwano go designated driver. To może cię zdziwić, ale to sformułowanie, które dziś Amerykanom, czy Anglikom wydaje się tak oczywiste, przed 1988 rokiem nie istniało.

Ta nazwana i jakby powołana do życia figura – wyznaczonego kierowcy – sprawiła, że wracający z imprez umawiali się i ustalali, kto będzie designated driver. Robili to świadomie. Zaś ci, którzy w tę rolę wchodzili czuli się z nią lepiej. Bo to oni byli tymi wybranymi, świadomymi, powołanymi.

Fraza designated driver zrobiła karierę. W 1991 roku weszła na stałe do języka i do Random House Webster’s College Dictionary. W 1991 roku 37% dorosłych Amerykanów deklarowało się z dumą jako tacy kierowcy. W 1998 roku liczba ta wzrosła do 62%.

Kiedy kampania startowała w 1988 roku w wypadkach z udziałem pijanych kierowców zginęło 23,626. Cztery lata później liczba ta spadła o 1/4. W 1994 spadek był jeszcze większy. Szacuje się, że do 1998 roku wprowadzenie frazy i nazwanie rzeczywistości uratowało życie 50 tysięcy ludzi¹.

Podobną kampanię przeprowadzili Holendrzy. Oni swojego designated driver nazwali BOB. To akronim od Bewust Onbeschonken Bestuurder, czyli świadomie trzeźwy kierowca. Taki, który świadomie i z własnej woli decyduje się na taką rolę. Jest mu łatwiej… bo wie, że poza określeniami frajer (którego pewnie użyli by niektórzy), może się nazwać BOB. I może z dumą obnosić swoją tożsamość.

Hipotezy Sapira-Whorfa to podstawa wielu projektów badawczych. Jednym z moich ulubionych jest długofalowy eksperyment Keitha Chena. Wynika z niego, że język (a ściślej gramatyka języka) może mieć wpływ na skłonność do rozsądnego oszczędzania i przezornego myślenia o przeszłości.

Ja z kolei w tym psycholingwistycznym nurcie badam sprawczość i poczucie wpływu na codzienne zdarzenia. Stawiam hipotezę, że łatwość formułowania fraz uciekł mi autobus, spotkanie się przedłużyło sprawia, że mamy tendencję do większego fatalizmu (wpływu losu i fatum na nasze życie) przy jednoczesnej mniejszej skłonności do brania odpowiedzialności za własne działanie. Uciekł mi autobus można by często zastąpić sformułowaniem Ja spóźniłem się na autobus. To jednak oznaczałoby przyznanie, że sprawcą zdarzenia jestem ja, a nie siły zewnętrzne².

To samo dotyczy spotkań, które się przedłużają. Tę samą myśl można sformułować Ja przedłużyłem spotkanie, lub Szef przedłużył spotkanie. Wtedy jednak wiemy, kto zawinił, co w przypadku frazy z podmiotem spotkanie jest niemożliwe. No chyba, że chcemy ukarać spotkanie.

Język kształtuje nasz sposób postrzegania. Wpływa też na motywacje i zachowania. Kampania Designated Driver pokazuje, że może nawet ratować ludzkie życie.

Pomyśl, jak na twoje funkcjonowanie może wpłynąć zmiana języka. Ja na przykład zamieniłem uciekające autobusy i pociągi na zdania, w których wiem, kto jest odpowiedzialny za zdarzenie. Bo gdy wiem, kto jest odpowiedzialny, to wiem, co zrobić, by zachowanie zmienić. A to znacząca zmiana. Staram się też nie mówić – Nie mam czasu. Zamiast tego mówię – To nie jest dla mnie ważne. To z kolei działa bardzo otrzeźwiająco.


Keith Chen, The Effect of Language on Economic Behavior: Evidence from Savings Rates, Health Behaviors, and Retirement Assets, Published in the American Economic Review, April 2013

Keith Chen, Obese? Smoker? No Retirement Savings? Perhaps It’s Because of the Language You Speak, Big Think, February 5th, 2012

Majid, A., Bowerman, M., Kita, S., Haun, D. B. M., & Levinson, S. C. (2004). „Can language restructure cognition? The case for space.” Trends in Cognitive Sciences, 8(3), 108-114. doi:10.1016/j.tics.2004.01.003.

Levinson, S. C., & Wilkins, D. P. (Eds.). (2006). Grammars of space: Explorations in cognitive diversity. Cambridge: Cambridge University Press.

Winawer, J., Witthoft, N., Frank, M., Wu, L., Wade, A., and Boroditsky, L. (2007). „Russian blues reveal effects of language on color discrimination.” Proceedings of the National Academy of Sciences doi:10.1073/pnas.0701644104

Guillaume Thierry, Panos Athanasopoulos, Alison Wiggett, Benjamin Dering and Jan-Rouke Kuipers (2009). „Unconscious effects of language-specific terminology on preattentive color perception.” PNAS March 17, 2009. 106 (11) 4567-4570.

Boroditsky, L., Schmidt, L., & Phillips, W. (2003). „Sex, Syntax, and Semantics.” In Gentner & Goldin-Meadow (Eds.,) Language in Mind: Advances in the study of Language and Cognition

¹ dane z uwzględnieniem modeli regresji statystycznej i wpływu innych zmiennych. Biorąc pod uwagę wpływ innych zmiennych – jak restrykcje oraz postęp techniczny i wyższe bezpieczeństwo samochodów – nadal widać znaczący wpływ samej kampanii Designated Driver.

² wykluczam sytuację, w których to kierowca odjedzie wcześniej z przystanku. Wtedy to ewidentnie nie my jesteśmy sprawcą zdarzeń lecz ich konsekwencje nas dotykają

Photo by The Lazy Artist Gallery from Pexels