Moderowany wstęp, empatia i wnioski w trójpaku. Analiza wystąpienia Lucy Hone.

Ostatnio zafundowałem sobie ćwiczenie intelektualne. List do siebie z przyszłości. List był po angielsku. Bo…

2192 słowa
11 minut
2192 słowa
11 minut

Przed Tobą

2192 słowa
Ich czytanie zajmie Ci około
11 minut
Jeśli zdecydujesz się powiedzieć tak temu tekstowi, dowiesz się:

  • Zanalizję wystąpienie Lucy Hone na temat rezylencji
  • Poznasz trzy kluczowe cechy rezylencji
  • Dowiesz się jakich technik narracyjnych używa Hone

Ostatnio zafundowałem sobie ćwiczenie intelektualne. List do siebie z przyszłości. List był po angielsku. Bo takie było założenie projektu Letters to my future self. Padło w nim kilka razy angielskie słowo resilience. Gdyby list był po polsku to właśnie słowo przysporzyłoby mi najwięcej kłopotu.

Dosłownie tłumaczone oznacza sprężystość. Cechę materiału, który pod napięciem nagina się i wraca do poprzedniego kształtu. W psychoterapii i naukach społecznych natrafisz na anglicyzm – rezyliencja. Oznacza umiejętność lub proces dostosowywania się człowieka do zmieniających się warunków. To adaptacja w stosunku do otoczenia, uodpornianie się, plastyczność umysłu, zdolność do odzyskiwania utraconych lub osłabionych sił i odporność na działanie szkodliwych czynników. To kompetencja, którą mam.

Kompetencja, która na pewno ci się przyda.

O tej właśnie kompetencji jest wystąpienie, które w cyklu #Analizy rozkminiam. Korzyść podwójna. Dowiesz się czym jest rezyliencja i jak ją kształtować. I przekonasz się, jakie dobre praktyki stosuje prelegentka – Lucy Hone.

Warunkiem uzyskania pierwszej korzyści jest obejrzenie wystąpienia. To 16 minut. Jeśli chodzi o drugą korzyść. Wystarczy przeczytać tekst. To jakieś 5 minut.

Wystąpienie Lucy Hone to klasyka. Ma prosty wstęp, z podaną na talerzu Big Idea. Prelegentka zaczyna od pytań. Mówi:

So I’d like to start, if I may, by asking you some questions. If you’ve ever lost someone you truly love, ever had your heart broken, ever struggled through an acrimonious divorce, or been the victim of infidelity, please stand up. If standing up isn’t accessible to you, you can put your hand up. Please, stay standing, and keep your hand up there. If you’ve ever lived through a natural disaster, been bullied or been made redundant, stand on up. If you’ve ever had a miscarriage, if you’ve ever had an abortion or struggled through infertility, please stand up. Finally, if you, or anyone you love, has had to cope with mental illness, dementia, some form of physical impairment, or cope with suicide, please stand up. Look around you. Adversity doesn’t discriminate. If you are alive, you are going to have to, or you’ve already had to, deal with some tough times. Thank you, everyone, take a seat.

Na co warto zwrócić uwagę? Na precyzyjną moderację i dwójmyślenie prelegentki. A także jej wysoką empatię. Hone prosi o powstanie osób, które spełniają warunki pytań. Czyli takich, które w życiu spotkały określone trudności. Pamięta jednak o tych, których pytanie dotyczy, a którzy z różnych przyczyn wstać by nie mogli. I mówi im:

If standing up isn’t accessible to you, you can put your hand up.

To właśnie dwójmyślenie w praktyce. Jeśli swoje wystąpienie chcesz zacząć od takiego eksperymentu i prosić odbiorców o wstawanie, zastanów się, co z tymi, których pytanie dotyczy, a którzy wstać nie mogą.

Na tym moderacja się nie kończy. Lucy Hone tłumaczy, żeby osoby, które wstały lub podniosły ręce po pierwszej serii pytań, pozostały w tej pozycji. Dlaczego? Bo za chwilę zaserwuje drugą i trzecią serię pytań. A zależy jej na uzyskaniu efektu zbiorów dodanych. Być może zbiorów częściowo łącznych, ale jednak stopniowo uzupełnianych o nowe osoby.

Gdy już zakończy eksperyment poda wniosek:

Look around you. Adversity doesn’t discriminate. If you are alive, you are going to have to, or you’ve already had to, deal with some tough times.

Tak – przeciwieństwa losu nie wybierają. Jeśli żyjesz – a to niewątpliwie przymiot osób na widowni – to albo już cię spotkały przeciwieństwa, albo możesz się ich spodziewać w przyszłości.

Na końcu – jak dobra moderatorka – prosi wszystkich, żeby usiedli. Dobra robota! Gdy planujesz taki – prosty w teorii – wstęp zaplanuj wszystkie szczegóły i przemyśl różne scenariusze. Co będzie, jeśli ktoś nie będzie mógł wstać? Co będzie, jeśli wstanie za mało osób? Co będzie jeśli nie zobaczę ze sceny ile osób wstało? Hone moderuje i przekazuje rzeczy być może oczywiste. Można założyć, że odbiorcy domyślą się, że po tym jak wstali, mają usiąść. Jednak prelegentka nie pozostawia wątpliwości. Odbiorca nie ma się domyślać. Ma wiedzieć, co robić.

Po wstępie, z którego wynosimy jedną ważną myślę – tę o tym, że przeciwności nie wybierają – Hone buduje swoją wiarygodność. Czyli arystotelesowy Ethos. Opowiada o tym, jak zaczęła się jej przygoda z rezyliencją i w jakich warunkach zaczęła ją badać. Mówi:

I started studying resilience research a decade ago, at the University of Pennsylvania in Philadelphia. It was an amazing time to be there, because the professors who trained me had just picked up the contract to train all 1.1 million American soldiers to be as mentally fit as they always have been physically fit. As you can imagine, you don’t get a much more skeptical discerning audience than the American drill sergeants returning from Afganistan. So for someone like me, whose main quest in life is trying to work out how we take the best of scientific findings out of academia and bring them to people in their everyday lives, it was a pretty inspiring place to be.

Dalej prelegentka snuje opowieść i wskazuje na możliwe zastosowania badań. Opowiada o trzęsieniu ziemi w Christchurch. I na koniec fragmentu stosuje omawianą przeze mnie wcześniej technikę podnoszenia pytań. Mówi:

I finished my studies in America, and I returned home here to Christchurch to start my doctoral research. I’d just begun that study when the Christchurch earthquakes hit. So I put my research on hold, and I started working with my home community to help them through that terrible post-quake period. I worked with all sorts of organizations from government departments to building companies, and all sorts of community groups, teaching them the ways of thinking and acting that we know boost resilience. I thought that was my calling. My moment to put all of that research to good use. But sadly, I was wrong.

I właśnie to ostatnie zdanie – But sadly, I was wrong – jest doskonałe. Bo utrzymuje naszą uwagę. Gdy Lucy Hone mówi, że niestety się myliła, odbiorca musi słuchać dalej, żeby się przekonać, dlaczego się myliła. Co takiego się staje. W kolejnym fragmencie Hone na to pytanie odpowie. I w bardzo osobisty sposób wzmocni swoją wiarygodność. Do Ethos doda Pathos.

For my own true test came in 2014 on Queen’s Birthday weekend. We and two other families had decided to go down to Lake Ohau and bike the outs to ocean. At the last minute, my beautiful 12-year-old daughter Abi decided to hop in the car with her best friend, Ella, also 12, and Ella’s mom, Sally, a dear, dear friend of mine. On the way down, as they traveled through Rakaia on Thompsons Track, a car sped through a stop sign, crashing into them and killing all three of them instantly.

Trudny fragment – ale bardzo potrzebny. Doskonale też narracyjnie pointowany za chwilę. Lucy Hone mówi o tym, że w mgnieniu oka z ekspertki od rezyliencji i traumy sama stała się matką w żałobie. Doznała straty tak okrutnej, na którą nie ma nawet miejsca w słowniku. Gdy umiera mąż czy żona, stajesz się wdową lub wdowcem. Gdy rodzic – sierotą. A gdy umiera twoje dziecko? Na to nie ma określenia w żadnym języku. Sprawdzałem.

In the blink of an eye, I find myself flung to the other side of the equation, waking up with a whole new identity. Instead of being the resilience expert, suddenly, I’m the grieving mother. Waking up not knowing who I am, trying to wrap my head around unthinkable news, my world smashed to smithereens. Suddenly, I’m the one on the end of all this expert advice. And I can tell you, I didn’t like what I heard one little bit.

Ten fragment to topos przejścia na drugą stronę lustra. Bardzo atrakcyjna (z punktu widzenia odbiorcy) figura narracyjna. Trudna emocjonalnie w tym konkretnym przypadku. Ale Hone potrafi wpleść w ten fragment żart. I to sprawia, że nie zanurzamy się w ponurą otchłań. Hone mówi:

In the days after Abi died, we were told we were now prime candidates for family estrangement. That we were likely to get divorced and we were at high risk of mental illness. „Wow,” I remember thinking, „Thanks for that, I though my life was already pretty shit.”

Dalsza narracja to klasyczna historia. Podróż bohaterki. Vonnegut opisałby ją jako (Wo)Man in hole¹. To jeden z kilku schematów – odnajdziesz go w wielu Hollywoodzkich produkcjach. I w dobrych wystąpieniach.

Hole to bohaterka, która wpada w otchłań. Z tej otchłani wychodzi sama. Odrzucając paradygmat. Jak bohaterowie Tolkiena czy J.K. Rowling korzysta z eliksirów i zaklęć. W jej przypadku to zweryfikowana wiedza naukowa. I tą wiedzą dzieli się w uporządkowanych trzech punktach.

So number one, resilient people get that shit happens. They know that suffering is part of life. This doesn’t mean they actually welcome it in, they’re not actually delusional. Just that when the tough times come, they seem to know that suffering is part of every human existence. And knowing this stops you from feeling discriminated against when the tough times come. Never once did I find myself thinking, „Why me?” In fact, I remember thinking, „Why not me? Terrible things happen to you, just like they do everybody else. That’s your life now, time to sink or swim.” The real tragedy is that not enough of us seem to know this any longer. We seem to live in an age where we’re entitled to a perfect life, where shiny, happy photos on Instagram are the norm, when actually, as you all demonstrated at the start of my talk, the very opposite is true.

Punkt pierwszy – mądre zaklęcie i świadomość. Ludzie z rezyliencją po prostu wiedzą, że złe rzeczy si przytrafiają. Jak mówi sama Hone:

So number one, resilient people get that shit happens. They know that suffering is part of life. This doesn’t mean they actually welcome it in, they’re not actually delusional.

Piękny głos przeciw toksycznej pozytywności. Drugi punkt jest równie mocny. Prelegentka zresztą posługuje się jednym z moich ulubionych toposów – opowieścią o jaskiniowcu i tygrysie szablozębnym.

Number two, resilient people are really good at choosing carefully where they select their attention. They have a habit of realistically appraising situations, and typically, managing to focus on the things that they can change, and somehow accept the things that they can’t. This is a vital, learnable skill for resilience. As humans, we are really good at noticing threats and weaknesses. We are hardwired for that negative. We’re really, really good at noticing them. Negative emotions stick to us like Velcro, whereas positive emotions and experiences seems to bounce off like Teflon.

Ten punkt Hone rozwija – wskazuje na badania Seligmana. Posiłkuje się zweryfikowaną wiedzą.To samo zresztą dotyczy trzeciego punktu.

Number three, resilient people ask themselves, „Is what I’m doing helping or harming me?” This is a question that’s used a lot in good therapy. And boy, is it powerful. This was my go-to question in the days after the girls died. I would ask it again and again. „Should I go to the trial and see the driver? Would that help me or would it harm me?” Well, that was a no-brainer for me, I chose to stay away. But Trevor, my husband, decided to meet with the driver at a later time. Late at night, I’d find myself sometimes poring over old photos of Abi, getting more and more upset. I’d ask myself, „Really? Is this helping you or is it harming you? Put away the photos, go to bed for the night, be kind to yourself.”

To punkt ostatni. Trzeci. Zawarcie najważniejszych wniosków w 3 punktach ma conajmniej dwie korzyści. Ułatwia zapamiętywanie i porządkuje wiedzę. Poza tym 3 to liczba optymalną. Oczywiście nie należy na siłę wciskać 4 wniosków w ramę 3. Jednak gdy masz możliwość porządkuj wiedzę i wnioski trójkami. Mózg odbiorców będzie wdzięczny. Nie tylko Бог троицу любит.

Nie będę analizował całego wystąpienia. Pozostawię tę frajdę tobie. Zwróć uwagę na konstrukcję wstępu. Zwróć uwagę na storytellingowe elementy. I na konstrukcje wniosków. I ucz się nie tylko technik prelegenckich. Szlifuj swoją rezyliencję. To kompetencja na każde czasy.

¹ Wszystkie schematy Vonneguta znajdziesz w mojej publikacji Jak opowiadać dobre historie? To fiszki – na 38 kartach znajdziesz storytellingową teorię i praktykę.

Photo by Evelyn Chong from Pexels

Komentarze

Proszę o zachowanie kultury wypowiedzi w komentarzach.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Pokrewne treści

Pokrewne treści

Książki, które do tej pory napisałem, by podzielić się wiedzą i praktykami

Napisałem 8 książek – w tym nagrodzony bestseller „Sapiens na zakupach”. Oraz anglojęzyczny „Life’s a pitch”. Każdą książkę piszę, by przekazać wiedzę, ale także, by sam się czegoś nauczyć. Każda książka to dla mnie przygoda i wielkie wyzwanie. Mam nadzieję, że dla ciebie będzie przede wszystkim tym pierwszym.

11 minut
2192 słowa
Moderowany wstęp, empatia i wnioski w trójpaku. Analiza wystąpienia Lucy Hone. Ostatnio zafundowałem sobie ćwiczenie intelektualne. List do siebie z przyszłości. List był po angielsku. Bo takie było założenie projektu Letters to my future self. Padło w nim kilka razy angielskie słowo resilience. Gdyby list był po polsku to właśnie słowo przysporzyłoby mi najwięcej kłopotu. Dosłownie tłumaczone oznacza sprężystość. Cechę materiału, który pod napięciem nagina się […]