Złe sny, koszmar na jawie i dwójmyślenie

Mam dom na wsi. Ukochane miejsce na ziemi. Czasem jeżdżę tam sam. I w głowie…

1495 słów
7 minut
1495 słów
7 minut

Przed Tobą

1495 słów
Ich czytanie zajmie Ci około
7 minut
Jeśli zdecydujesz się powiedzieć tak temu tekstowi, dowiesz się:

  • Przeczytasz o idei mentalnego kontrastowania
  • Przedstawię Ci przykład z mojego życia jak jest ważne
  • Poznasz iż sny mogą być formą ćwiczenia na reagowanie względem sytuacji lękowych

Mam dom na wsi. Ukochane miejsce na ziemi. Czasem jeżdżę tam sam. I w głowie mam plan. Na wypadek ataku psychopatycznego mordercy. Stworzyłem go ze stoickim podejściem. W modelu tak zwanego dwójmyślenia. Nie po to, żeby panikować. Po to, żeby prostu mieć plan na wypadek niezwykle mało prawdopodobnego zdarzenia. 

Skąd takie brunatne myśli?

Może dlatego, że oglądam dużo mocnych (i dobrych) horrorów. I całkiem sporo groteskowych (i zdecydowanie karykaturalnych) slasherów. 

A może dlatego, że mój mózg – podobnie jak twój – czasem lubi przećwiczyć sobie na sucho najgorsze możliwe scenariusze. Po to, by w razie czego, lepiej wykaraskać się z mętnej kałuży zdarzeń, które ostatecznie mogą się zdarzyć. 

Jednym z takich sposobów przygotowywania się na najgorsze jest wspomniane dwójmyślenie (ang. mental contrasting). To technika (bliska krewna premeditatio malorum), w której swój najgorszy lęk normalizujesz i stoicko się z nim rozprawiasz. 

Na początku stawiasz sobie hipotezęCo będzie jeśli…? I po tym jeśli wypisujesz najgorsze możliwe zdarzenia. Potem odpowiednio do każdego ze zdarzeń szukasz sposobów proaktywnego zapobieżenia tymże. Na przykład:

Co będzie jeśli psychopatyczny morderca zakradnie się do mojego domu?

Najgorszy scenariusz: Wejdzie przez drzwi lub okno na parterze i odetnie mi drogę ucieczki

Co mogę zrobić, żeby temu zapobiec? 

Najpewniej lepiej zabezpieczyć drzwi i okna. I zastanowić się nad alternatywną drogą ucieczki przez okno lub taras pierwszego piętra. 

Co zrobię gdy dojdzie do najgorszego?

Szybko zamknę drzwi od sypialni na klucz, by kupić sobie nieco czasu. Potem wyjdę przez okno na dach i stamtąd bezpiecznie już zeskoczę. Wezmę ze sobą telefon i wezwę pomoc. 

Zapytasz być może – po co takie rozważania? No cóż – jak pokazują badania Gabrielle Oettingen – ludzie, którzy stosują dwójmyślenie są szczęśliwsi i lepiej dają sobie radę niż ci, którzy są skrajnymi optymistami i zakładają, że nic złego nie może się stać. 

Radzą sobie też lepiej niż ci, którzy lękiem się nie zajmują*.

To dwójmyślenie prawdopodobnie uratowało mi życie w 2006 roku. Wtedy – po ciężkiej chorobie – dochodziłem do siebie w domu moich rodziców. Choroba mnie wymęczyła bezlitośnie. Ale po 6 tygodniach w szpitalu wracałem do sił. Tego dnia rodzice byli w pracy. Prowadzili wtedy restaurację. Ja drzemałem w pokoju gościnnym w wysokiej piwnicy. W pewnym momencie przebudził mnie huk. Straszny hałas. Jakby ktoś walnął młotem Thora w ściany. 

Pierwsze walnięcie mnie obudziło totalnie. Zerwałem się i w napięciu nasłuchiwałem jak dzikie zwierze. Drugie walniecie było jeszcze mocniejsze. 

Zadzwoniłem do rodziców. Tata powiedział – To pewnie kostkarka w kuchni. Głośno pracuje

Rzeczywiście dźwięk dochodził z kuchni. Jednak był zdecydowanie różny od najgłośniejszej nawet kostkarki. 

Odłożyłem telefon. I wtedy rozległo się ostateczne łupnięcie. Po nim usłyszałem kroki i zduszone szepty. Wstałem z łóżka i krzyknąłem tylko najgłośniej i najniżej jak się dało – Kto tam kurwa jest

Natychmiast zamknąłem na klucz drzwi do pokoju gościnnego od wewnątrz. Potem z telefonem w dłoni czmychnąłem jak łania do przylegającej do pokoju łazienki. I też zamknąłem drzwi. Na klucz.

Zadzwoniłem znów do rodziców. Oni na policję. W ciągu kliku minut było po wszystkim. Można powiedzieć – na szczęście w łazience był zasięg. Ale można też powiedzieć – kiedyś w modelu dwójmyślenia sprawdziłem czy w łazience jest zasięg. I jakie jest najbezpieczniejsze miejsce, żeby się ukryć w domu. 

Włamywaczy przestraszył mój głos. Nie spodziewali się, że ktoś jest w domu. Widzieli odjeżdżającego tatę. Potem mamę. Sądzili, że mają czas do 22:00. Nie mieli. 

Uciekli zaraz po moim krzyku. Niskim i donośnym. Co było nie lada wyczynem dla mojego wycieńczonego organizmu. 

Włamali się przez kuchenne drzwi od strony ogrodu. Wywalili je razem z framugą. To nie był dźwięk kostkarki. To był huk zbijanego metalowym łomem betonu. 

Czy się bałem? Jasne. Czy byłem przygotowany. Tak! 

Nie oznacza to oczywiście, że jestem przygotowany na wszystko. Przecież nie analizuje na bieżąco wszystkich najgorszych scenariuszy do całej selekcji zdarzeń. Biorę pod uwagę to, co czasem przyplącze się w postaci myśli i nie chce się odczepić. 

Co zrobię jak stracę pracę? 

Co zrobię jak zachoruję na raka?

Co zrobię gdy stracę wzrok?

To tylko niektóre z pytań, na które odpowiadam sobie ze stoickim spokojem. Właśnie w modelu dwójmyślenia. 

Na wiele innych odpowiada mój mózg, gdy śpię. I śnie koszmary! Jak się okazuje, to także sposób naszego umysłu na „próby” i przygotowania do najtrudniejszej rzeczywistości. Podczas śnienia mózg ćwiczy reagowanie w sytuacjach lękowych. Dzięki temu lepiej radzi sobie z kontrolowaniem emocji strachu na jawie. Tak przynajmniej wynika z badań specjalistów z Uniwersytetu Genewskiego, Szpitala Uniwersyteckiego w Genewie i Uniwersytetu Wisconsin.

Naukowcy pod kierunkiem dr Lamprosa Perogamvrosa dkryli, że w trakcie złych snów – snów, podczas których przeżywamy negatywne emocje, np. strach – pobudzane są części mózgu pomagające radzić sobie z lękiem w rzeczywistości.

Badacze za pomocą metody encefalografii (EEG) mierzyli aktywność mózgu śpiących w laboratorium ochotników. Kilkanaście razy w ciągu nocy budzili ich i dopytywali o sny oraz towarzyszące im emocje.

Nie wiem jak Wam, ale mnie by się to badanie nie podobało – nie znoszę gdy ktoś mnie budzi! Jednak w imię nauki mogę znieść dużo. Zwłaszcza jeśli w rezultacie udaje się znaleźć obszary odpowiedzialne za odczuwanie strachu we śnie i na jawie! 

„Dzięki analizie aktywności mózgu, bazującej na odpowiedziach badanych, zidentyfikowaliśmy dwa regiony mózgu zaangażowane w doświadczanie strachu podczas snu: wyspę i korę obręczy. Po raz pierwszy zidentyfikowaliśmy neuronalne korelaty strachu podczas snu i zaobserwowaliśmy, że podobne regiony są aktywowane, kiedy przeżywamy strach we śnie i na jawie”

Lampros Perogamvrosa

Wyspa to część mózgu zaangażowana w wartościowanie emocji, automatycznie pobudzana w momencie odczuwania strachu na jawie. Kora obręczy to z kolei rejon odgrywający ważną rolę w przygotowaniu reakcji motorycznych i behawioralnych w sytuacji wywołującej lęk.

Badacze chcieli sprawdzić, czy koszmarne sny lepiej przygotowywały badanych do realnych zagrożeń. Czyli jak doświadczenia przećwiczone przez wyspę i korę obręczy we śnie wpłyną na reaktywność tychże na jawie. 

Poprosili więc 89 uczestników o zapisywanie przez tydzień swoich snów w dzienniku. Liczyły się głównie odczuwane przez nich emocje. Pod koniec tygodnia ochotnicy zostali poddani badaniu rezonansem magnetycznym, podczas którego oglądali obrazy o neutralnym i negatywnym zabarwieniu.

„Ustaliliśmy, że im dłużej ktoś przeżywał strach podczas snów, tym mniej pobudzone były u niego wyspa, obręcz i ciało migdałowate w trakcie oglądania negatywnych obrazów. W dodatku aktywacja przyśrodkowej kory przedczołowej, która hamuje ciało migdałowate w sytuacjach lękowych, wzrastała wraz z liczbą strasznych snów”.

Lampros Perogamvrosa

Złe sny są nieprzyjemne. Rozważanie (ze stoickim spokojem) negatywnych scenariuszy też do najprzyjemniejszych nie należy. O wiele milej jest pluszowo fantazjować o jednorożcach, kanapkach z hajsem i wizualizować wizytę u Ellen Degeneres. 

Okazuje się jednak, że to mierzenie się z lękiem i ćwiczenie woli daje lepsze rezultaty niż fantazjowanie i wizualizowanie. Chociaż przyznam, że to ostatnie daje świetne efekty na koncie tych, którzy do wizualizowania przekonują. Mimo iż nie ma żadnych podstaw do tego, by teorie  Pani Rhondy Byrne o prawie przyciągania czy wizualizowanie Łukasza Jakóbiaka miały jakąkolwiek skuteczność. Poza dowodami anegdotycznymi


*nie biorę pod uwagę osób chorujących na zaburzenia lękowe i inne groźne choroby. W ich przypadku zawsze radzę leczenie. Najczęściej częścią tego leczenia jest zresztą terapia poznawczo-behawioralna (CBT), która jest bliską krewną stoicyzmu i dwójmyślenia. I która ma potwierdzony protokół postępowania (nurt evidence based therapy).


Mental Contrasting and the Self-Regulation of Responding to Negative Feedback, Andreas Kappes, Gabriele Oettingen and Hyeonju Pak
Pers Soc Psychol Bull 2012 38: 845 originally published online 29 May 2012

Positive fantasies about idealized futures sap energy, Heather Barry Kappes, Gabriele Oettingen, Journal of Experimental Social Psychology
Volume 47, Issue 4, July 2011, Pages 719-729

Photo by Toni Cuenca from Pexels

Komentarze

Proszę o zachowanie kultury wypowiedzi w komentarzach.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Pokrewne treści

Pokrewne treści

Książki, które do tej pory napisałem, by podzielić się wiedzą i praktykami

Napisałem 8 książek – w tym nagrodzony bestseller „Sapiens na zakupach”. Oraz anglojęzyczny „Life’s a pitch”. Każdą książkę piszę, by przekazać wiedzę, ale także, by sam się czegoś nauczyć. Każda książka to dla mnie przygoda i wielkie wyzwanie. Mam nadzieję, że dla ciebie będzie przede wszystkim tym pierwszym.

7 minut
1495 słów
Złe sny, koszmar na jawie i dwójmyślenie Mam dom na wsi. Ukochane miejsce na ziemi. Czasem jeżdżę tam sam. I w głowie mam plan. Na wypadek ataku psychopatycznego mordercy. Stworzyłem go ze stoickim podejściem. W modelu tak zwanego dwójmyślenia. Nie po to, żeby panikować. Po to, żeby prostu mieć plan na wypadek niezwykle mało prawdopodobnego zdarzenia.  Skąd takie brunatne myśli? Może dlatego, […]