Jacek Wasilewski: #humans_of_my_life_49

Opublikowano Kategorie LifestyleTagi ,

Rozmawiałem z nim dwa razy. A może jeden. Teraz nie jestem na 100% pewien. Wiem, że czasem miewamy egotyczne zniekształcenia pamięci. Zniekształcamy rzeczywistość historycznych zdarzeń. Zwłaszcza gdy w centrum jest nasze JA. By przeszłość pasowała do naszej tożsamości. Także tej zbiorowej. By była zgodna z naszymi aspiracjami. To nie kłamstwo. Bo ten proces często jest nieuświadomiony. Niektórzy historycy badający wspomnienia ocalałych z zagłady natykają się na takie ślady zniekształceń pamięci. Wiedzą, że jakieś wspomnienie jest niemożliwe. A jednak występuje. To nie kłamstwo. To pułapki umysłu. 

Więc wydaje mi się, że rozmawiałem z Jackiem dwa razy. To były dwa wywiady dla miesięcznika Maleman. Jeden nawet odnalazłem w sieci. Po drugim nie ma śladu. No cóż. Nie jest to jeszcze dowód na nieistnienie. W końcu nie wszystkie wywiady z Malemana digitalizowano. 

Najbardziej zachwyciło mnie to, że zwrócił moją uwagę na sposób w jaki mitologizujemy rzeczywistość. Jak każda narracja – od tych na pudelku, do tych na prawicowych czy lewicowych portalach – to wynik naszej kompulsji storytellingowej. Takiej, która pozwala nam porządkować świat.

Opowiadał jak plotkarskie portale karmią nas opowieściami o złych królowych, dziwkach o złotych sercach, szewczykach dratewkach i feniksach, które podnoszą się z popiołów. Tworzymy współczesne mity wokół bohaterów, których kochamy nienawidzieć. 

Dziś znów mi o tym przypomniał. Gdy w radio Tok.fm wyjaśniał dlaczego tak bardzo mitologizujemy pożar Notre Dame. Spokojnie, nieocennie. Czasem delikatnie sarkastycznie. Tłumaczył. 

Malcolm Gladwell powiedział kiedyś:

“We have, as human beings, a storytelling problem. We’re a bit too quick to come up with explanations for things we don’t really have an explanation for.”

No właśnie. Ludzie zbyt szybko wyjaśniają sobie zjawiska, których nie rozumieją. Bo jak z kolei powiedział dziś Jacek, „rozważania są męczące”. Czasem zaś prawda wyjątkowo rozczarowująca. Bo o ileż mocniej gra mistyczne zwiastowanie spalenia jako końca zmierzchu Europy. Mocniej niż wypadek związany z nie przestrzeganiem procedur. 

Ciekawy jestem czy kiedyś ktoś Jackowi postawił zarzut, że odziera świat z mistycznej magii. Mi tak ktoś kiedyś powiedział. Że badanie struktury mitów i „urban legends” jest złe. Bo w końcu nawet jeśli wierzymy w nieprawdę to ta nieprawda nam czemuś służy. Kanalizowaniu emocji. Potwierdzaniu siebie. 

Prawda nas wyzwoli? Częściej zaboli. Bo nie jest tak spektakularnie mistyczna. Nie jest tak pogańsko zabobonna. 

Jacka słucham często. Gdy tylko pojawia się w radio, dodaję podcast do listy. To jeden z tych, o których mówi profesor Łukaszewski, że często bywają mądrzy. Częściej pewnie niż większość. 

Czasem zaglądam też na stronę Ojciec Bóg. To projekt artystyczny Jacka. Dowiedziałem się o nim z jednego z dwóch wywiadów. Albo z jedynego. Nie wiem. Może się dowiem. 

Dziękuję Jacku. Chętnie jeszcze kiedyś pogadam.