Przed Tobą
- Zobaczysz nieskuteczność tradycyjnych metod wykrywania kłamstwa
- Dowiesz się czym jest błąd potwierdzenia
- Poznasz moją opinie o wariografach i analizie Pennebakera
- Odkryjesz symptomy które mogą świadczyć o kłamstwie
„Kiedy ktoś mówi i drapie się po nosie, to kłamie. Kłamca ma podwyższone ciśnienie i naczynia kapilarne się rozszerzają. Wywołuje to efekt swędzenia”. „Kiedy ktoś unika twojego wzroku podczas rozmowy, to kłamie. Kłamca nie może ci spojrzeć prosto w oczy”. „Kiedy ktoś pociera ucho, patrzy w lewy górny róg, zakłada ręce na piersiach, głaszcze się po szyi… to kłamie”. Do dziś pamiętam teorie domorosłych Paulów Ekmanów, którzy niewprawnie bawili się w diagnozowanie kłamców.
Przeświadczenie, że zachowanie zdradza naszą intencję jest bardzo silne. W reality shows ludzie ze śmiertelną powagą podchodzą do testów wykrywaczem kłamstwa, w kryminalnych serialach i filmach jakiś psychopata nadludzką mocą przechytrza wariograf.
Tak, drapanie po nosie może oznaczać kłamanie. Ale może też oznaczać mówienie prawdy i… swędzenie nosa. Problem z większością technik skupiających się na fizjologicznej reakcji na „mówienie nieprawdy”, polega na tym, że takie same fizjologiczne reakcje mogą towarzyszyć stresowi związanemu z samą sytuacją publicznego wystąpienia i… kłamaniem podczas publicznego wystąpienia. Odwracanie wzroku może świadczyć o tym, że ktoś kłamie. Ale może też świadczyć o tym, że jest chorobliwie nieśmiały. Masz więc… 50% szansy na to, że odgadniesz, czy ktoś kłamie czy nie. Co gorsza, jeśli będziesz się spodziewać, że dana osoba kłamie, to… na pewno znajdziesz dowody na to, że kłamie. Jednym z podstawowych błędów poznawczych, jest błąd potwierdzenia (ang. confirmation bias) i jego przebiegły krewny motywowane rozumowanie (ang. motivated reasoning).
Jeśli idziesz na spotkanie i przed tym spotkaniem znajomi uprzedzą cię, że facet, z którym się spotykasz lubi manipulować ludźmi, to na pewno znajdziesz na to dowody podczas spotkania.
Wspomniane badanie wariografem jest na tyle mało wiarygodne, że nie może by używane w sprawie jako dowód obciążający.
Czy w takim razie nie ma sposobu na to, żeby zdemaskować kłamcę (ang. spot a liar). Pewnego w 100% nie ma. Ale jest jeden, który bardzo nas przybliża do prawdy o kłamstwie. To analiza lingwistyczna.
Twórca tego podejścia i narzędzia komputerowego, które pozwala analizować treści jest prof. James W. Pennebaker. Ten sam, o którym pisałem przy okazji techniki ekspresywnego pisania (ang. expressive writing).
Pennebaker zajmuje się słowem od ponad 40 lat. W niezliczonych eksperymentach bada wpływ języka na zachowanie, nastrój i motywacja. I sprawdza co język mówi o nas. Swego czasu odkrył nawet schemat lingwistyczny charakterystyczny dla osób z depresją, oraz dla osób, które mają skłonności samobójcze. Przy okazji okazało się też, że osoby, które są w stanie depresji są… niezwykle szczere. Mówi się nawet, że mają deficyt w obrębie tak zwanych „pozytywnych iluzji” na temat rzeczywistości. Osoby zdrowe do pewnego stopnia nieustannie zakłamują swój obraz świata i… siebie samych. To zupełnie naturalna technika obrony swojego ego. Przejawem tego może być także tak zwany „optimism bias”, czyli skłonność do przeceniania swoich umiejętności, która pcha nas do przodu, czasem przez przeszkody, których pokonania w innej sytuacji byśmy się nie podjęli.
Osoby z depresją są niezwykle szczere w opisywaniu swoich doświadczeń. W żaden sposób nie zawyżają swojej oceny „pozytywnymi kłamstwami”. Nie oznacza to oczywiście, że depresja to stan pożądany. Ewolucyjnie pożądane są raczej drobne iluzje i skłonność do optymizmu. Dla Pennebakera oznaczało to, że jeśli uda nam się uchwycić i zalgorytmizować styl osoby „szczerej”, to dojdziemy do tego, jaki jest styl osoby…, która kłamie.
Dziś usłyszysz około 200 kłamstw. Tyle średnio słyszy każdy. „Przepraszam, telefon mi padł”. „Były straszne korki”. „Te oskarżenia są zupełnie bezpodstawne”. „Powtarzam, nie miałem stosunków seksualnych z tą kobietą”. „Tylko głupiec brałby doping przed olimpiadą”.
Przez całe wieki staraliśmy się znaleźć sposób, by z ludzi… wycisnąć prawdę – torturami, manipulacją, wariografami, głupimi sposobami domorosłych magów od gestów i mowy ciała. Mamy też zaawansowane techniki i urządzenia do analizy głosu, oddechu i rekacji fizjologicznych. Problem polega na tym, że można je oszukać odpowiednio się przygotowując. Na tyle łatwo, że – jak wspomniałem – nie mogą być ostatecznym dowodem w sprawie.
Problem, w przypadku tych technik, polega nie na samej technologii i jej dokładności, ale na podstawowym założeniu, że istnieje jeden schemat reakcji fizjologicznej, który można powiązać tylko z kłamstwem.
Pennebaker i jego zespół przyjeli bardziej bezpośrednie podejście i przyjrzeli się językowi. Ludzie kłamią głównie, by zachować pozytywny obraz samego siebie. Ja to robię, ty to robisz. Czasem nieświadomie. Nasz świadomy umysł kontroluje zaledwie 5 % naszych funkcji poznawczych (włączając w to komunikacje). 95% dzieje się poza naszą świadomością. Badacze z zakresu tak zwanej „reality monitoring” potwierdzają, że istnieje jakościowa różnica pomiędzy opowieściami bazującym na wyobraźni, a tymi, które bazują na faktach. Oznacza to, że można wyróżnić wzorce charakterystyczne dla opowieści zmyślonych i prawdziwych.
W technice zwanej Linguistic Text Analysis możemy wyrożnić 4 nieuświadomione wzorce typowe dla języka kłamstwa (iluzji). Po pierwsze kłamca rzadziej używa pierwszej osoby liczby pojedynczej i zaimka ja. Częściej mówią i piszą o innych. W nieuświadomiony sposób dystansują się od swojej wypowiedzi. Jest różnica między zdaniem – W tym domu nie było żadnej imprezy, a Nie urządzałem tu żadnej imprezy. Po drugie kłamcy mają tendencję do używania wielu słów, które są negatywnie nacechowane emocjonalnie. Znów w grę wchodzą nieuświadomione procesy – po prostu czują się winni kłamstwa. Na przykład kłamca wyolbrzymi sytuację i powie – Przepraszam, beznadziejna bateria w tym kretyńskim telefonie mi znów padła. Nienawidzę tego! Po trzecie kłamcy wyjaśniają wydarzenia prostymi ciągami przyczynowo-skutkowymi. Tak by się nie pogubić w kłamstwie. Jednak (po czwarte) mimo iż używają prostych wyjaśnień, kłamca ma tendencję do rozbudowanych i długich zdań. Dodają przy tym przymiotniki i określenia, która mają uładzić kłamstwo. Tak jak Nixon, którym mówił, „I can say categorically that his investigation indicates that no one in the White House Staff, no one in this Administration, presently employed, was involved in this very bizarre incident”.
Spróbujmy za pomocą tego narzędzia przeanalizować wypowiedzi sportowca, który miał wszystko i stracił wszystko. Wielokrotnego mistrza, który wygrywał nie tylko najważniejsze zawody kolarskie na świecie, ale także walkę z rakiem i… miłość Sheryll Crow. W 2005 roku Lance Armstrong, skonfrontowany z oskarżeniami o doping, mówił w wywiadzie:
OK, you know, a guy in a French — in a Parisian laboratory opens up your sample, you know, Jean-Francis so and so, and he tests it. Nobody’s there to observe. No protocol was followed. And then you get a phone call from a newspaper that says we found you to be positive six times for EPO.
W 2013 roku, gdy już przyznał się do wszystkiego mówił:
And I lost myself in all of that. I’m sure there would be other people that couldn’t handle it, but I certainly couldn’t handle it, and I was used to controlling everything in my life. I controlled every outcome in my life.
W wywiadzie z 2013 roku z Oprah Winfrey, w porównaniu do wywiadu z 2005 z Larrym Kingiem, o 3/4 wzrasta liczba zaimka JA. W wywiadzie z Kingiem, Armstrong wyraźnie dystansuje się od zdarzeń. Mówi o innych. Mówi o hipotetycznych sytuacjach. Kłamie. U Winfrey mówi prawdę. Szczerą.
Przyjrzyjmy się innemu przykładowi. Tym razem senator John Edwards zamiast po prostu powiedzieć: The baby isn’t mine, tworzy gargantuicznie długi zdanie, w którym wyraźnie dystansuje się od bohaterów tego zdania. Nie podaje imion. Nie uznaje podmiotowości. Mówi:
I only know that the apparent father has said publicly that he is the father of the baby. I also have not been engaged in any activity of any description that requested, agreed to or supported payments of any kind to the woman or to the apparent father of the baby.
Przyznasz, że to całkiem rozbudowany sposób na to, by nie przyznać się do ojcostwa. Gdy jednak nie dało się kłamać i senator się przyznał, powiedział:
I am Quinn’s father. I will do everything in my power to provide her with the love and support she deserves.
Jak to się ma do twojej rzeczywistości? No coż – po pierwsze większość z tych 200 kłamstw, które dziś usłyszysz to zupełnie niegroźne słowa. W przeciwieństwie do przykładów, które podałem. Po drugie, pamiętaj, że to nadal jedynie duże prawdopodobieństwo – większe niż w przypadku drapania się po nosie, czy uchu, ale nadal prawdopodobieństwo. A po trzecie gdy już chcesz analizować, zwracaj uwagę, na:
- bardzo ograniczone użycie zaimka JA,
- negatywnie nacechowane słowa,
- proste wyjaśnienia,
- ujęte w długie i skomplikowane zdania.
Możesz też skorzystać z narzędzia LIWC, które do analizy wykorzystuje zespół profesora Pennebakera. Póki co jednak, tylko go analizy kłamstw po angielsku.
Mathew Newman, James W. Pennebaker, Diane S. Berry, Jane M. Richards, Lying Words: Predicting Deception from Linguistic Styles, Personality and Social Psychology Bulletin, First Published May 1, 2003
The Secret Life of Pronouns: James Pennebaker at TEDxAustin
Komentarze
Proszę o zachowanie kultury wypowiedzi w komentarzach.