Sztuka swatania, czyli jak dobierać fonty w pary. Podstawowe zasady przy tworzeniu prezentacji.

Opublikowano Kategorie PitchingTagi , , , , , , ,

Moją opinię na temat większości prezentacji, które oglądam na konferencjach, spotkaniach i wykładach prawdopodobnie już znacie. Przypomnę tylko, że zazwyczaj mam do nich taki stosunek jak Poseł (bo wiem, że nie Posłanka) Krystyna Pawłowicz do Posłanki (bo przecież nie Posła) Anny Grodzkiej. Na większość slajdów patrzę z taką samą przyjemnością, jak na Annę Samusionek na otwarciu salonu z glazurą i armaturą. Pisałem już o tym i jeśli ktoś chce się uczyć, to wie gdzie mnie znaleźć. A jeśli ktoś twierdzi, że Comic Sans to milusia czcionka a prezentacja musi się obronić merytoryką, a nie jakimś pedalskim dizajnem, to powodzenia i wszelkiej pomyślności.

Jakiś czas temu napisałem, jak instalować fonty na waszych kompach. Jedyną osobą, która jej nie zrozumiała była Rihanna.  Męczyła się tak długo, że spóźniła się na wykon w moim rodzinnym mieście, ale i tak nie skumała. Tak czy inaczej jedna mniej. Dla pozostałych przygotowałem kilka słów na temat kojarzenia ze sobą fontów. Ogólnie jest tak, że fonty to takie rodziny znaków ściśle ze sobą genetycznie spokrewnione. Inaczej font to zestaw czcionek o określonych cechach zapisany w postaci elektronicznej, w jednym pliku. Początkowo, gdy pojedyncze czcionki były obrazkami pojedynczych znaków (glifów) o określonym rozmiarze, na jeden zestaw składały się czcionki tylko jednego rozmiaru. Ponieważ teraz rozpanoszyły się już wszędzie fonty wektorowe, które z samej swojej natury są skalowalne (czyli każdy – nawet Jola Rutowicz – potrafi zmienić wielkość z 12 na 18), rozmiar stracił na ważności. Obecnie pojedynczy font to najczęściej zestaw czcionek danego kroju (np. Arial) i odmiany (np. Pogrubiony). Czyli „Arial Pogrubiony” i „Arial Kursywa”, to dwa różne fonty jednego kroju Arial.

Arial – ten, o którym była mowa – to jeden z naprawdę wielu fontów. Pewnie nikt ich nie zna wszystkich, bo ciągle ktoś siedzi i projektuje nowe. Niektóre są piękne jak Monica Bellucci, a inne mają w sobie tyle powabu, co matka Sylwestra Stallone. Tak czy inaczej skoro fonty się od siebie różnią to powstaje pytanie jak je łączyć ze sobą, żeby ten związek był harmonijny, a nie nosił znamion patologicznej relacji. Bardziej obeznani w sztuce mogą sobie czasem pozwolić na kontrowersyjne kojarzenie tych małżeństw. Początkującym radzę stosować się do kilku ważnych reguł, które zebrane są w prezentacji.

Zasada 1. Bezszeryfowe z szeryfowymi  (Sans Serif z Serif)

Fonty szeryfowe czyli posiadające szeryfy mają niewielkie ozdobniki na końcach liter (zakończeniach linii znaku) wspomagające prowadzenie wzroku po tekście. Najpopularniejsze przykłady krojów szeryfowych znajdziecie nawet : Times New Roman, Garamond, Georgia, Rockwell, Courier New. Bezszeryfowe to z kolei te kroje, które nie posiadają szeryfów. Na przykład: Arial, Helvetica, Tahoma, Futura, Century Gothic. Jeśli chcesz łączyć dwa kroje ze sobą to najbezpieczniej będzie na nagłówki i tytuły użyć bezszeryfowych a w tekście głównym zaszaleć z szeryfowym.

Zasada 2. Nie łącz fontów o podobnej klasyfikacji pochodzących z różnych rodzin.

Unikaj łączenia fontów o podobnej klasyfikacji pochodzących z różnych rodzin. Taki mezalians oparty na podobieństwach nie skończy się na pewno dobrze. Klasyfikacja krojów pisma, to cała odrębna dziedzina, uwzględniająca wiele cech, jak m.in. czas powstania, pochodzenie, charakter czy kształt liter. Bez zagłębiania się jednak w szczegóły – to że coś jest podobne, nie znaczy, że będzie dobrze razem wyglądało.

Zasada 3. Przyporządkuj fontom odpowiednie funkcje.

Typografia to nie tylko zabawa i sztuka – to przede wszystkim funkcja. Dobierz fonty do nagłówków, tekstu właściwego itp. Użytkownik będzie się mógł łatwo zorientować co jest czym. Tak samo w prezentacji – główne hasło jednym krojem a dopowiedzenia innym. Tu ważna jest konsekwencja.

Zasada 4. Stosuj kontrasty

Przeciwieństwa się przyciągają – staraj się połączyć fonty o różnej wadze. Te cięższe świetnie się sprawdzą jako nagłówki, a lżejsze jako tekst główny.

Zasada 5 Ale bez przesady

Kontrasty są świetne, ale bez przesady. Zbyt duża różnica i katastrofa gotowa. Trzeba wyważyć wszystkie elementy i kontrast stosować także z umiarem.

Zasada 6. Korzystaj z wszystkich kolorów

I absolutnie nie chodzi mi o kolory w powszechnym rozumieniu. Ze względu na to, że różne kroje pisma mają zróżnicowaną szerokość znaków, różną wysokość x oraz różne style szeryfów, kroje pisma złożone w tym samym stopniu pisma z taką samą interlinią oraz innymi wymiarami dadzą odmienne stopnie pokrycia kolorem na stronie, a tym samym stworzą wrażenie różnych kolorów. Jest to przykład ekstremalny, jednak bardzo dobrze ilustruje to założenie. Krój z blokowymi szeryfami ma szerokie kreski i wydaje się bardzo czarny na stronie, ponieważ farba dominuje. Gill Sans ma delikatne cienkie kreski, które wyglądają znacznie lżej.

Zasada 7. Nie mieszaj nastrojów

Fonty mają swoją osobowość. Nie należy więc dobierać ich pochopnie. Stoicki i poważny Franklin Gothic Bold nie wygląda dobrze z lekkomyślnym i zabawowym Souvenir.

Zasada 8. Bezpieczeństwo zapewni ktoś neutralny

Fonty możesz łączyć dobierając charakterami, ale też nie przesadzaj bawiąc się w swatkę. Najbezpieczniej będzie jeśli ktoś z tej pary będzie mieć neutralny charakter.

Zasada 9. Fonty lubią we dwoje

Ta prawda sprawdza się wszędzie – mniej znaczy więcej. Fonty nie przepadają za trójkątami i czworokątami. Najlepiej czują się parze – dlatego dobierz do siebie dwa i niech tak zostanie. Orgie mogą się sprawdzić w innej dziedzinie. Tu króluje tradycja.

Zasada 10. Nigdy nie używaj Comic Sansa i Papyrusa – za to się idzie do piekła (a niewierzący niech sobie jaką inną torturę wymyślą).

Serio – te dwa fonty to największe zło jakie wypełzło na ekrany waszego kompa. Cokolwiek jest tym napisane wygląda jak ogłoszenie parafialne o święceniu jajek przypięte pinezką do korkowej tablicy. Tak więc strzeż się.

Wiem, że puryści mnie zjedzą za ten wpis. Prawda jest taka, że sam często mylę pojęcia i krój, czcionka, font mieszają mi się w główie jak kolejne małżeństwa Wiśniewskiego. Jedno jest pewne – zasady są proste do zapamiętania i na wszelki wypadek zebrałem je w prezentacji. Do obejrzenia tutaj.