Przed Tobą
- Dowiesz się jak działa przedrostek „neuro-„
- Podkreślę ostrożność w interpretacji danych
- Zobaczysz regulację substancji do mózgu
- Zapamiętasz o potrzebie badań nad suplementami
- Zobaczysz różnicę między oczekiwaniami a rzeczywistością
Czy neurożywność jest lepsza niż żywność? Niekoniecznie. Natomiast sam przedrostek neuro- może wpływać na naszą ocenę danej teorii czy wyjaśnienia. Badacze z Yale University z zespołu Deeny Skolnick Weisberg przeprowadzili serie eksperymentów, które pokazały, że wyjaśnienia procesów, zachowań i metod, stają się bardziej wiarygodne, gdy zawierają przedrostek neuro-. Tak więc neurodydaktyka będzie miała większy urok niż dydaktyka. A neuromarketing będzie dla nas totalnie bardziej wiarygodny niż zwykły marketing. Badacze opublikowali wyniki w 2008 roku w Journal of Cognitive Neuroscience w artykule pt. The Seductive Allure of Neuroscience Explanations.
To jedno z wielu badań, które pokazuje jak ostrożnie powinniśmy podchodzić nie tylko do ludowych mądrości, ale też do pseudo-naukowych rewelacji okraszonych neuro- przedrostkami i… zdjęciami skanów mózgu. Te ostatnie też mogą zaburzyć ocenę przetwarzanego materiału. Niestety nawet zupełnie bezsensowne teorie naukowe „zyskują”, gdy się je opatrzy zdjęciem z fMRI. To nie znaczy jednak, że wszystko co ma przedrostek neuro- albo zawiera zdjęcia skanów mózgu należy wyrzucić do kosza. Tak samo, jak może niekoniecznie trzeba ignorować ludowe mądrości o tym, że warto odżywić mózg.
Gdy byłem mały, często słyszałem, że należy jeść dużo czekolady i orzechów, żeby lepiej myśleć, więcej zapamiętywać i sprawniej funkcjonować. Słyszałem też, że należy przed sprawdzianem spać na książkach, żeby przez noc wiedza weszła do głowy. Tę drugą teorię z gruntu odrzucam. Tej pierwszej postanowiłem się przyjrzeć. Zwłaszcza, że jest ona bardzo rozpowszechniona. Uwiarygadnia się ją nawet niekiedy dodatkowymi informacjami. Orzechy włoskie dobrze działają na mózg, bo same… wyglądają jak mózg. To trochę tak, jakby powiedzieć, że warto jeść kuliste owoce, żeby mieć zdrowe gałki oczne. Albo banany czy nawet bakłażany, żeby nie mieć problemów z prąciem.
Ok, ale nie wyszydzajmy całej teorii, tylko dlatego, że jej składowa jest infantylna jak teorie inż. Ziemby na temat wlewów z witaminy C. Czy rzeczywiście to, co jemy może wpływać na nasz mózg? Oczywiście, że tak. W tym sensie, że mózg, jak każdy organ w ciele potrzebuje energii i substancji odżywczych, żeby funkcjonować. Bez odpowiedniego budulca na pewno nie będziemy bystrzy. Tak jak bez odpowiedniej ilości snu spadają nasze funkcje poznawcze. Czy jednak koniecznie trzeba jeśli orzechy, czarne jagody i margarynę z dodatkiem kwasów omega-3?
Mózg naszych przodków (i ich inteligencja) rozwinął się tak cudnie dlatego, że obróbka termiczna mięsa dała nam dostęp do dwóch najważniejszych składników pokarmowych. Wysokowartościowego tłuszczu i białka. To one bowiem pozwoliły na wykształcenie solidnej izolacji włókien nerwowych (które są źródłem naszej inteligencji). Raz zrobiony skok ewolucyjny związany z dietą działa zasadniczo do dziś, chociaż osobniczo u każdego z nas kluczowy jest wczesny ores rozwoju. Niedożywione niemowlęta nie są w stanie w późniejszych latach wyrównać deficytów tłuszczu i białka. To rzutuje na ich rozwój intelektualny.
Ogólnie można potwierdzić, że żywność wpływa na mózg. Tak jak jej brak. Sposób odżywiania ma też znaczenie dla naszego samopoczucia i naszej samooceny. Jednak trzeba być ostrożnym w formułowaniu tez, że jakieś składniki trafiają do mózgu. Bo większość, rzeczy, które zjadamy nie trafia w ogóle do mózgu! Bo mózg to ogrodzona strefa pod specjalnym nadzorem. Hermetycznie odgrodzony barierą krew mózg. Atrocyty niczym wyrachowani selekcjonerzy na bramce przepuszczają naprawdę tylko niektóre cząstki.
Najprościej mają tłuszcze. Narkotyki, które rozpuszczają się w tłuszczach – ich cząsteczki w czasie mniejszym niż 30 sekund mogą zatem zalać mózg. Jednak na przykład serotonina (wytwarzana głównie w komórkach enterochromatofilnych w błonie śluzowej jelit) nie przedostanie się tak łatwo do mózgu. Tak więc per se – jedzenie czekolady nie wpłynie bezpośrednio na mózg. A może bezpośrednio wpłynąć na rozwój cukrzycy.
Nawet jeśli jakiś (rzekomo aktywny) składnik dostanie się do mózgu, to musiałby trafić dokładnie tam, gdzie miałby wykonać wskazane (porządane) działanie. To taka podstawowa zasada farmakokinetyki. Krople do oczu będą działać, jak nimi zakroplisz oczy. Jeśli wsmarujesz je w pięty, to efekt będzie mizerny. Jeśli zatem najemy się czarnych jagód, bogatych w antocyjany, muszą one się dostać tam, gdzie mają działać. Czyli do komórek nerwowych. A to nie taka prosta sprawa.
Pamiętaj – z faktu dostarczenia nawet bardzo dużej ilości wszelkiej maści odżywczych brainfood, nie wynika, że trafią one do mózgu. Mózg sam reguluje, jakie substancje mu są potrzebne i bardzo dba o to, by utrzymywać surowe kontrole graniczne na poziomie bariery krew-mózg.
Jednak fakt, że mózg bardzo dobrze reguluje swoją dietę nie oznacza, że niektóre produkty mogą wpływać na jego funkcjonowanie. Najlepszym przykładem są narkotyki czy kofeina. To jednak już pewnie wiesz. Może nie z autopsji, ale jednak. Neurobiolodzy ciągle sprawdzają substancje, które mogą wpływać na funkcjonowanie mózgu. W tych badaniach ciągłe bardzo dużo hipotez i interesujących teorii. Warto jednak wiedzieć, że są substancje prawie pewne. To dwie klasy produktów: tłuszcze omega-3 i polifenole.
Obiecujące są też badania nad cytocykliną czy kwasem gamma-aminomasłowy (mimo iż ten słabo przenika barierę krew-mózg). Obie te substancje znajdziesz zresztą w suplementach oferowanych przez jedyny chyba wiarygodny (badawczo) startup Spark & Mortar, który przy każdym oferowanym składniku wskazuje linki do badań z czasopism z listy peer review journals.
Żywność wpływa na mózg. Każda też go odżywia. Twój mózg będzie funkcjonował nawet jeśli będziesz jeść śmieciowe żarcie i pić wódę. Lepiej będzie funkcjonować jeśli będziesz jeść mądrze. Ale poprawienie inteligencji, pamięci czy funkcji poznawczych w znaczącym stopniu dzięki jedzeniu się nie uda. Więc jeśli z wypiekami na policzkach czekasz na substancje, która cię uruchomi jak Lucy w filmie Luca Bessona, to się zawiedziesz. Chyba, że weźmiesz Adderal. Ale wtedy nie zwiększą się funkcje poznawcze, a jedynie podniesie samoocena własnych możliwości.
Uważaj na obietnice szybkich efektów i na neuroboostery. Zwłaszcza w postaci narkotyków 🙂
Polecam:
Netflix, Take your pills
Hennig Beck, Mózgobrednie
Neurotransmitters as food supplements: the effects of GABA on brain and behavior
The Effect of Citicoline Supplementation on Motor Speed and Attention in Adolescent Males
Komentarze
Proszę o zachowanie kultury wypowiedzi w komentarzach.