#tak_tylko_pytam_97

Opublikowano Kategorie Tak tylko mówięTagi , ,

18.10.2017, późne popołudnie. Dodatkowy warsztat dla startupów w Ljubljanie. Uczestnicy po kolei prezentują. Ja daję feedback. Jeden z zespołów, przy omawianiu rynku używa wyświechtanego sformułowania, rynek jest ogromny – naszymi klientami będzie każde gospodarstwo domowe. Radzę aby posłużyli się realnymi szacunkami i unikali sformułowań, które u wielu inwestorów budzą raczej uśmiech politowania. Moją informację zwrotną osadzam w doświadczeniu, badaniach i faktach. Jeden z członków zespołu zaczyna negować. Mówi, że dla inwestorów to będzie bardzo ważna informacja, bo rynek ten jest warty biliony dolarów. Pytam konkretnie ile i ile są w stanie zgarnąć z tego tortu. Odpowiada, że nie wie, ale że to są ogromne kwoty. Proszę by urealnili – bo tak będzie dla NICH lepiej. Nie słucha. Robi się agresywny.

W końcu mówię im, żeby robili, jak uważają. On zadowolony. Ma poczucie, że wygrał. Co ciekawe, ja nie mam poczucia, że przegrałem. Bo kto tak naprawdę zyskuje na wymianie poglądów. Ten, który przekonał? Czy może czasem ten, który został przekonany i bardziej przybliżony do prawdy i faktów. Ja uznaję, że wygrywam, nawet gdy w rozumieniu formalnym „przegrywam”. Zawsze wtedy, gdy dowiaduję się czegoś nowego, gdy ktoś przekona mnie do nowych faktów i przybliży do empirycznie pojmowanej prawdy. Zbyt często traktujemy wymianę argumentów zero-jedynkowo. Ten, który przekona – wygra. Ten, który nie przekonał – przegra. A tymczasem ktoś kto wygrywa, może z kretesem przegrać. Bo usztywnił się poznawczo. Bo pozostał przy swoim. A jego było dalej od faktów. Wygrywa ten, kto wygrywa poznawczo. Nawet jeśli przegra.

Dziś tak tylko pytam, czy zawsze wygrywasz, gdy wygrywasz? A może czasem warto połknąć dumę po to by przegrać i… wygrać więcej.


Daniel H. Cohen, For argument’s sake, TED.com