Przed Tobą
- Dowiesz się jak postrzegam słowo coach
- Poznasz moc słów jako nośników emocji
- Zapamiętasz aby żeby mieć refleksję nad słowami, którymi oceniamy innych
14.04.2017, podczas wywiadu dziennikarka pyta mnie, czy nie przeszkadza mi, gdy mówi się o mnie coach. Odpowiadam, że jeśli ktoś mówiąc coach ma na myśli nauczyciela – trenera, który wie jak analizować, dobierać ćwiczenia i pracować nad postępem ucznia, to nie. A jeśli ktoś ma na myśli guru, który buduje sobie kościół ślepych wyznawców, to trochę tak. Słowa mają różny – wartościujący najczęściej – zakres semantyczny (znaczeniowy). W języku naturalnym trudno od tych znaczeń uciec. Mnie słowa nie ranią. Czasem ranią ich znaczenia. I intencje.
Słowa pomagają rozumieć, ale ich moc bierze się głównie ze zdolności przenoszenia emocji. Słowa języka naturalnego są nasycone wartościowaniem. Dotyczy to szczególnie słów, którymi określamy ludzi. Nawet opisowe przymiotniki – jak wielki – nabierają wartości, gdy zastosujemy je w kontekście. Wielki facet to dla wielu dobrze. Wielka baba to już (dla wielu) niedobrze. W języku naturalny będziemy mówili o kimś tchórz lub ostrożny. W zależności od tego, czy go lubimy i mu kibicujemy życiowo. W nauce mówimy po prostu o osobie z małą skłonnością do podejmowania ryzyka.
Dziś tak tylko pytam o słowa, którymi oceniasz innych? Czy czasem nie są zbyt… ocenne.
Steven Pinker, Piękny styl, Przewodnik człowieka myślącego po sztuce pisania XXI wieku, Wydawnictwo Smak Słowa
Komentarze
Proszę o zachowanie kultury wypowiedzi w komentarzach.