Przed Tobą
- Odkryjesz neuromit 10% mózgu
- Dowiesz się o wpływie obrazów fMRI
- Zobaczysz jak działa mózg
Jakiś czas temu, po moim wykładzie na temat motywacji podeszła do mnie młoda dziewczyna. Nieco nieśmiała. Mówiła do mnie trochę tak, jak rozmawia się z wykładowcą, którego chce się poprosić o zmianę terminu kolokwium. Pomieszanie lęku z nadzieją. Powiedziała, że prezentacja, w której odwoływałem się do mózgu, bardzo jej się podobała. Nie bez przyczyny. Ona też pracowała „z mózgiem”. A konkretnie pracowała dla firmy szkoleniowej, która pracowała „z mózgiem”. Zaprosiła mnie do stoiska. Poszedłem. Grzecznie.
Szliśmy przez duży hol, na którym rozsiane były konferencyjne stoiska. Przy nich siedzieli w otępiałym stuporze konsultanci, sprzedawcy, przedstawiciele. Nie działo się nic. Bez trudu dostrzegłem stoisko, do którego zmierzaliśmy. Z daleka widać było… mózg. Na banerach, roll-upach. Mózg. Przypomniałem sobie badanie McCabe i Castela. Wykazali oni, że dodawanie obrazów fMRI (skanów) mózgu do materiałów (artykułów) o mózgu, może wzmacniać wiarygodność. I czyni samą treść bardziej naukową. Nawet w oczach ekspertów.
Podeszliśmy. Tam nieśmiała dziewczyna oddała mnie w ręce bardzo śmiałej trenerki. Takiej trenerki od mózgu. No i znów dowiedziałem się, że istnieje nowa metoda, która pozwala odblokować te 90% niewykorzystanego potencjału mózgu. I otworzyć się na nowe. Wystarczyło tylko otworzyć portfel. I z miernych 10% wskoczyć na pełne obroty.
Podziękowałem. Nie prostowałem. Trudno przekonać kogoś, kto wierzy w mit, że ten mit, na którym zbudował swoja firmę, wiarygodność, markę, to bzdura.
Bzdura, w którą nadal wierzymy. 2/3 populacji i prawie połowa nauczycieli nauk ścisłych w USA uznaje ten mit za prawdę. W Polsce neuromit o tym, że używamy zaledwie 10% naszego mózgu, jest czwartym najbardziej rozpowszechnionym neuromitem wśród nauczycieli. Wyprzedają go przekonanie o różnych stylach uczenia się (wzrokowcy, słuchowcy kinestetycy) – na świecie podziela go ponad 96% nauczycieli, w Polsce nieco mniej, bo 79% nauczycieli i ponad 84% innych osób. Na drugim miejscu znalazło się przekonanie o różnicach w dominacji półkulowej i wynikających z nich różnicach w zdolnościach uczniów; przekonanie to podziela aż ponad 78% nauczycieli za granicą, ponad 65% polskich nauczycieli i ponad 72% nie będących nauczycielami.
Trzecim i ostatnim najpopularniejszym neuromitem jest przekonanie o tym, że krótkie ćwiczenia koordynacyjne (czyli takie proponowane w ramach metody Denisona) poprawiają integrację lewej i prawej półkuli. Najpoważniejszym skutkiem takich błędnych przekonań jest (w edukacji) marnowanie czasu i zasobów na zupełnie nieskuteczne metody. Mniej ważnym, ale równie istotnym jest to, że wydajemy pieniądze na coś, co nie działa.
W latach dziewięćdziesiątych dziewiętnastego wieku William James, ojciec współczesnej psychologii, powiedział, że „Większość z nas, nie wykorzystuje swego potencjału umysłowego”. Była to obserwacja, która miała nas motywować do wysiłku, gdyż, jak twierdził James, „Każdy organizm, któremu nie udaje się wykorzystać swojego potencjału, staje się chory”. James w żaden sposób nie badał, ani nie sugerował, że chodzi o 10% naszego mózgu. Jednak już wtedy zaczęto upraszczać jego tezy i sprowadzać je do prostego równania. Później mózg badano, ale… przez dłuższy czas naukowcy nie mogli ustalić, do czego służą nam potężne płaty czołowe. Ani potężne masy płatów ciemieniowych. Urazy w obrębie tych dwóch płatów, nie wpływały znacząco na funkcje motoryczne (ruchowe) ani czuciowe. No to wywnioskowano, że te części mózgu nic nie robią. I tak sobie po prostu są. Przez dziesięciolecia nazywano je nawet „cichym” obszarami mózgu.
Dziś już wiemy, że to właśnie te obszary odpowiedzialne są za… planowanie, elastyczne i kreatywne działanie w nowych warunkach i myślenie krytyczne. To właśnie one sprawiają, że jesteśmy… ludźmi.
Sam mit o wykorzystywaniu zaledwie 10% naszego mózgu, nie wytrzymuje logicznej konfrontacji z tym, ile i jak mózg wykorzystuje energię. Mózg myszy czy twojego psa, wykorzystuje 5% energii dostarczanej z pożywieniem. Mózg małp 10%. A mózg dorosłego człowieka – który stanowi zaledwie 2% całej masy ciała – wykorzystuje 20% energii. U dzieci to nawet 50%, a u niemowląt – 60%. To naprawdę dużo, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę rozmiar naszych mózgów. Ludzki mózg waży około 1,5 kilograma. Słonie noszą pod czaszką 5 kg, a walenie pływają sobie z dziewięciokilogramowym mózgiem. Jednak my opanowaliśmy do perfekcji pakowanie neuronów. Porównując nasze mózgi z resztą ssaczego plemienia, to u nas jest gęsto jak w Hongkongu czy Singapurze, a u innych, jak na stepach Mongolii. Mamy je upakowane tak ciasno i tak precyzyjnie, że totalnie wygrywamy. I z lekkim bagażem podręcznym możemy sobie lecieć tanimi liniami. Podczas gdy inne gatunki mają problem. I muszą dzwigać nadbagaż.
Na naszą korzyść działa też to, że nauczyliśmy się gotować. No może nie wszyscy, ale… wstępnie przetworzona w procesie gotowania żywność pozwala na szybszą absorbcję składników i energii, a to sprawia, że możemy utrzymać 86 miliardów neuronów i nie musimy non stop żreć, żeby to było możliwe. Taka małpa na przykład musi jeść przez 8 godzin dziennie, by utrzymać mózg z zaledwie 53 miliardami neuronów.
No dobra, to jak to jest z energią, której mózg potrzebuje. Prawie połowa jest przeznaczana na utrzymywanie całej struktury w równowadze. Ta równowaga jest możliwa dzięki ciagłemu pompowaniu jonów potasu i sodu do błon komórkowych. Wszystko po to, by utrzymać potencjał elektryczny. To udaje się tylko dlatego, że mózg konsumuje 3,4 x 10 do potęgi 21 cząstek ATP na minutę. To ATP działa jak węgiel w naszym „cielesnym piecu”. Bardzo wysoki koszt zabezpieczenia potencjału spoczynkowego (gotowościoweg) we wszystkich 86 miliardach neuronów sprawia, że niewiele energi pozostaje na transmisję elektryczną pomiędzy neuronami. Czyli na te wyładowania elektryczne, które sprawiają, że… coś robimy. Dlatego przy poszczególnych czynnościach „świecą się” jedynie niektóre regiony mózgu (te, które muszą). Wyładowanie elektryczne w obrębie całego mózgu, byłoby niemożliwe.
Mózg może więc realizować bardzo skomplikowane zadania wybudzając jedynie niewielkie grupki neuronów. To totalnie oszczędna technika. Wyniki najnowszych badań umacniają kontrowersyjną hipotezę „rzadkiego kodowania” (ang. sparse coding) sieci neuronalnych, według której do uzyskania odpowiedzi sieci wystarczy pobudzenie niewielkiej liczby neuronów. I to ma sens. Mózg zużywa jak najmniej energii by przenieść maksymalnie dużo informacji między neuronami. Co więcej – sygnał może płynąć wieloma różnymi drogami. Bo między pojedynczymi neuronami kombinacji jest naprawdę dużo.
Ewolucja nie jest idiotką. Gdyby okazało się, że ta totalnie fajna maszyneria działa ale 90% z niej jest niewykorzystywana, to by po prostu usunęła zbędne 90%. Zamiast usuwać, znalazła idealną proporcję komórek, które mogą być aktywne na raz. I okazuje się, że te proporcje mieszczą się między 1-16%. Jednak nie są to ciągle te same komórki, tylko różne. I w rezultacie używamy całego mózgu. TYLKO NIE NA RAZ. Bez względu na to, co ci powie guru od szkoleń mózgu i odzyskiwania potencjału.
To, że nasz mózg działa w taki sposób ma jeszcze jedną inklinację. Nie możemy prawidłowo i dobrze wykonywać równocześnie dwóch czynności. To dla mózgu za duże obciążenie. Dlatego zwolenników podzielnej uwagi muszę zmartwić – nie ma takowej. Jest przerzutna. A ta bardzo dużo nas kosztuje. „Prądu z ATP”. Nawet jeśli nam udaje się żonglowanie między czynnościami, to robimy je gorzej, niż gdybyśmy każdej po kolei poświęcili pełną uwagę i pełne 1-16% neuronów w danym momencie.
Nie daj się więc przekonać kolejnym „technikom” odblokowywania drzemiącego w tobie potencjału. Twój mózg jest wystarczająco mądry. Możesz szlifować kompetencje, krytyczne myślenie i sceptycyzm. Ale nie ma potrzeby odpalania na raz całego mózgu. To i tak się nie uda. I nie musi. A ty nie musisz się czuć winny/a z powodu leniwego mózgu. Poczucie winy też zużywa energię.
Paul Howard-Jones, Neuroscience and Education: A Review of Educational Interventions and Approaches Informed by Neuroscience, Uniwersity of Bristol
Monika Szczygieł, Krzysztof Cipora, Fałszywe przekonania na temat działania mózgu i zjawisk psychicznych, czyli neuromity i psychomity w edukacji, Edukacja 2014, 2(127), 53–66 ISSN 0239-6858
McCabe DP, Castel AD., Seeing is believing: the effect of brain images on judgments of scientific reasoning, Cognition. 2008 Apr;107(1):343-52. Epub 2007 Sep 4.
Benjamin Radford, “The Ten-Percent Myth” © 2000 by Benjamin Radford
Komentarze
Proszę o zachowanie kultury wypowiedzi w komentarzach.