Internetowy zabójca, oszustka z Doliny Krzemowej i niski głos: #słowo_na_niedzielę_33

Nieczęsto oddaję się tzw. binge watching. Lubię dawkować przyjemność. Jednak ostatnio dwa seriale przykleiły mnie…

1212 słów
6 minut
1212 słów
6 minut

Przed Tobą

1212 słów
Ich czytanie zajmie Ci około
6 minut
Jeśli zdecydujesz się powiedzieć tak temu tekstowi, dowiesz się:

  • Przeczytasz o wpływie głosu na postrzeganie i jego roli w komunikacji
  • Przytoczę przykłady postaci takich jak Luka Rocco Magnotta i Elizabeth Holmes, którzy wykorzystali swój głos do manipulacji
  • Wspomnę badania Casey A. Klofstad, Rindy C. Anderson i Susan Peters, które pokazują, że wysokość głosu może wpływać na postrzeganie kompetencji przywódczych
  • Poznasz ćwiczenia głosowe i ich zastosowanie

Nieczęsto oddaję się tzw. binge watching. Lubię dawkować przyjemność. Jednak ostatnio dwa seriale przykleiły mnie do ekranu na stałe. Porzuciłem dawkowanie. Oddałem się bez reszty „serialowemu obżarstwu”. Pierwszy to Don’t Fuck with Cats na Netflixie. Drugi to Years and Years na HBO. Ten drugi polecam. Choć uprzedzam, że nie jest lekki, łatwy i przyjemny. 

Ten pierwszy też polecam. I znów uprzedzam – lekko nie będzie. Choć tytuł sugerował mi, że będzie to jakaś rozkosznie dziwaczna opowieść o wielbicielach kotów w internecie. Nie była. Był to pełnokrwisty dokument o polowaniu na kanadyjskiego mordercę. I o tym, czy internetowa widownia nie podsyca narcystycznych apetytów psychopatów. Ergo – czy klikając nie brudzimy czasem palców krwią. 

Oba seriale zwróciły moją uwagę z jeszcze jednego powodu. Oba zawierały ciekawe fragmenty, które zainspirowały moje myślenie o prezentacjach. W Years and Years słyszymy jeden z lepszych monologów w historii TV. Jego fragmenty to perły retoryki. W Don’t Fuck with Cats główny bohater (lub raczej antybohater) Luka Rocco Magnotta w jednej ze scen z castingu do reality show odpowiada na pytanie o swój głos. Jedna z osób przesłuchujących młodego zadufanego w sobie do granic możliwości narcystycznej osobowości człowieka, pyta go, czy jego głos jest naturalnie tak niski. 

On odpowiada, że wielu ludzi mówi mu, że ma piękny i niski głos. I że ciężką pracą można taki wyrobić. 

Z tym pierwszym trudno dyskutować. Magnotta był takim mitomanem, że trudno rozróżnić, czy cokolwiek co mówił było prawdą. Z drugim jednak miał rację. Głos można wyćwiczyć. I warto. Bo może się to bardzo opłacić. 

Wiedziała o tym także największa chyba oszustka z Doliny Krzemowej, czyli Elisabeth Holmes, która swoim wypielęgnowanym barytonem rozmawiała z inwestorami i partnerami biznesowymi o swym niezwykłym wynalazku. Ona także głos wyćwiczyła. Wiedziała, że takie niskie głosy są dla ludzi bardziej wiarygodne. Kto wie – może miała nawet w ręku badania Casey A. Klofstad, Rindy C. Anderson i Susan Peters. Ta trójka badaczy wykazała że wysokość głosu może wpływać na nasze postrzeganie kompetencji przywódczych u rozmówcy.

Niski i aksamitny głos to niewątpliwy atut. Zarówno jeśli chcesz czarować jak Magnotta czy oszukiwać jak Holmes. Ale także kiedy chcesz by twoja prawda stała się bardziej prawdziwa. 

Głos (jego barwa, tembr, tempo i inne atrybuty) to narzędzie. Podobnie jak storytelling. Dobrze rozpoznane i wykorzystane wpływa na postrzeganą wartość i wiarygodność mówcy. To jednak narzędzia, które bardzo poddają się intencji. Jeśli ktoś nieprawdę ubierze w narrację bazującą na historii to stanie się ta nieprawda bardziej prawdziwa (niestety). Jeśli ktoś ma fakty i otuli jest storytellingiem, to te fakty zdadzą się odbiorcy bardziej prawdziwe. 

To samo dotyczy głosu. 

Zakładam jednak, że masz tylko dobre intencje. I jeśli chcesz pracować nad głosem, to tylko dlatego, żeby prawda, którą masz, brzmiała bardziej prawdziwie. 

Do obniżenia głosu można podejść na dwa sposoby. Można wzorem niektórych gwiazd złotej ery Hollywood wypijać butelkę whiskey i wypalać dwie packi papierosów. Albo można systematycznie pracować i ćwiczyć bez wielkiego zagrożenia dla zdrowia. 

Ćwicząc głos, zacznij od jego rozpoznania. Twój głos powstaje w krtani, ale na jego brzmienie dla odbiorcy w dużej mierze wpływa to, gdzie i jak ten głos rezonuje (odbija się). W sumie cały człowiek to jedno wielkie pudło rezonansowe, jednak wystarczy jeśli opanujesz sztukę uruchomienia rezonatorów głowowych, nosowych i piersiowych. W śpiewaniu wysokiego c przydaje się odpowiednie otwarcie rezonatorów głowowych i nosowych. W mówieniu nisko – przydadzą się rezonatory piersiowe. 

Rozpocznij od delikatnego mruczenia. Nabierz spokojnie powietrze nosem (możesz mieć też delikatnie rozwarte wargi). Potem przymknij usta (ale nie napinaj ich i nie zaciskaj). Powoli zacznij wydychać powietrze mrucząc jak mnisi tybetańscy (OMMMM). Obserwuj jak wraz ze zmianą wysokości dźwięku uruchamiają się rożne przestrzenie (wysokie dźwięki – zatoki czołowe, niskie dźwięki – klatka piersiowa). Mrucz delikatnie starając się tak kierować strumień powietrza, żeby odpowiednio twoje czoło czy klatka piersiowa delikatnie drżały. 

Jeśli twój głos jest wysoki i piszczący to najprawdopodobniej nie używasz prawie w ogóle rezonatorów piersiowych. Trzeba je uruchomić. Poza mruczeniem możesz je też po prostu fizycznie rozgrzać. Nie kładź jednak na klatce piersiowej termoforu. Po prostu rozmasuj i oklep górną część klatki piersiowej. Możesz to połączyć z mruczeniem. 

Pamiętaj też, że głęboki niski głos także kwestia rozluźnionego aparatu i krtani, która nie jest napięta. Dlatego tak ważne jest rozgrzanie się całościowe. Rozmasowanie stawu żuchwy, rozgrzanie ust (tu pomaga rozsyłanie buziaków – składasz usta do bardzo gorącego buziaka, a następnie rozdziawiasz się w możliwie najszerszym uśmiechu). 

Po rozgrzewce możesz wrócić do mruczenia. Tym razem na stojąco (lub leżąc) nabierasz powietrza i wydajesz z siebie dźwięk, który można by zapisać fonetycznie tak – MMMDWAAA. Dotykaj ciała – twarzy, nosa, czoła, czubka głowy, klatki piersiowej. Odczuwaj wibracje, szukaj miejsc, w których Twój dźwięk rezonuje. Zauważ, jak zmienia się jego brzmienie w trakcie ćwiczenia, zobacz i usłysz, jak staje się pełniejszy, donośny, głębszy.

Możesz też wykonać ćwiczenia, które w swoim TED talku pokazuje Julian Treasure. 

Możesz też spróbować przed wypowiedzeniem zdania… przełknąć ślinę lub tylko wyobrazić sobie, że przełykasz ślinę. Jak tylko to zrobisz, wypowiedz kilka słów. Twój głos powinien brzmieć nieco niżej. 

Mów też wolniej. Uważnie skupiaj się na słowach. Nie chodzi o nadmiernie narcystyczne rozkoszowanie się brzmieniem własnego głosu. Chodzi o mądrą uważność. I skupienie się na tym, jak naprawdę brzmi twój głos.

W brzmieniu głosu, jak w soczewce ujawnia się wszystko. Nasz stan psychofizyczny, stres i wszelkie emocje. Jeśli źle oddychasz, masz spięte gardło i cały strumień dźwięku ochach nerwowo w nos, będziesz brzmieć conajmniej jak Janice (dziewczyna Chandlera) z serialu Przyjaciele.

O głos warto dbać i go polubić. Otoczyć czułością i z czułością ćwiczyć. To jedno z wielu narzędzi, które budują ciebie w oczach innych. 

Nie obniżysz głosu radykalnie. Ale nawet drobna zmiana sprawi, że zyskasz. I zyska twoja prezentacja. Oczywiście jeśli sama prezentacja jest wartościowa. 

Photo by Stas Knop from Pexels

Sounds like a winner: voice pitch influences perception of leadership capacity in both men and women, Casey A. Klofstad, Rindy C. Anderson and Susan Peters, Proc Biol Sci. 2012 Jul 7; 279(1738): 2698–2704.

Komentarze

Proszę o zachowanie kultury wypowiedzi w komentarzach.

Subscribe
Notify of
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Pokrewne treści

Pokrewne treści

Książki, które do tej pory napisałem, by podzielić się wiedzą i praktykami

Napisałem 8 książek – w tym nagrodzony bestseller „Sapiens na zakupach”. Oraz anglojęzyczny „Life’s a pitch”. Każdą książkę piszę, by przekazać wiedzę, ale także, by sam się czegoś nauczyć. Każda książka to dla mnie przygoda i wielkie wyzwanie. Mam nadzieję, że dla ciebie będzie przede wszystkim tym pierwszym.

6 minut
1212 słów
Internetowy zabójca, oszustka z Doliny Krzemowej i niski głos: #słowo_na_niedzielę_33 Nieczęsto oddaję się tzw. binge watching. Lubię dawkować przyjemność. Jednak ostatnio dwa seriale przykleiły mnie do ekranu na stałe. Porzuciłem dawkowanie. Oddałem się bez reszty „serialowemu obżarstwu”. Pierwszy to Don’t Fuck with Cats na Netflixie. Drugi to Years and Years na HBO. Ten drugi polecam. Choć uprzedzam, że nie jest lekki, łatwy i przyjemny.  Ten […]