Przed Tobą
- Poznasz Piotra Kowalczuka i jego pasję
- Odkryjesz autentyczność w działaniu i mówieniu
- Opiszę Ci praktyczne metody Piotra
Pracowałem w dwóch dużych wydawnictwach. W obu spotkałem fantastycznych ludzi. W obu, jak się potem okazało, pracowałem z przyszłymi wiceprezydentami. Z Bartoszem. I z Piotrem. Dziś opowiem ci o Piotrze.
Pierwszy raz zetknęliśmy się w Gdańskim Wydawnictwie Psychologicznym. Ja byłem tam już dość okrzepłym pracownikiem – potem szefem – działu marketingu. W sumie nie ma się czym chwalić. Ten dział był czasem jedno, góra dwu- czy trzyosobowy. Piotr dołączył do zespołu. I pracowaliśmy biurko w biurko. Twarzą w twarz. Wydawnictwo mieściło się w Sopocie. W starej kamienicy na ulicy Bema. Nasz pokój – imponującą siedzibę działu marketingu – po sufit wypełniały książki. Psychologia, pedagogika i… bajki.
Przez jakiś czas byłem chyba nawet czymś w rodzaju szefa dla Piotra. Nie na długo. Szefowa przeniosła go do działu bajek. Chciała by pracował z nią. Nie dziwię się. Bo Piotr pracował bardzo sumiennie. Już wtedy dużo mi opowiadał o edukacji. Miał piękną wrażliwość na drugiego człowieka. Słuchał.
Potem odszedłem z Wydawnictwa. Piotr z czasem też. Jednak jego miłość do edukacji pozostała.
Ostatnio słyszałem jego głos, gdy referował Model na Rzecz Równego Traktowania w Gdańsku. Ten sam spokojny, łagodny, ale stanowczy głos. Głos, który zawsze niesie dobrane pięknie słowa. Nie patrzę na niego przez pryzmat polityki. Ta wydaje się nie pchać u niego na plan pierwszy. U niego na pierwszym planie są słowa i czyny. Gdy występuje na konferencjach, spotkaniach, mówi „po ludzku”. Nigdy nie peroruje. Nie międli gomułkowskich glutów słownych. Piotr mówi tak, jakby rozmawiał.
A rozmawia dużo. O edukacji. O przedszkolach. O reformie. Tak jak w pracy, dawno temu realizował po prostu systematycznie – wręcz pozytywistycznie – zadania, tak teraz działa jako zastępca prezydenta ds. społecznych.
Marta Bielawska, potwierdza, że Piotr „jest orędownikiem edukacji włączającej. Takiej, w której różnorodność uczniów jest zaletą, a nie przeszkodą w edukacji. Jednocześnie [Piotr] nie przekreśla obecnie istniejących instytucji czy placówek, tylko je wspiera. Mimo że system Polski nie przystaje do rozwiązań sugerowanych w Konwencji o Prawach Osób Niepełnosprawnych ONZ, w wielu działaniach Piotr Kowalczuk i jego zespół robi wiele, by takie rozwiązania wprowadzać”.
Piotra widziałem też kiedyś u mnie w kościele ewangelickim. Na spotkaniu z okazji 500 lat Reformacji. Wtedy też pięknie mówił. O pojednaniu. O braciach w wierze. Piotr to taki człowiek, który patrzy na drugiego człowieka i widzi w nim rozmówcę. Nawet jeśli się różnią.
Piotr to prawy facet. Z sercem po lewej społecznej stronie. Prawy – bo niezmiernie uczciwy i szczery. Szczery w rozmowie. Szczery, gdy rodziło mu się pierwsze dziecko. Z sercem po lewej stronie, bo dla niego liczy się człowiek. Nie zysk.
Piotr nie szuka problemów w szansach. Szuka szans w problemach. Gdy było już wiadomo, że deforma edukacji rozjedzie to, co w Trójmieście budowano od dawna, po prostu działał. By ograniczyć straty. By nauczyciele, których lubi i uczniowie, których kocha, ucierpieli jak najmniej.
Piotr to dobry mówca. Ale nie dlatego, że jest „charyzmatycznym mówcą”. Nie dlatego, że grzesiakuje składając ręce w wieżyczkę mówiąc „warto rozmawiać”. Jest dobry, bo mówi prawdziwie. I rozmawia. Zamiast mówić o tym, że warto.
Komentarze
Proszę o zachowanie kultury wypowiedzi w komentarzach.