Joanna Semeńczuk: #humans_of_my_life_19

Opublikowano Kategorie LifestyleTagi ,

Joanna uczyła mnie tańca współczesnego. Ja byłem bardzo pracowity. I zdeterminowany. Ona była zawsze pracowita, zdeterminowana i miała talent. Nic więc dziwnego, że zanim trafiła do Teatru Muzycznego w Gdyni, była tancerką w Polskim Teatrze Tańca Balet Poznański. A jak Poznań to Ewa Wycichowska – polska Marta Graham. Dla wtajemniczonych – pierwsza liga. I Asia w tej pierwszej lidze grała. Jak tancerka. Bo jako człowiek teatru GRA w pierwszej lidze nadal. Teraz jako Kierownik Baletu Teatru Muzycznego. I choreograf. 

Joanna kocha Boba Fosse. I cały ten zgiełk. O scenie ze Sweet Charity – The Big Aloof – mogliśmy gadać godzinami. Godzinami też trzeba było ćwiczyć. Na niezliczonych próbach do spektakli. Myślę, że dla Asi się starałem. Choć było ciężko. Gdy przyszedłem do TM byłem już… dość stary. Niezbyt gibki. Ale lubiłem taniec. I imponowała mi Asia. Jak żyleta. Wymagała od innych. Ale przede wszystkim od siebie. Myślę, że wiele osób tego nie rozumiało. Tej wyśrubowanej etyki pracy. Tego morderczego prawie etosu. Ale taki jest taniec. Tego wymaga. 

Dziś już nie tańczę. Asia ciągle ustawia choreografie, tańczy. I świetnie wygląda. To jednak z tych osób, które nie mają wieku. No może zyskała kilka słonecznych zmarszczek wokół oczu. Takich, które przychodzą, gdy ktoś dużo i szczerze się śmieje. Bo mimo tego etosu pracy, Asia nie jest robotem. 

Asia ma syna – Dawida. Gdy miał 6 lat zacząłem go uczyć angielskiego. Z krótkimi przerwami aż skończył 18 lat i dostał się na studia. Teraz Dawid wziął ślub. Z piękną dziewczyną. Asia przygotowywała ich pierwszy taniec… Dawid wyrósł na mądrego faceta. Jego mama wykonała fantastyczną robotę. Ja obserwowałem, jak z dziecka stał się facetem… którego potem mogłem podziwiać w mistrzowskiej drużynie futbolu amerykańskiego Gdynia Seahawks. 

Ostatnio na szkoleniu poznałem innego zawodnika z tej drużyny. Świat jest mały. Brigitte Bardot podsumowała to na swój sposób, „Świat jest mały, ostatecznie wszyscy kiedyś spotkamy się w łóżku”. Ja podsumuję raczej, „Świat jest mały, prędzej czy później będę cię czegoś uczył. Albo Ty mnie czegoś nauczysz”.

Gdy piszę ten tekst, to momentami szklą mi się oczy. Bo Asia to jedno z lepszych wspomnień z czasu, gdy byłem młodszy, głupszy i miałem sen o scenie. Ten o muzycznej się nie spełnił. Zamieniłem go na sen o scenach, na których mówię do kilkuset osób. I wtedy też wyciągam głowę w górę, ściągam łopatki i staram się trzymać linię. Jak przy drążku na baletowej. Dziękuję Asiu!