Przed Tobą
- Przedstawię Ci moje zdanie o konsumpcjonizmie
- Dowiesz się ile marnujemy żywności
- Odkryjesz inicjatywę „Oddam obiad”
Wstaję rano. Przed szóstą wchodzę na rower. Wcześnie. By tylko zdążyć przed upałami. W uszach słuchawki, z których sączą się audycje ulubionej rozgłośni. Już nie „Trójki”. Audycje przerywają co 20 minut bloki reklamowe. I często powtarzana, jak to w sobotę, mantra jednego z dyskontów, Jak sobota to…, kup więcej, na zapas kup więcej. Tak, kup więcej, na zapas i wyrzuć. Tak powinna brzmieć puenta.
Trudno mieć pretensje do marketingowców. Każdy orze jak może. Zwłaszcza, że jak pisałem w jednym z poprzednich wpisów, jesteśmy wręcz ewolucyjnie predestynowani do gromaczenia i obrastania w tłuszcz. Metaforyczny i fizyczny. Kupujemy i… wyrzucamy na potęgę.
W Polsce co roku na śmietnik trafia blisko 9 mln ton żywności. To szacunkowe dane, które obejmują gospodarstwa domowe, handel, gastronomię, rolnictwo i przemysł. Wynik ten daje nam 5. miejsce w UE. Najwięcej żywności (w przeliczeniu kg na jednego mieszkańca) marnuje się w Holandii. Ponad 30 proc. Polaków wyrzuca żywność co najmniej raz na tydzień, a ponad 10 proc., czyli nawet 4 milionom osób zdarza się to codziennie – wynika z badań zleconych przez Tesco Polska. To właśnie ta sieć jako pierwsza w Polsce ujawniła dane o skali marnowania żywności w swoich sklepach. do kosza wyrzucamy średnio 50 zł na osobę. Statystycznie w koszu czteroosobowej rodziny ląduje więc aż 200 zł. Przyznaję się bez bicia. Mnie też się zdarza. Coraz rzadziej.
Nie prowadzę jeszcze domu Zero Waste, ale od czasu afery z Martyną Wojciechowską, która próbowała nas przekonać, że plastic nie jest zły, nie kupiłem już ani jednej wody w plastikowej butelce. Kupiłem za to trzy piękne szklane bulelki, w których codziennie przygotowuję sobie wody z cytryną, ogórkiem, miętą…
A od czasu, gdy mój dokumentalista, podsunął mi materiały o inicjatywnie „Oddam Obiad”, coraz uważniej przyglądam się temu, co robię z żywnością. I jak to robię.
Pamiętam taki obraz z domu babci. Gdy komukolwiek upadał chleb, podnosiło się go i całowało. Gdy nie nadawał się do użytku – nie można go było wyrzucić. Można go było ewentualnie… spalić
Myślę, że po prostu im jestem starszy, tym bardziej zauważam, że to co robię ma wpływ na świat. I chcę wracać do wartości. Humanitarnych, chrześcijańskich, ludzkich. Chyba dlatego tak bardzo spodobała mi się akcja grupy z Elbląga. Grupy, bo za Inicjatywą „Oddam Obiad” stoją Marta, Radosław, Nel, Ania, Dorota, Jacek, Beata i Szymon. Jak to się zaczęło? Pewnego pięknego dnia, Marta zorientowała się, że zostało jej za dużo obiadu. Zjadła tyle ile mogła – ale nie miała serca wyrzucić reszty. Zorientowała się, że nie ma nawet gdzie oddać tego co jej zostało. Ja też bym nie wiedział.
Marta postanowiła działać. Przekazała żywność potrzebującym w okolicy. Wtedy jescze nie zdawała sobie sprawy, że właśnie zasiała ziarenko z którego bardzo szybko wyrośnie inicjatywa realnie wpływająca na jakość życia ludzi którzy potrzebują pomocy. Na razie lokalnie – w Elblągu i okolicach. Grupa osób stojąca za inicjatywą „Oddam Obiad” początkowo działała po omacku. Nie do końca wiedzieli gdzie te posiłki i nadwyżki żywności są najbardziej potrzebne. Bazowali na intuicji.
Z czasem pojawiało się coraz więcej osób i podmiotów, które przekazywały żywność. Powstała grupa na Facebooku. Powstał Fanpage. W obu tych miejscach ludzie, którzy mogą oddać, dzielą się tym, czego mają z dużo. Z tymi, którzy akurat potrzebują. Bardzo ważnym aspektem jest fakt, że grupa nie jest grupą formalnie zorganizowaną – nie przyjmuje pieniędzy/bonów zakupowych, jedynie żywność którą samodzielnie i na własny koszt transportuje do potrzebujących. I tu pojawia się szansa by pomóc – nawet jeśli nie jesteś z Elbląga, czy okolic. Możesz wesprzeć inicjatywę dorzucając się na wahę! Wystarczy, że wejdziesz tu i dokonasz wpłaty. Ja dorzuciłem 50 pln. To ważne, bo jak sami piszą – mają sukces (czyli mają dużo darczyńców i dużo potrzebujących), ale nie mają na paliwo. Więc rusz się… i pomóż. Proszę Cię!
To co jest piękne, to sposób w jaki prowadzą swoje działania. I nie mówię o tym, że poświęcaj prywatny czas i prywatne zasoby. Mówię o tym, jaką delikatnością i zrozumieniem się wykazują. Często osoby potrzebujące wstydzą się powiedzieć wprost, że potrzebują pomocy. Członkowie grupy opanowali więc trudną sztukę czytania między wierszami komentarzy czy wiadomości na Facbooku. Wiedzą też, że gro potrzebujących… na Facebooku nie przesiaduje. Uruchamiają więc kanały, by do nich dotrzeć, które pozostają poza naszym „zamkniętym w bańce” obiegiem informacji.
Pojawiły się spontaniczne zbiórki. Kompletnie niezwiązane z inicjatywą osoby nieśmiało zaczęły sugerować „tutaj i tutaj może być potrzebna żywność”. Ludzie ludziom gotują dobry los! Z czystej empatii ułatwiają dojście do osób które są wykluczone społecznie ze względu na ograniczony dostęp do internetu. Czasami wsparcie wykracza poza Elbląg, trzeba jechać naprawdę daleko aby dostarczyć zebraną żywność do potrzebujących.
Ten ogrom działań spotyka się czasem z negatywnymi reakcjami „dlaczego im pomagacie, skoro oni dostają 500”. „Oddam obiad” rozumie że czasami sytuacja jest tak ciężka, że wsparcie opieki społecznej i 500+ nie wystarcza, a żywność można spożytkować i uchronić przed zmarnowaniem. Grupa„Oddam obiad” ma ogromną ilość pracy związaną z rozwojem inicjatywy. Mają konkretne plany na przyszłość aby zapobiec wypaleniu się tej inicjatywy w czasie. Pamiętają co spotkało podobne działania – jak choćby „zawieszona kawa”, które bardzo szybko wygasły. Z założenia nie proszą firm o wsparcie – co nie znaczy że firmy nie pomagają z własnej inicjatywy. KFC z przkazało vouchery, które potrzebujący będą mogli wykorzystać dla potrzebujących, których po prostu na takie wyjście nie stać. Coraz więcej restauracji wywiesza posiłki u siebie. W sklepach podczas upałów, „wywieszano” wodę dla potrzebujących.
Takie działania to nie tylko doraźna pomoc. To bardzo często przywrócenie godności drugiemu człowiekowi. W świecie, gdzie często widzimy dwa obozy pogardzanych i pogardzających. W świecie, gdzie tak często odzywa się w nas natura folwarcznego chłopa, który wreszcie znalazł biedniejszego, którym może sobie do woli pogardzać, takie inicjatywy to znak, że przez nasze samolubne geny Scytów i Neandertalczyków, przebija gen szlachetny. Taki, który przywraca podmiotowość człowiekowi. Choćby dzieląc się z nim obiadem.
Nie wiem, jakie poglądy mają ci dzielni ludzie. I to nie ma znaczenia. Dla mnie realizują chyba jedne z najpiękniejszych słów, z Ewangelii, które znam:
[…] Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie. […] Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.
Komentarze
Proszę o zachowanie kultury wypowiedzi w komentarzach.