Dogville, księgowy z Auschwitz i iluzja sprawiedliwego świata: #błędy_poznawcze_13

Opublikowano Kategorie LifestyleTagi , , , ,

Mam jeden ulubiony film Larsa von Triera. To Dogville. Oglądam go by przeżyć swoiste katharsis. I doczuć przedziwny, wręcz wstydliwy smak zemsty. Nie będę ci zdradzał fabuły. Powiem tylko, że przy ostatnich scenach czuję dziwne uwznioślenie. Satysfakcję wywołaną obrazami zemsty. Mam wtedy poczucie, że kat dostał za swoje. 

Potem zdaję sobie sprawę, że ofiara stała się katem. To częsty mechanizm. 

Podobnie czuję się, gdy oglądam Bękarty wojny (ang. Inglorious Bastards). Ostatnie sceny, gdy w płomieniach giną setki nazistów, a na ekranie wyświetlona jest potężna twarz Żydowki, która deklamuje spokojnie swoją konfesję zemsty, budzą we mnie przyjemny dreszcz. Mam poczucie, że dostali za swoje. 

Nie dostali. A na pewno nie wszyscy. Hitler – jak wiemy popełnił samobójstwo. Podobnie jak kilku innych z wierchuszki. Jednak jak pokazują dane przytaczane w filmie „Księgowy z Auschwitz” z 800 000 czynnych członków NSDAP po wojnie wszczęto dochodzenia wobec około 3000. Z czego zarzuty postawiono niecałej połowie z nich. Historyk Andreas Eichmueller policzył, że spośród 6500 pracowników SS służących w Auschwitz, którzy przeżyli wojnę, skazanych zostało jedynie 29 osób.

Ludzie nie dostają tego, na co zasłużyli. Karma nie wraca. Los jest obojętny na dobro czy zło. Jednak my ludzie mamy jaskrawą tendencję do popadania w jeden szczególny błąd poznawczy. To tak zwana iluzja sprawiedliwego świata (just-world illusion). 

Gdy oceniamy zdarzenia i postępowanie ludzkie, milcząco zakładamy, że świat jest sprawiedliwy.  Przyczyn nieszczęść, które dotykają innych ludzi (a które obiektywnie nie są ich winą) upatrujemy w nich samych. Dzięki temu, świat pozostaje bezpiecznym miejscem i możemy wierzyć, że jeśli sami się o to nie postaramy, nie spotka nas nic złego.

Tych którzy zaś czynią dobro, pokrzepiamy myślą, że dobro wraca. Czasem wraca. Czasem nie. 

Doświadczenia psychologiczne pokazały, że przyczyny różnych nieszczęść ludzie zwykle doszukują się przede wszystkim w ich ofiarach. Przykładowo (Lerner, 1966) pokazywano badanym doświadczenie, w którym kobieta była rażona prądem podczas rozwiązywania trudnego zadania pamięciowego. Część badanych uznawała rażenie prądem za uzasadnione słabymi wynikami tej kobiety. Dodatkowo badani oceniali tę kobietę jako mniej atrakcyjną, niż ci, którzy widzieli ją jedynie poza eksperymentem.

W innym doświadczeniu pokazywano badanym dwie wersje historii interakcji pomiędzy kobietą a mężczyzną. Wersje były identyczne poza zakończeniem: w jednym przypadku historia kończyła się gwałtem, w drugim przypadku mężczyzna oświadczał się kobiecie. W obu wypadkach badani oceniali, że to zachowanie kobiety (identyczne) doprowadziło do tego rezultatu.

Badania pokazują, że ludzie wierzący w „sprawiedliwy świat” częściej zrzucają winę za gwałt na jego ofiary, oceniają maltretowane żony jako winne swojej sytuacji, chorych albo ubogich jako ludzi, którzy sami doprowadzają do swoich nieszczęść itp. I na odwrót, jeśli ktoś przykładowo wygra dużą sumę na loterii, jest przez takich ludzi oceniany jako bardziej wartościowy. 

Fenomen sprawiedliwego świata albo hipoteza sprawiedliwego świata – błąd poznawczy polegający na tendencji do wierzenia, że świat jest w jakiś sposób „sprawiedliwy” i w związku z tym ludzie mieliby zasługiwać na nieszczęścia lub szczęścia, które ich spotykają.

Gdy więc następnym razem obejrzysz wykład jakiegoś motywacyjnego gamonia, który twierdzi, że biedni ludzie są sami winni swojej biedy. Albo, gdy usłyszysz jakąś uprzywilejowaną białą panią, która otrzymała solidne wykształcenie i mówi, że „pieniądze leżą na ulicy, a każdy dostaje to na co zapracuje” i że „milionerzy czytają książki, więc kluczem do miliona jest czytanie”, to przez chwilę się zastanów. Bo pewnie ona i ty ulegacie iluzji sprawiedliwego świata. 

Złudzenie to jest silne. Tak silne, że podejrzewam, że w tej chwili próbujesz znaleźć dowody na to, że jednak dobro wraca. A ci, którym przytrafiło się coś złego, zasłużyli na to.

Będę to jednak dowody anegdotyczne. Dodatkowo wsparte przez heurystykę dostępności i reprezentatywności. Złe rzeczy przytrafiają się dobrym i złym. Dobre również. Przypadek, entropia, chaos. Są potwornie nieprzewidywalne. Nasz mózg próbuje sobie z tym poradzić i szuka wzorców. Jedną z takich prób porządkowania jest właśnie iluzja sprawiedliwego świata. Każdy dostaje to na co zasłużył? Niekoniecznie. Raczej każdy dostaje to co dostaje. 

Uważaj szczególnie na ten błąd gdy zaczynasz oceniać ofiarę. I obejrzyj sobie Dogville i Bękarty wojny. Albo Batmana. Sztuka da nam tę satysfakcję, której nie da życie. I bądź dobry nie dlatego, że masz coś za to dostać w zamian. tylko dlatego, że warto być przyzwoitym i dobrym. Bez barteru. 

Lerner, M. (1980). The Belief in a Just World. New York: Plenum Press.

Lerner, M. and Simmons, C. H. (1966). Observer’s Reaction to the „Innocent Victim”: Compassion or Rejection? Journal of Personality and Social Psychology, 4, v. 2.